Urodzona pod bombami

Autor:
Piotr
Bakalarski
Źródło:
tvnwarszawa.pl
"Historia jednego życia". Początki
"Historia jednego życia". Początkizdjęcia Tomasz Zieliński, montaż Paulina Dera
wideo 2/3
zdjęcia Tomasz Zieliński, montaż Paulina Dera"Historia jednego życia". Początki

Rodziła się, gdy umierało Powstanie Warszawskie, w piwnicy domu na Żoliborzu. Ojciec cudem znalazł lekarza i akuszerkę. Pod sufitem podwieszono prześcieradła, żeby odpadający tynk nie sypał się na matkę. Sąsiadki nie dawały dziewczynce szans na przeżycie. Przeżyła. Z okazji urodzin Grażyna Zielińska podzieliła się z nami swoją historią.

"To były dwie warszawskie rodziny, od strony mamy i ojca, od pokoleń. Rodzice byli bardzo młodzi. Mama jeszcze nie pracowała, była 19-letnią dziewczyną. Ojciec miał 20 lat, pracował w składzie aptecznym, teraz się mówi drogeria, na rogu Kruczej i Nowogrodzkiej. To był ogromny skład prowadzony przez jego wuja Leona Szamotulskiego. Pracował jako sprzedawca. Rodzice poznali się w czasie wojny przez wspólnych znajomych, wszyscy pochodzili z Żoliborza. Suzina, Pruchnika, Słowackiego… wszyscy oni mieszkali w tych okolicach".

Ojciec pani Grażyny - Jan Waliszewski - wszystko spisał w książce "Historia jednego życia. Lata 1940-1995". Wspomnienia zebrał bardzo skrupulatnie. Rodzinna kronika liczy ponad 330 stron. W roku 1941 poznałem Basię. Właściwie znałem ją znacznie dawniej, ale nie istniała dla mnie jako dziewczyna - zauważa rzeczowo na łamach kroniki. W czasie wojny jednak coś zaiskrzyło.

Barbara Pietrzakowska i Jan Waliszewski stanęli przed ołtarzem w kościele Świętego Stanisława Kostki, oczywiście na Żoliborzu, w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Jak mówi pani Grażyna, zajechali dorożką, ale na tym luksusy się kończyły, bo czasy były ciężkie. "Panna młoda w sukni ślubnej, ale letniej, a tu śnieg pada. Przyjęcie było w domu u rodziców mojego ojca, bo mieli trochę większe mieszkanie niż rodzice mamy. Było skromnie. Zamieszkali razem na kolonii VIII".

Chodzi o domy zbudowane jeszcze w latach 20. przez Warszawską Spółdzielnię Mieszkaniową. Każdy stary mieszkaniec żachnie się na nazwanie kolonii blokiem czy kamienicą. To jakby plac Wilsona wymówić przez "ł".

Ze wspomnień Jana Waliszewskiego: Dom nasz na Żoliborzu miał się powiększyć o jeszcze jednego mieszkańca. Basia była w ciąży. Uniesienia miłosne i młode siły musiały zaowocować potomstwem. Miał nim być Michaś, tak zapowiadała Basia.

Kolonia VIII, ul. Słowackiego 15/19tvnwarszawa.pl

Brydż się skończył, zaczęło się powstanie

31 lipca był, jak na wojenne warunki, spokojny. Ciepłym, letnim wieczorem siedzieliśmy jeszcze długo na podwórzu VIII kolonii (…) zastanawiając się nad tym, jaki będzie dzień jutrzejszy. (…) 1 sierpnia był ładny, słoneczny, ciepły. Ranek spędziliśmy w mieszkaniu. Nie trzeba się było spieszyć do pracy. Później jakiś mały spacer pobliskimi ulicami. Powrót do domu. Około południa przyszedł Kazik z propozycją, ażeby u niego w domu zagrać w brydża. (…) Po kilku rozdaniach, gdzieś koło godziny 14, nagle za oknami mieszkania wychodzącymi na ulicę Suzina, w pobliżu kotłowni Warszawskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, posypały się strzały. Nie były to pojedyncze strzały, ale serie wyraźnie oddawane w walce. W chwilę później potężne detonacje wstrząsnęły szybami mieszkania. Nie mieliśmy pewności, że to wybuchały granaty. Podbiegliśmy do okna. Ulicą Suzina w stronę Słowackiego biegli żołnierze niemieccy w kierunku kotłowni. Strzelanina nie ustawała. Brydż się skończył.

