O zaginięciu bramy, która pamiętała czasy browaru Hermana Junga i getta warszawskiego, napisaliśmy w niedzielę. Trzy dni później wciąż nie wiadomo, gdzie znajduje się zabytek. Brama i mur były wpisane do rejestru zabytków już w 1994 roku, przetrwały późniejszą inwestycję - budowę biurowca Aurum, dwie dekady temu. Jednak architektura z tego okresu szybko się starzała, a mieszkania w okolicy drożały, dlatego nowy właściciel, Mennica Polska, zdecydował w 2017 roku o wyburzeniu budynku. W jego miejsce powstał większy apartamentowiec i w tym wypadku również uszanowano historię - zabytkowy mur został wkomponowany w nową zabudowę. Wydawało się, że realizacja przebiegła wręcz modelowo, do momentu, w którym społecznicy zajmujący się zabytkami dostrzegli jeden istotny brak.
- 29 grudnia 2021 roku wysłaliśmy pismo do Wojewódzkiego Mazowieckiego Konserwatora Zabytków z prośbą o przeprowadzenie kontroli i sprawdzenie, co się z tymi wrotami dzieje. Zapadła cisza. Nie mogliśmy dowiedzieć się niczego od właściciela, dlatego 29 marca 2022 roku wysłaliśmy ponownie pismo do wojewódzkiego konserwatora. Również nie uzyskaliśmy odpowiedzi - opowiada nam Janusz Sujecki, przedstawiciel stowarzyszenia Obrońcy Zabytków Warszawy.
I dodaje, że w kolejnych pismach (w listopadzie 2022 i styczniu 2023) o sprawie powiadomiono także ministra kultury i dziedzictwa narodowego. - Problem polega na tym, że my jako stowarzyszenie stołeczne do dzisiaj nie uzyskaliśmy odpowiedzi na te pisma. To jest niezrozumiałe i bulwersujące - mówi Sujecki.
Konserwator: o bramę pytaliśmy dewelopera i wspólnotę
Rzecznik wojewódzkiego konserwatora Andrzej Mizera zapewnia nas, że zniknięcia bramy nie zignorowano. Jak wskazuje, kontrole były trzy, pierwsza z nich odbyła się jeszcze w lutym 2021 roku, kiedy kończyła się budowa apartamentowca. - Pierwsza kontrola była następstwem tego, że tej bramy nie było. Chcieliśmy ustalić, gdzie ona się znajduje. Zniknięcie bramy ustaliliśmy na podstawie własnych informacji, czyli oględzin i wykonaniu fotografii - wyjaśnia Mizera. - Najpierw było postępowanie kontrolne. O bramę pytaliśmy dewelopera, potem, kiedy zmienił się układ własnościowy na tej działce, zapytania skierowaliśmy do wspólnoty mieszkaniowej. Niedawno poinformowaliśmy policję, że nie jesteśmy w stanie ustalić, co się stało z częścią zabytkową - przyznaje.
Jak dodaje, wcześniej nie było sygnałów, by z murem i bramą działo się coś złego, więc monitoring nie był potrzebny. - Ciężko wymagać od nas, żebyśmy byli przy każdej inwestycji, która jest objęta albo opieką, albo nadzorem konserwatorskim. To jest fizycznie niemożliwe - tłumaczy Mizera. - Do ochrony zabytków nie podchodzimy autorytarnie, mamy pewne zaufanie w podejmowaniu decyzji do podmiotów, z którymi współpracujemy - uzupełnia.
Inwestor: projekt nie zakładał konserwacji bramy
Wspomniany deweloper, czyli Mennica Polska, odsyła do suchego komunikatu. "Informujemy, że inwestycja przy ulicy Waliców 11 w Warszawie została zrealizowana zgodnie z zatwierdzonymi przez Stołecznego Konserwatora Zabytków Projektem Budowy oraz Programem Prac Konserwatorskich. Żadne ze wskazanych opracowań nie zakładało konserwacji wrót-krat w otworze bramnym, ani też nie wskazywało ich lokalizacji po przeprowadzeniu prac konserwatorskich i zakończeniu budowy nowego obiektu ponad zabytkowym murem" - odpowiedziało na nasze zapytanie biuro prasowe Mennicy Polskiej.
Stołeczny konserwator zabytków Michał Krasucki sprawę widzi nieco inaczej. - W naszej decyzji z 2017 roku temat ten nie był brany pod uwagę. Inwestor nie występował we wniosku o demontaż bramy i prace przy niej. Przedmiotem naszego postępowania była konserwacja muru - wyjaśnia dziś Michał Krasucki, stołeczny konserwator zabytków.
- Tej bramy nie ma już od kilku lat. Prace przy budynku zaczęły się w 2017 roku, w związku z tym pojawia się pytanie, gdzie był nadzór Wojewódzkiego Mazowieckiego Konserwatora Zabytków przez ten czas - zastanawia się Michał Krasucki. Przypomnijmy: właśnie w tym roku jego twarde kompetencje w zakresie ochrony przejął konserwator wojewódzki, dlatego dziś to on jest stroną.
Policja: zawiadomienie wpłynęło mailowo w poniedziałek
Jak poinformowała Marta Sulowska z Komendy Rejonowej Policji Warszawa IV, zawiadomienie w sprawie zaginięcia bramy wpłynęło drogą mailową od mazowieckiego konserwatora 30 stycznia (a więc już po nagłośnieniu sprawy przez społeczników i media). - Dotyczy możliwości popełnienia przestępstwa, zniszczenia lub uszkodzenia zabytku, kamienicy położonej przy Waliców 11 poprzez demontaż wrót bramnych, uprzednio trwale przymocowanych do muru budynku - poinformowała Sulowska. Policja wykonała w tej sprawie wstępne czynności. - Po zgromadzeniu materiału będziemy go przesyłać do Prokuratury Rejonowej w Warszawa-Wola celem wszczęcia śledztwa - zapowiedziała policjantka.
Dewelopera dopytujemy wprost: czy brama zginęła? "Kiedy prowadzone jest postępowanie wyjaśniające, nie jesteśmy stroną uprawnioną do udzielania szerszych komentarzy. Deklarujemy jednak pełną współpracę z organami ścigania w celu wyjaśnienia sprawy" - napisano w odpowiedzi. Dopytujemy, czy firma wie, gdzie może znajdować się brama. - Tego dotyczy właśnie śledztwo policji, żeby ustalić, gdzie brama jest - usłyszeliśmy w odpowiedzi.
We wspomnianym wcześniej komunikacie Mennica Polska informuje ponadto, że "w realizację projektu zaangażowanych było wielu podwykonawców, w sposób bezpośredni odpowiedzialnych za powierzone mienie".
Autorka/Autor: mg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl