- Mam wrażenie, że w naszej rozmowie, próbie poszukiwania kompromisu, jest nieugięta postawa, protestujący nie słuchają naszych argumentów. Obawiam się, że w sytuacji takich dużych emocji znowu będzie dochodziło do agresji słownej - stwierdziła w "Jeden na jeden" minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska. Przedstawicielka protestujących w Sejmie powiedziała, że te słowa jej się nie spodobały. Sprostowała też kilka kwestii, które w rozmowie z TVN24 poruszyła minister.
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Elżbieta Rafalska pytana w "Jeden na jeden" w TVN24, czy myśli o kolejnych rozmowach z protestującymi, powiedziała: - Ja myślę, że gdyby była tylko wola rozmowy z drugiej strony, to ja jestem gotowa w każdej chwili z nimi dzisiaj rozmawiać.
Elżbieta Rafalska do tej pory spotkała się w Sejmie z protestującymi trzy razy.
Minister "gotowa" do rozmów z rodzicami w Sejmie
Jak mówiła w "Jeden na jeden" szefowa resortu, w środę obradować będzie prezydium Rady Dialogu Społecznego i posiedzenie plenarne. - Gdyby tylko panie chciały przyjść, będą mile witane - powiedziała.
Pytana, czy nie widzi możliwości przyjścia ponownie do Sejmu, odpowiedziała: - Ja po prostu się obawiam, że w sytuacji takich dużych emocji znowu będzie dochodziło do agresji słownej.
- Mam wrażenie, że w tej naszej rozmowie, próbie poszukiwania rozwiązania, kompromisu, jest absolutnie nieugięta postawa i (protestujący - red.) nie słuchają naszych argumentów - stwierdziła minister.
Rafalska powiedziała, że "byłaby skłonna do rozmowy". - Ale jeżeli panie proponują, żebyśmy siedli w świetle kamer na korytarzu sejmowym, to na pewno nie jest tego typu rozmowa - przyznała.
Dopytywana, czy gdyby szef kancelarii Sejmu, zaproponował pokój bez udziału dziennikarzy, odpowiedziała: - Jestem gotowa pójść na rozmowę.
"Jesteśmy gotowi spotkać się z minister"
Po deklaracji Rafalskiej, reporterka TVN24 Justyna Sieklucka rozmawiała z matką protestującą w Sejmie Anną Rzepką, która odpowiedziała, że rodzice mogą usiąść do rozmów z minister.
- Jesteśmy jak najbardziej za, czekamy na takie spotkanie. Nawet jesteśmy gotowi spotkać się z panią minister w oddzielnym pomieszczeniu - powiedziała Rzepka.
W dogrywce "Jeden na jeden" na tvn24.pl, słysząc to zapewnienie, minister Rafalska zadeklarowała: - Jestem gotowa spotkać się z tymi paniami. I zastrzegła: - Ale oczywiście musi być zabezpieczone jakieś pomieszczenie, żebyśmy mogli się spotkać, i spotkam się z nimi bez obecności mediów.
"Stanowisko protestujących się utwardziło"
Rafalska w "Jeden na jeden" mówiła, że podczas jej pierwszego spotkania z protestującymi była mowa o dwóch postulatach. - One nie były nieodłącznie i twardo stawiane - stwierdziła.
Pytana, czy według niej protestujący, zmienili i utwardzili swoje stanowisko, odparła: - Mam wrażenie, że ono się utwardziło.
- Było takie oczekiwanie, że tu i teraz na korytarzu sejmowym podejmiemy decyzję pod presją, że powiemy, że za 24 godziny będzie ustawa. Naprawdę nie napisze się dobrych rozwiązań w 24 godziny - mówiła minister.
Kompromisem dwa z siedmiu postulatów
Protestująca w Sejmie matka niepełnosprawnego dziecka Anna Rzepka w rozmowie z TVN24 sprostowała jednak słowa Rafalskiej, która mówiła w "Jeden na jeden" o "drugim postulacie" protestujących. - Pani minister ciągle określa nasz główny postulat - wprowadzenia dodatku 500 złotych - jako drugi. Otóż nie. To jest właśnie ten nasz główny, priorytetowy postulat - podkreśliła.
Odniosła się także do wypowiedzi minister o kompromisie. - Otóż my odpowiadamy - kompromisem są właśnie te dwa postulaty - zaznaczyła Rzepka. - My spisałyśmy tak naprawdę siedem. Były dwa główne i pięć pozostałych. Dlatego kompromisem z naszej strony jest zrealizowanie tych dwóch głównych. Natomiast o pięciu pozostałych możemy mówić w późniejszym czasie - powiedziała.
Protestująca, pytana o "obawy" Rafalskiej, że "znowu będzie dochodziło do agresji słownej", odpowiedziała, że "nie spodobały jej się" te słowa.
- Uczestniczyłam w tych spotkaniach. Tam nie było żadnej agresji. Były emocje, bo jesteśmy zwykłymi ludźmi, którzy borykają się z tymi problemami dotyczącymi naszych dzieci i z taką niesprawiedliwością, bo uważamy za niesprawiedliwość to, że te dzieci zostały pominięte we wszystkich programach Prawa i Sprawiedliwości. Dlatego były emocje, łzy, ale nie było żadnej agresji - powiedziała Aneta Rzepka.