Czytaj też: "Strzały nie cichły". W ciągu pierwszych dni sierpnia 1944 roku zginęło około 10 tysięcy mieszkańców Ochoty

Młodzi ludzie z biało-czerwonymi opaskami na ramionach potwierdzili: powstanie. Na Żoliborzu, na skutek nieprzewidzianej strzelaniny z Niemcami, wybuchło jeszcze przed godziną W. Emocje, która oddał Waliszewski w swoich wspomnieniach, są typowe dla pierwszych dni sierpnia: radość, wiara, nadzieja, ale też naiwność. Jak długo będzie trwało? Nie wiadomo, ale chyba już niedługo. Dzień, dwa. Rosjanie są już na Pradze, a poza tym Zachód pomoże.

Grażyna Zielińska urodziła się w piwnicy, 25 września 1944 rokutvnwarszawa.pl

Życie w piwnicy, poród pod bombami

Tak się jednak nie stało. Życie mieszkańców i mieszkanek kolonii VIII przeniosło się do piwnic. Nie były one skomunikowane, dlatego już w pierwszych godzinach powstania przebito otwory w ścianach: młotami, siekierami, kilofami, czym kto mógł. Chodziło o bezpieczeństwo, o to, by zawalony strop nie odciął drogi ucieczki, by piwnica nie stała się grobowcem.

Tam szykowało się posiłki, które stawały się coraz bardziej skromne. Tam się czytało Biuletyny, prowadziło niekończące się rozmowy, tam się spało. Już po pierwszych dniach walk powstańczych zabrakło elektryczności, gazu i wody. Oczywiście najdotkliwszy był brak tej ostatniej.

A jak było w piwnicach? Te małe komórki, w których ludzie składali węgiel oraz zbędne rupiecie z mieszkań stały się teraz miejscem stałego prawie pobytu całych, nieraz wieloosobowych rodzin. Poznoszono do nich przede wszystkim łóżka, tapczany, kozetki lub po prostu materace albo sienniki do spania. Poszczególne piwniczki, oddzielone od siebie ściankami działowymi pobudowanymi z cegieł poukładanych obok siebie w pewnych odstępach, pozornie tylko oddzieliły mieszkańców sąsiadujących ze sobą komórek. Stwarzało to wrażenie, jakby wszyscy przebywali w jednym pomieszczeniu. Słychać było rozmowy z pobliskich klatek, widać było, co kto robi, co je. Życie stało się jakby wspólne dla wszystkich.

W nocy z 24 na 25 września wydarzyło się coś, co jeszcze mocniej połączyło sąsiadów. I co wydłużyło listę lokatorów kolonii VIII, pod adresem Słowackiego 15/19.

"Akurat trwał nalot, wszyscy byli w piwnicy, było ciemno. Mama, przechodząc z jednego pomieszczenia do drugiego, przewróciła się, w tym momencie rozpoczęła się akcja porodowa. Pewnie w normalnych warunkach potrwałoby to dłużej, ale sytuacja sprawiła, że wyszło nagle. Co robić? Sąsiadki były jednomyślne: trzeba lekarza. Ale gdzie tu lekarz? Ktoś podpowiedział, że po drugiej stronie Słowackiego".

Obie strony głównej arterii Żoliborza łączyło przejście w wykopie.

Dom Skarbowców był i jest olbrzymi na kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt klatek schodowych. W nocy w tym domu miałem odszukać dr Blichowskiego. A jednak odszukałem. Nie pamiętam jak. Ale stanąłem za piwnicznymi drzwiami, za którymi spał człowiek, który miał wziąć na siebie moje kłopoty związane z tym, że w takich warunkach miałem zostać ojcem. Miał wziąć na siebie obowiązek odebrania dziecka i zabezpieczenia zdrowia, a może i życia mojej żonie Basi i temu, co dopiero ma ujrzeć świat. Świat? Piwniczną norę, która w każdej chwili może być wtłoczona w ziemię albo strzępami wylecieć w powietrze.

