Prezydent mógł uniknąć słów, które wczoraj padły. Kampania się skończy, wstyd pozostanie. Jeżeli chce się być prezydentem wszystkich Polaków, jeżeli chce się być prezydentem dumnego kraju, to nie wolno używać takich słów - w taki sposób politolog doktor Anna Materska-Sosnowska odniosła się w programie "Czas decyzji" w TVN24 do wypowiedzi Andrzeja Dudy o "ideologii LGBT".
Prezydent Andrzej Duda podpisał w środę "Kartę rodziny", która przewiduje między innymi "ochronę dzieci przed ideologią LGBT". Odniósł się do tego także podczas swojej sobotniej wizyty w Brzegu na Opolszczyźnie. Mówił, że "przez cały okres komunizmu w szkołach dzieciom wciskano komunistyczną ideologię".
- To był bolszewizm. Dzisiaj też próbuje nam się i naszym dzieciom wciskać ideologię, tylko inną, zupełnie nową. To jest taki neobolszewizm - ocenił Duda. - Jeżeli w szkole przemyca się ideologię, żeby zmienić punkt widzenia dzieci i ustawić ich patrzenie na świat, choćby poprzez ich seksualizację w dziecięcym wieku, to jest sprzeczne z najgłębszą logiką dojrzewania człowieka w sposób spokojny, zrównoważony - mówił. Uznał, że "próbuje się nam wmówić, że to ludzie, a to jest po prostu ideologia".
"Prezydent mógł uniknąć słów, które wczoraj padły"
Do tej wypowiedzi prezydenta odniosła się w niedzielę w programie "Czas decyzji" w TVN24 politolog z Uniwersytetu Warszawskiego doktor Anna Materska-Sosnowska. Jej zdaniem "są to słowa, nad którymi należy bić na alarm".
- Prezydent mógł uniknąć słów, które wczoraj padły. Kampania się skończy, wstyd pozostanie. Jeżeli chce się być prezydentem wszystkich Polaków, jeżeli chce się być prezydentem dumnego kraju, to nie wolno używać takich słów - podkreśliła.
- Nie wolno zgadzać się w jakikolwiek sposób na to, co powiedział prezydent - dodała. - Bo czym innym jest wypowiedź jakiegoś posła, nawet kogoś ze sztabu. Ale nagle to wszytko wpisuje się w jeden ciąg wydarzeń. Prezydent powinien być tą osobą, która łagodzi, która łączy, która nie wyklucza - argumentowała politolog.
"To nie były słowa wyrwane z kontekstu"
Odniosła się także do serii niedzielnych wpisów prezydenta na Twitterze. Stwierdził on, że jego słowa "po raz kolejny, w ramach brudnej politycznej walki" zostały "wyrwane z kontekstu". "Szczerze wierzę w różnorodność i równość" - napisał po angielsku prezydent, oznaczając w tweecie agencje Reuters i Associated Press, a także dzienniki "New York Times", "Guardian" oraz "Financial Times", które wcześniej na swoich łamach komentowały jego sobotnie wystąpienie.
Jak mówiła dr Materska-Sosnowska, "to nie były słowa wyrwane z kontekstu". Wskazywała, że "bardzo trudno jest inaczej je interpretować". - Jeżeli cały zachodni świat, do którego chcemy należeć, do tej kultury cywilizacyjnej, mówi: "uwaga, nie tędy droga, nie tak", to nie można w to dalej brnąć - mówiła.
- Teraz pytanie: czy prezydent robi krok wstecz na Twitterze, bo trochę go "poniosło" na wiecach i zorientował się, że w ten sposób nie pozyska (elektoratu - red.) centrum i musi się wycofać, czy jednak naszła go jakaś prawdziwa refleksja, że jako chrześcijanin nie powinien tak mówić? Specjalnie podkreślam to, że jest katolikiem, chrześcijaninem, dlatego że bardzo często w imię wiary wypowiada skandaliczne słowa - powiedziała dr Materska-Sosnowska.
Źródło: TVN24