Zapowiedź premiera
Szefowa ministerstwa pracy, polityki i rodziny społecznej odniosła się także w "Jeden na jeden" do zapowiadanej przez premiera Morawieckiego daniny solidarnościowej.
- W polskim parlamencie z osobą protestującymi spotkał się premier. Składał określone propozycje, mówił o daninie solidarnościowej. Ta danina ma być o 1 stycznia 2019 roku. Mówił o utworzeniu funduszu solidaryzmu społecznego. Poczekajmy chwilę, zobaczymy jaki będzie fundusz, będzie następny krok do tego, żeby powiedzieć jaka jest koncepcja podziału tych środków - apelowała Rafalska.
"Prezydent jest w trochę innej sytuacji"
Mateusz Morawiecki spotkał się z protestującymi w Sejmie w piątek 20 kwietnia. Wcześniej rozmawiał z nimi również prezydent Andrzej Duda.
- Prezydent jest w trochę innej sytuacji, dlatego że obowiązki związane z przygotowaniem tych projektów są po stronie rządowej, chociaż oczywiście prezydent ma inicjatywę ustawodawczą i może podejmować takie rozwiązania - odniosła się do tamtej wizyty głowy państwa Rafalska.
Jak dodała, rząd jest "w roboczym kontakcie z prezydentem". - Tu musi być współpraca - podkreśliła.
"To są decyzje premiera"
Rafalska została też zapytana w "Jeden na jeden" w TVN24, czy wyobraża sobie, że rząd mógłby zrezygnować z 300 złotych wyprawki dla każdego ucznia w wieku szkolnym, na rzecz pomocy niepełnosprawnym.
- Te pięć propozycji, które złożył premier Morawiecki to są jego decyzje, jego propozycje. Trudno, żebym ja tu dzisiaj w telewizji deklarowała zmianę wcześniej podjętych decyzji - odpowiedziała.
Podczas sobotniej konwencji PiS i Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki zapowiedział m.in. wyprawkę w wysokości 300 zł dla uczniów.
- Byłoby niepoważne, gdybym bez rozmów z premierem rzucała jakieś gołosłowne obietnice, za którymi stoją nie moje decyzje - mówiła. - To nie jest próba szukania usprawiedliwienia do własnej postawy, ale ja jestem członkiem rządu i nie działam jednoosobowo - dodała.
"15 maja będziemy więcej wiedzieli"
Pytana, co może powiedzieć protestującym w Sejmie matkom, odparła: - Porozmawiajmy, powiedzmy sobie uczciwie, że nawet w grupie osób z orzeczonym znacznym stopniem niepełnosprawności są takie osoby, które potrzebują absolutnie całodobowej opieki, ale ta grupa też nie jest jednorodna i potrzeby tej grupy są zróżnicowane.
- Nasza dobra wola to nie jest tu i teraz i poszukiwanie rozwiązania w tym budżecie. To jest najpierw przygotowanie koncepcji daniny publicznej i określenie funduszu solidaryzmu. Tu był jasno wyznaczony termin. 15 maja będziemy więcej wiedzieli, jakie będą zasoby, którymi będzie dysponował ten fundusz - mówiła minister rodziny, pracy i polityki społecznej.
Brak porozumienia
Rząd i przedstawiciele części środowiska osób niepełnosprawnych podpisali we wtorek w Centrum Partnerstwa Społecznego "Dialog" porozumienie w sprawie wsparcia osób niepełnosprawnych, ale bez udziału osób protestujących w Sejmie. Zawiera ono zobowiązania rządu m.in. podniesienie od 1 czerwca wysokości renty socjalnej.
Wcześniej we wtorek rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska przyjechała do protestujących do Sejmu i zapraszała ich do Rady Dialogu na podpisanie porozumienia. Jednak protestujący stanowczo odmówili.
Dwa główne postulaty
Protestujący od 18 kwietnia w Sejmie rodzice i opiekunowie osób niepełnosprawnych wraz podopiecznymi protestują w Sejmie i domagają się realizacji dwóch głównych postulatów. Pierwszy z nich to wprowadzenie dodatku rehabilitacyjnego dla osób niepełnosprawnych, niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie bez kryterium dochodowego. Dodatek miałby nie być wliczany do dochodu osoby niepełnosprawnej.
Drugi to zrównanie kwoty renty socjalnej z najniższą rentą z ZUS z tytułu całkowitej niezdolności do pracy wraz ze stopniowym podwyższaniem tej kwoty do równowartości minimum socjalnego obliczonego dla gospodarstwa domowego z osobą niepełnosprawną.
Wysokość renty socjalnej to 84 procent kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Ta od 1 marca 2018 roku wynosi 1029,80 zł.
Gdyby miały zostać spełnione postulaty protestujących w Sejmie, kosztowałoby to państwo 99,75 mln miesięcznie więcej niż wypłaca opiekunom obecnie - zakładając, że opiekunowie nie będą domagali się wyrównania wstecz. Kwotę tę oszacowaliśmy, mnożąc żądania protestujących w Sejmie (dodatek 500 złotych plus podwyższenie rent o około 165 złotych) przez szacunkową liczbę uprawnionych, czyli 150 tysięcy.
Autor: KB/adso / Źródło: TVN24, tvn24.pl