Czytaj też: Niemcy mordowali mężczyzn, kobiety i dzieci. Odpowiedzialni za śmierć kilkudziesięciu tysięcy osób nigdy nie zostali ukarani

"Ojciec, 20-letni chłopak, pobiegł, znalazła lekarza, doktora Blichowskiego, który powiedział: proszę pana, dopiero wróciłem ze szpitala z dyżuru, nie będę leciał, żeby teraz poród odbierać, nie ma mowy. Ale ojciec go uprosił. Lekarz stwierdził: no dobrze, ale musi pan zorganizować bardzo dużo wody i akuszerkę, kogoś do pomocy. Pod bombami ojciec nosił w wiadrach, sąsiadki pomagały, nawet tę akuszerkę wyciągnął spod ziemi. Sąsiadki znalazły jakieś prześcieradła, żeby na rodzącą nie sypał się brud, pył i gruz. Podwiesili cały sufit tymi prześcieradłami, żeby to się na nich zatrzymało. Akcja porodowa trwała krótko, przyszła na świat dziewczynka".

Nie wiem, o której godzinie, kto ją odebrał, czy dr Blichowski, czy pani akuszerka. Jak to się wszystko odbyło w tej piwnicy bez wody bieżącej, bez możliwości kąpania, bez możliwości dokonania jakiekolwiek zabiegu. Pod bombami, pociskami, w kurzu i pyle sypiących się ścian przyszedł na świat człowiek. Słowo stało się ciałem (…) Teraz musieliśmy żyć lub zginąć nie we dwoje, ale we trójkę. Tak trzeba było patrzeć na rzeczywistość. Niemcy atakowali coraz mocniej.

Narodziny w piwnicy, pod bombami
Narodziny w piwnicy, pod bombamizdjęcia Tomasz Zieliński, montaż Paulina Dera

"Wynędzniali, brudni, osmaleni, zarośnięci, głodni"

Powstanie dogorywało. W miarę opanowywania kolejnych dzielnic miasta Niemcy wypędzali ich mieszkańców. Ludność cywilna trafiała do obozu przejściowego w Pruszkowie. Po latach na pomniku Dulagu 121 pojawi się wszystko mówiący napis: "Tędy przeszła Warszawa".

29 września strzelanina nagle ucichła. Siedzieliśmy wystraszeni po piwnicach, jakby oczekując na coś strasznego, na koniec, na najgorsze. Nagle gdzieś z końca podziemnych korytarzy rozległ się głos: Alles raus! I to był koniec powstania. Wynędzniali, brudni, osmaleni, zarośnięci, głodni zaczęliśmy wychodzić w piwnic.

Opis tej wędrówki w "Historii jednego życia" pokazuje, jak na wojnie groza przenika się z absurdem: Ludzie wychodzili z tym tylko, co mogli wziąć do rąk i udźwignąć, ze świadomością tego, że nie wiadomo, jak długo, jak daleko trzeba będzie iść i jak prędko ten marsz będzie się odbywał. Toteż ludzie wynieśli z piwnic, z domów niejednokrotnie rzeczy najdziwniejsze. Niektóre kobiety założyły futra, inne płaszcze, spod których wystawały jakieś balowe suknie, niesiono skórzane walizy obok worków na kartofle (…) Jedni wzięli klatki z kanarkami, a inni tłumoki lub teczki. Tragiczne były te kolumny ludzi, którzy po sześćdziesięciu dniach wolności spędzonych w piwnicach szli znowu do niewoli w słońcu.

Autor tych słów też musiał wyglądać dziwnie. Na potwierdzenie słowa jego córki: "Ojciec niósł mnie i krzesło. Co jakiś czas stawali, wtedy matka mogła mnie nakarmić".

Grażyna została Marią, bo ksiądz nie lubił "pogańskich imion"

Pierwszy etap tej drogi kończył się na Dworcu Zachodnim. Stamtąd młodzi rodzice z maleństwem w beciku ruszyli do Pruszkowa pociągiem do przewozu węgla. W obozie przejściowym skierowano ich do hali numer dwa, przeznaczonej dla osób chorych i niepełnosprawnych.

"Spali na jakichś stołach. Żeby jak najbardziej oddzielić mnie od człowieka chorego na gruźlicę, ułożyli się tak: najpierw chory, obok jego żona, dalej moja mama, potem mój ojciec, dopiero na końcu ja. Żeby być jak najdalej od chorego. Z jedzeniem było bardzo kiepsko. Rodzice dopuszczali, że mogę nie przeżyć, bo warunki higieniczne katastrofalne, więc dziecko trzeba szybko ochrzcić".

