Dzień po tragicznym wypadku w Szczytnie prokuratura bada przyczyny śmierci dziewięcioletniego chłopca. Karuzela, na której się bawił z wujkiem, miała aktualne przeglądy techniczne, obsługa wesołego miasteczka była trzeźwa, ale w jednej z gondoli puściły mocowania - przekazał przedstawiciel prokuratury w rozmowie z TVN24.
Do wypadku doszło w niedzielę po godzinie 14. na terenie wesołego miasteczka w parku miejskim przy ulicy Spacerowej w Szczytnie w województwie warmińsko-mazurskim. Dziewięcioletni chłopiec razem ze swoim 30-letnim wujkiem przebywali na karuzeli, która w pewnym momencie uległa awarii.
- Uszkodzeniu uległ element jednej z gondoli karuzeli, która najprawdopodobniej okręcała się wokół własnej osi - mówiła w niedzielę podkomisarz Ewa Szczepanek z Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie.
"To straszne, co się stało"
Po wypadku chłopiec był nieprzytomny, doznał urazu głowy. Miał zostać przetransportowany do szpitala w Olsztynie, ale niestety zmarł. Wujek dziewięciolatka trafił do szpitala z bólem kręgosłupa. Pod wieczór został z niego wypisany.
- To straszne, co się stało, szkoda. Teraz są Dni Szczytna, dużo atrakcji, dużo osób przychodziło do wesołego miasteczka - relacjonowali mieszkańcy, którzy pojawili się na miejscu tuż po wypadku.
Kilka godzin po wypadku wesołe miasteczko było "rozmontowywane w ekspresowym tempie" - relacjonowała reporterka TVN24.
Sprzęty pakowano do ciężarówek. Jedynie karuzela, na której kręcił się chłopiec ze swoim wujkiem, pozostała nierozmontowana, ponieważ na miejscu pracowali śledczy i prokuratorzy, którzy ustalają, dlaczego doszło do tragedii.
Jak poinformowała TVN24 podkom. Szczepanek, wujek zmarłego chłopca w momencie wypadku nie był pod wpływem alkoholu. - Rodziną zajął się psycholog. My zabezpieczyliśmy wszystkie możliwe dowody, również zabezpieczony jest sam element konstrukcyjny tej karuzeli. Policjanci nie zatrzymali nikogo w tej sprawie - powiedziała oficer Komendy Powiatowej Policji w Szczytnie.
Wstępne ustalenia: pęknięcie mocować gondoli
Prokuratura w Szczytnie wyjaśnia okoliczności niedzielnego wypadku. Jak przekazano w poniedziałek, wstępnie ustalono, że puściły mocowania jednej z gondoli karuzeli, urządzenie miało aktualne przeglądy techniczne, a obsługa była trzeźwa.
- Postępowanie jest prowadzone w sprawie (nie przeciwko komuś - red.). Nikt do chwili obecnej nie został zatrzymany. Śledztwo prowadzone jest w kierunku artykułu 155 Kodeksu karnego, to jest nieumyślnego spowodowania śmierci - powiedział TVN24 zastępca prokuratora rejonowego w Szczytnie Artur Bekulard.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że doszło do pęknięcia mocowań gondoli, która była przytwierdzona do platformy, na której się obracała. To spowodowało przechylenie i uderzenie głową przez chłopca - powiedział Bekulard.
Jak dodał, z informacji, które mu przekazano na podstawie zabezpieczonej dokumentacji, wynika, że urządzenie miało aktualne przeglądy dozoru technicznego.
Na poniedziałek zaplanowano czynności z udziałem biegłego, który specjalizuje się w instalacjach montowanych w wesołych miasteczkach. Wcześniej wykonano oględziny miejsca wypadku, przesłuchano świadków, zabezpieczono monitoring i dokumentację techniczną urządzenia, które uległo awarii.
W trakcie śledztwa prokuratura będzie ustalać, czy ktoś swoim zachowaniem lub zaniechaniem przyczynił się do tragicznej w skutkach awarii. Biegły ma przygotować opinię nie tylko dotyczącą stanu technicznego karuzeli i wytrzymałości materiału, ale też oceni, czy sposób montażu był właściwy. Prokurator poinformował również, że pracownicy wesołego miasteczka obsługujący karuzelę byli trzeźwi. W środę ma zostać wykonana sekcja zwłok, która określi dokładne przyczyny śmierci dziecka.
Autor: lukl/adso / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24