Andrzej Duda podpisał we wtorek ustawę o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta RP zarządzonych w 2020 roku. Były szef Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński w programie "Dzień po dniu" w TVN24 ocenił negatywnie fakt odrzucenia przez Sejm większości poprawek zgłoszonych przez Senat.
Były szef Państwowej Komisji Wyborczej i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku Wojciech Hermeliński po przyjęciu przez Senat w poniedziałek poprawek do ustawy o szczególnych zasadach organizacji wyborów powszechnych na Prezydenta Rzeczpospolitej Polskiej zarządzonych w 2020 roku mówił na antenie TVN24, że ustawa ta została przez Senat "znacząco poprawiona". Sejm jednak większość poprawek odrzucił, a prezydent Andrzej Duda ustawę podpisał. We wtorek wieczorem Wojciech Hermeliński w programie "Dzień po dniu" w TVN24 zwrócił uwagę, że poseł Przemysław Czarnek "obiecywał, że Sejm się pochyli nad większością poprawek". - Ale wyszło jak zawsze, więc jest przede wszystkim brak terminarza czynności, które powinny być w ustawie ujęte, tak jak jest to w Kodeksie wyborczym - dodał.
Były szef PKW uważa, że obecnie mamy do czynienia z "quasi-Kodeksem wyborczym". Zwrócił uwagę na kilka zapisów, które mogą mieć wpływ na ocenę równości wyborów czy demokratycznych zasad wyborczych, między innymi na brak określenia terminów, w jakich należy zgłaszać kandydatów, czy możliwość zmiany w dowolnym momencie terminów przez marszałek Sejmu. Uważa jednocześnie, że nowi kandydaci są "w dużo gorszej sytuacji" niż kandydaci zgłoszeni do wyborów przewidzianych pierwotnie na 10 maja. - Będzie to jedna z przyczyn do składania protestów wyborczych - dodaje.
W Sejmie nie przeszła też poprawka senacka dotycząca składania podpisów elektronicznych. Zdaniem Wojciecha Hermelińskiego pojawienie się tego zapisu byłoby dużym ułatwieniem, ale wyraził zrozumienie, że ta poprawka pojawia się zbyt późno. - Ale też nie przyjęto tej poprawki opozycji, która wprowadzała zasadę, że pakiety wyborcze byłyby odbierane za pokwitowaniem przez wyborców. Przecież tak już było do roku 2018, kiedy Prawo i Sprawiedliwość wyrzuciło te przepisy z Kodeksu wyborczego – zwrócił uwagę Wojciech Hermeliński.
- Ta ustawa jest trochę lepsza od tak zwanej kopertowej, ale nie spełnia nadziei, jakie ja miałem i większość konstytucjonalistów. Sejm nie stanął na wysokości zadania, utrącając poprawki, które przecież nikomu nie szkodziły. Nie wiem, czy to wynika z jakiejś nadmiernej obawy ze strony posłów Prawa i Sprawiedliwości. Przecież to są poprawki, które zmierzały do tego, żeby proces wyborczy został przeprowadzony jak najlepiej, z poszanowaniem wszystkich zasad demokratycznych wyborów - dodał były szef PKW.
Sejm odrzucił dwie z trzech poprawek mających "zasadniczy charakter"
Jeszcze w poniedziałek, a więc po przyjęciu poprawek przez Senat, ale jeszcze przed głosowaniem nad nimi w Sejmie, senator Koalicji Obywatelskiej Marek Borowski, który był sprawozdawcą senackich komisji powiedział, że większość senacka przyjęła kilka poprawek o charakterze zasadniczym, decydujących, czy "te wybory będą uczciwe, powszechne, równe".
Wskazywał konkretnie na trzy poprawki:
- zakładającą, że w kalendarzu wyborczym będzie co najmniej 10 dni na rejestrację komitetu wyborczego kandydata na prezydenta i na zebranie podpisów, a także, że marszałek Sejmu określi kalendarz wyborczy w porozumieniu z PKW.
- określającą, że to PKW będzie miała decydujący głos w podejmowaniu decyzji, na wniosek ministra zdrowia, o przeprowadzeniu wyłącznie głosowania korespondencyjnego na określonym terenie, w związku z sytuacją epidemiczną.
- stanowiącą, że pakiet wyborczy musi być pokwitowany przez wyborcę zgłaszającego zamiar głosowania korespondencyjnego.
Z powyższych poprawek Sejm przyjął tylko tę mówiącą o tym, że to PKW będzie decydowała o przeprowadzeniu wyłącznie głosowania korespondencyjnego na określonym terenie. Posłowie odrzucili natomiast zapis dający 10 dni na zbieranie podpisów oraz ten mówiący o obowiązku pokwitowania przez wyborcę odbioru pakietu wyborczego.
Źródło: TVN24