Imię wybrali szybko i zgodnie. Urodziła się w ogniu walk, była dla mnie symbolem, a może właśnie ucieleśnieniem Grażyny Mickiewiczowskiej, tej bohaterskiej dziewczyny - Litwinki z dramatu mistrza Adama. A na drugie Maria - niech będzie jej opiekunką matka Jezusa.

Księdzu (znalezionemu w jakiejś pakamerze) propozycja nie przypadła go gustu. Imię Grażyna uznał za "pogańskie". "Mówią księdzu, że Grażyna, ale ksiądz oburzony, że takich wymyślonych imion to się teraz nie daje. Wykluczone, musi mieć na imię Maria, Matka Boska będzie nad nią czuwała. Mieli 19 i 20 lat i musieli się zgodzić. I tak zostałam Marią Grażyną, ale całe życie funkcjonowałam jako Grażyna Maria. Nikt na mnie nie mówi Maria".

W końcu Jan, Barbara i Grażynka wrócili na Żoliborz. "Sąsiadki się zabrały, pocieszały rodziców, bo przecież dziecko nie żyje. Urodzona w strasznych warunkach, wygnana do Pruszkowa... Uznały, że dziecko nie miało szans, by przeżyć. A jednak".

Grażyna Zielińska wciąż mieszka na Żoliborzu, już nie w kolonii, w bloku. Ale w okolice miejsca swoich narodzin zagląda. "Często przychodzę, cieszę się, że w kinie Tęcza znów coś się dzieje, że wciąż działa przedszkole, w którym zaczynałam swoją edukację, że nowe kawiarenki powstają". Podwózki odmawia, chce zajrzeć jeszcze do Merkurego, bo "mają tam najlepszy ser".

"Urodziła się córeczka". Miała być Grażyna
"Urodziła się córeczka". Miała być Grażynazdjęcia Tomasz Zieliński, montaż Paulina Dera

Wszystkie cytaty z "Kronika jednego życia. Lata 1940-1995" oznaczone są kursywą.

Autor:Piotr Bakalarski

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: tvnwarszawa.pl

Pozostałe wiadomości

- To nie była tylko decyzja oskarżonego. To była wspólna decyzja. Wspólnie biesiadowali, wspólnie pili alkohol, wspólnie wsiedli - przekonywał w sądzie obrońca byłego policjanta, który odpowiadał za spowodowanie śmiertelnego wypadku w Kobyłce. Pijany Adrian B. wsiadł do dwuosobowego kabrioletu, zabierając trzech kolegów. Dwaj, którzy jechali na dachu, zginęli. We wtorek zapadł prawomocny wyrok: osiem i pół roku więzienia.

Pijany policjant wiózł kolegów na dachu kabrioleta. Oni zginęli, on uciekł. Wyrok

Pijany policjant wiózł kolegów na dachu kabrioleta. Oni zginęli, on uciekł. Wyrok

Autor:
Klaudia
Ziółkowska
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W liceum na warszawskim Targówku doszło we wtorek do bójki dwóch uczniów, w trakcie której użyte zostało ostre narzędzie - poinformował oficer dyżurny stołecznej policji. Jeden z nastolatków został ranny w policzek.

Bójka w warszawskim liceum, jeden z nastolatków raniony ostrym narzędziem

Bójka w warszawskim liceum, jeden z nastolatków raniony ostrym narzędziem

Autor:
momo/kab,
adso
Źródło:
tvn24.pl, "Super Express"

Podczas próby zatrzymania mężczyzny w Pruszkowie (Mazowieckie) policjanci użyli broni. Strzały padły w kierunku samochodu, którym uciekał poszukiwany mężczyzna. Do akcji wkroczyli policyjni antyterroryści, którzy prowadzili działania w jednym z bloków przy ulicy Powstańców. - Jedna osoba została zatrzymana, nikt nie odniósł obrażeń - informuje policja.

Ostrzelany samochód i ucieczka do bloku. Akcja antyterrorystów w Pruszkowie

Ostrzelany samochód i ucieczka do bloku. Akcja antyterrorystów w Pruszkowie

Autor:
aw/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Powstał raport, który szczegółowo pokazuje, jak mieszkańcy stolicy korzystają z sieciowych hulajnóg oraz rowerów miejskich. Przeanalizowano 15 milionów przejazdów wykonanych w 2021 i 2022 roku.

