"Kupuj zieleninę, wspieraj Ukrainę". Wilanów pomaga kierowcy tira i zbiera pomoc

Akcja "Kupuj zielenię, wspieraj Ukrainę"
Akcja "Kupuj zieleninę, wspieraj Ukrainę"
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl
Ukraińska ciężarówka wyładowana owocami i warzywami, które nie dotrą już do restauracji w Kijowie, stanęła na jednym z parkingów w Wilanowie. Jedzenie masowo wykupują mieszkańcy stolicy. Na miejscu gromadzone są również dary w postaci ciepłej odzieży, środków opatrunkowych i leków, które zostaną przekazane mieszkańcom objętego wojną kraju.

- Na parkingu przy centrum biznesowym Royal w Wilanowie stoi ciężarówka na ukraińskich numerach rejestracyjnych. Wypakowano z niej na paletach warzywa i owoce. Ustawiono długi stragan, na którym sprzedawany jest towar - powiedział reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz.

Jak przekazał, z minuty na minutę chętnych na zakup warzyw i owoców jest coraz więcej. - W rolę sprzedawców wcielili się mieszkańcy Warszawy. Większość osób płaci za zakupy więcej, niż wynosi wartość. Pieniądze trafiają do wielkiego słoika z napisem "darowizna". Towaru jest jeszcze bardzo dużo - powiedział Węgrzynowicz.

Owoce i warzywa miały zostać przewiezione do restauracji w Kijowie, ale ze względu na wybuch wojny, ciężarówka została zawrócona. - Chcieliśmy pomóc naszemu znajomemu Borysowi, ukraińskiemu przedsiębiorcy, który kupuje w Polsce warzywa i zaopatruje kijowskie restauracje. Skontaktował się z nami, żebyśmy mu pomogli odzyskać pieniądze, które są w tych owocach i warzywach i jednocześnie pomogli jego rodzinie i pracownikom, którzy pozostali tam na miejscu. A sytuacja jest naprawdę dramatyczna - powiedziała w rozmowie z reporterem TVN24 Anna Zbyszewska-Hryniewicz, współorganizatorka akcji.

- Tira chcemy zapełnić darami, dlatego że razem z Borysem koordynujemy akcję zbierania koców, poduszek, śpiworów, środków opatrunkowych, lekarstw i wszystkiego, co jest potrzebne. Dary można przynosić do jutra, bo tir wraca na Ukrainę - dodała Zbyszewska-Hryniewicz.

- Zobaczyłam tę akcję na Instagramie. Mieszkam dosłownie 200 metrów stąd. Stwierdziłam, że musimy coś zrobić, wspomóc choć tak małym gestem naszych braci i nasze siostry na Ukrainie – mówiła pani Julia, jedna z wielu osób robiących w sobotę zakupy na improwizowanym straganie.

Czytaj także: