- Tam każdy ma po płycie, gra w zespole. A jakaś pani, która znalazła się w programie, która tego nie ma, odnalazła się i pokazała ten pazur małolatom. Niech wiedzą, że starsza pani też potrafi śpiewać - mówi Małgorzata Szczepańska-Stankiewicz. W niedzielę 49-letnia uczestniczka "X Factor" opuściła program tuż przed finałem.
Małgorzata Stankiewicz zdążyła tylko wrócić do Gdańska, a już jej fani dopominają się o autografy. Jednak jej rzeczywistość to nie muzyczna scena a gdańska szkoła, w której półfinalistka programu "X Factor" jest nauczycielką.
"Cieszę się, że tak daleko zaszłam"
Pani Małgosia jednak do sprawy podchodzi ze słusznym dystansem. - Ja po prostu musiałam odejść. Ale cieszę się, że tak daleko zaszłam, że byłam, że uczestniczyłam i że jednak podobałam się - mówi 49-latka.
A przyznać trzeba, że szczęście sprzyjało jej od pierwszego castingu. Matka, żona, z niemal 50-tką na karku przyszła na przesłuchania bo, jak mówiła, "świat nie kończy się na garach". Jury i widzowie przyjęli ją z otwartymi ramionami.
- Wtedy, kiedy możemy zobaczyć kogoś, kto nam przypomina naszą własną mamę, albo nas samych lub jest ucieleśnieniem niespełnionych marzeń, to zwyczajnie budzi w nas większą sympatię - tłumaczy Anna Dzierżawska, psycholog.
Dużo dystansu
Czasem jednak taka sława bywa zgubna. Uczestniczka brytyjskiej wersji "Mam Talent" - Susan Boyle - z dnia na dzień stała się gwiazdą. Po odpadnięciu z programu popadła w depresję i długo nie chciała pogodzić się z porażką.
Dziennikarz muzyczny, Hirek Wrona, radzi więc "więcej dystansu do siebie i jurorów X Factor". Wydaje się jednak, że takich rad Małgorzacie Szczepańskiej-Stankiewicz udzielać wcale nie trzeba. - Jakaś pani znalazła się w programie i pokazała pazur małolatom. Niech wiedzą, że starsza pani też potrafi śpiewać - podsumowuje nauczycielka.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, (fot. TVN)