Hulajnogi popularne w Śródmieściu, rowery - na kampusach i wzdłuż Wisły

Hulajnogi popularne w Śródmieściu, rowery - na kampusach i wzdłuż Wisły

Autor:
dg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W wyniku rozmów przeprowadzonych we wtorek pomiędzy Związkiem Zawodowym Maszynistów w Polsce a zarządem Warszawskiej Kolei Dojazdowej udało się osiągnąć wstępne porozumienie. Strajku generalnego nie będzie, przynajmniej na razie. Kolejne rozmowy zaplanowano na styczeń.

Jest wstępne porozumienie, strajku generalnego nie będzie

Jest wstępne porozumienie, strajku generalnego nie będzie

Autor:
dg
Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Na drodze wojewódzkiej numer 571 kierowca cysterny zjechał do rowu. Kierowca został ewakuowany z kabiny auta przez strażaków. Trafił do karetki. Na miejscu pracują służby.

Cysterna z mlekiem zjechała do rowu. Strażacy ewakuowali kierowcę

Cysterna z mlekiem zjechała do rowu. Strażacy ewakuowali kierowcę

Aktualizacja:
Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nową trasą w ciągu ulicy Kasprzaka na Woli tramwaje pojadą w styczniu 2024 roku - zadeklarował prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski. Na Wolskiej prace potrwają dwa miesiące dłużej.

Tramwaje pojadą nowymi torami na Kasprzaka. Prezydent Warszawy podał datę

Tramwaje pojadą nowymi torami na Kasprzaka. Prezydent Warszawy podał datę

Autor:
dg/b
Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Na stacji benzynowej we Włochach kierowca samochodu osobowego wjechał w słupek. Uderzył w przeszkodę tak nieszczęśliwie, że auto zawisło. Skończyło się mandatem.

Taksówkarz wjechał w słupek. Auto zawisło

Taksówkarz wjechał w słupek. Auto zawisło

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Uprawomocnił się wyrok na rektora uczeni medycznej, który odpowiadał przed sądem za zniszczenie zabytku. Mirosław C. został skazany na 10 miesięcy pozbawienia wolności z zawieszeniu. Zasądzono też karę finansową.

Rektor uczelni medycznej skazany za zniszczenie zabytku

Rektor uczelni medycznej skazany za zniszczenie zabytku

Autor:
kz/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Kierowca samochodu osobowego uderzył w słup przy wyjeździe z giełdy rolnej w Broniszach. Wcześniej zjechał na przeciwległy pas ruchu. Mężczyzna trafił pod opiekę zespołu ratownictwa medycznego.

Wyjeżdżał z giełdy. "Zjechał na przeciwległy pas i uderzył w słup"

Wyjeżdżał z giełdy. "Zjechał na przeciwległy pas i uderzył w słup"

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przy stacji Legionowo Piaski pociąg Szybkiej Kolei Miejskiej potrącił chłopaka, który prowadził rower przez przejazd kolejowy. Były utrudnienia w kursowaniu pociągów na odcinku Legionowo - Wieliszew.

Przechodził z rowerem przez tory, nie zauważył pociągu

Przechodził z rowerem przez tory, nie zauważył pociągu

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Jedno z najniebezpieczniejszych przejść dla pieszych w Warszawie czekają zmiany. Na ulicy Stawki drogowcy planują doświetlić pasy oraz wprowadzić przed nimi azyle. Kierowcy będą jeździć po dwóch pasach, zamiast obecnych czterech.

Tu bezpieczeństwo ocenili na zero. Będą zmiany na groźnym przejściu

Tu bezpieczeństwo ocenili na zero. Będą zmiany na groźnym przejściu

Autor:
b/ral
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Nocny alarm w ostrołęckiej komendzie. Policjanci poszukiwali 15-latka, którego zaginięcie zgłosiła matka. Poinformowała, że może mu grozić niebezpieczeństwo.

Po północy matka zgłosiła zaginięcie 15-letniego syna

Po północy matka zgłosiła zaginięcie 15-letniego syna

Autor:
sk/gp
Źródło:
tvn24.pl

Policjanci z drogówki na jednej z ulic w Mińsku Mazowieckim zatrzymali do kontroli subaru. Okazało się, że kierowca był pijany. Badanie alkomatem wykazało prawie dwa promile. W foteliku z tyłu samochodu siedziało 4-letnie dziecko.

Miał dwa promile. Zabrał 4-letniego syna "na przejażdżkę"

Miał dwa promile. Zabrał 4-letniego syna "na przejażdżkę"

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

W łazience na drugim piętrze szpitala położniczego przy Inflanckiej wybuchł pożar. Prawdopodobną przyczyny było zwarcie instalacji elektrycznej.

Pożar w szpitalu położniczym. "Ewakuowano dziewięć mam z noworodkami i dwóch ojców"

Pożar w szpitalu położniczym. "Ewakuowano dziewięć mam z noworodkami i dwóch ojców"

Autor:
dg/b
Źródło:
PAP

Coraz głośniej wybrzmiewają apele przeciwników zakazu wjazdu do miast najstarszych samochodów. Planowanym wprowadzeniem ekostrefy od 1 lipca w Krakowie zajmie się sąd, po skardze między innymi wojewody. W czwartek przeciwnicy wyrzucania trujących aut ze stolicy protestować chcą na sesji rady miasta. Radni zdecydują czy i kto za nieco pół roku nie wjedzie do centralnych dzielnic Warszawy. Materiał Łukasza Wieczorka.

Centra miast nie dla starych samochodów. "Biedni ludzie mają kupować bardzo kosztowne auta"

Centra miast nie dla starych samochodów. "Biedni ludzie mają kupować bardzo kosztowne auta"

Autor:
Łukasz
Wieczorek,
JW/ams
Źródło:
TVN24 Biznes

W okolicy Nasielska (Mazowieckie) policjanci zauważyli samochód jadący "wężykiem". Jak podają, kierowca mercedesa wydmuchał 2,5 promila. - Swoje lekkomyślne zachowanie tłumaczył tym, że skończyła mu się kawa - przekazała podkomisarz Joanna Wielocha z Komendy Powiatowej Policji w Nowym Dworze Mazowieckim.

Kompletnie pijany jechał do sklepu. "Tłumaczył, że skończyła mu się kawa"

Kompletnie pijany jechał do sklepu. "Tłumaczył, że skończyła mu się kawa"

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Paliła się hala z tekstyliami w Woli Rębkowskiej w powiecie garwolińskim (Mazowieckie). Działania prowadziło 20 zastępów straży pożarnej. Strażacy usuwali materiały z wnętrza budynku. Działania zakończyli we wtorek w nocy. Nie ma osób poszkodowanych.

Pożar hali z używaną odzieżą. Kilkugodzinna akcja strażaków

Pożar hali z używaną odzieżą. Kilkugodzinna akcja strażaków

Aktualizacja:
Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pożar wybuchł w budynku mieszkalnym pod Otwockiem (Mazowieckie). Jedna osoba trafiła do szpitala. Pracę rozpoczęła policja. Z jej ustaleń wynika, że to 28-latka zaprószyła ogień.

Za spowodowanie pożaru odpowie przed sądem

Za spowodowanie pożaru odpowie przed sądem

Autor:
mg/b
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Wołanie dziecka usłyszeli policjant po służbie i pracownik pobliskiej restauracji. Siedmioletni chłopiec wzywał pomocy dla swojej mamy, która padła ofiarą przemocy. Napastnika udało się zatrzymać w trakcie ucieczki.

Siedmiolatek biegł ulicą i wzywał pomocy

Siedmiolatek biegł ulicą i wzywał pomocy

Autor:
dg/PKoz
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Psy pogryzły samicę łabędzia oraz jej młode. Rannymi ptakami zaopiekowali się ratownicy Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego z Warszawy.

Wolno puszczone psy zaatakowały łabędzicę i jej młode. Pomogli ratownicy WOPR

Wolno puszczone psy zaatakowały łabędzicę i jej młode. Pomogli ratownicy WOPR

Autor:
dg/PKoz
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Strażacy wyłowili z jednego ze stawów w Łazienkach Królewskich ciało mężczyzny. Sprawę bada prokuratura, zlecono sekcję zwłok.

Ze stawu w Łazienkach Królewskich wyłowiono ciało. Jest prokuratorskie śledztwo

Ze stawu w Łazienkach Królewskich wyłowiono ciało. Jest prokuratorskie śledztwo

Aktualizacja:
Autor:
dg/PKoz
Źródło:
tvnwarszawa.pl

ARTYKUŁ SPONSOROWANY

Za każdym samochodem stoi prawdziwa historia

Za każdym samochodem stoi prawdziwa historia