Grupa mieszkańców Starej Miłosny na obrzeżach Warszawy protestuje przeciwko powstającym w pobliżu inwestycjom mieszkaniowym. Uważają, że ich osiedle przeżywa "zmasowany atak deweloperów", który negatywnie wpływa na zieleń. Przedstawiciel urzędu dzielnicy odpowiada, że wszystkie pozwolenia zostały wydane zgodnie z przepisami.
Mieszkańcy skupieni przy Inicjatywie Stara Miłosna dla Drzew zorganizowali akcję protestacyjną. Aktywiści oznaczyli osiedle banerami przeciw kolejnym inwestycjom, w obronie drzew oraz Mazowieckiego Parku Krajobrazowego.
Zbuduje bloki zamiast szeregowców
Na rozwieszonych na terenie osiedla transparentach widnieją m.in. hasła "Łapy precz od drzew" czy "Stara Miłosna-Nowa betonowa-Szara żałosna". Banery zawisły w trzech miejscach: na ogrodzeniu kolejnej planowanej inwestycji przy ul. Rumiankowej oraz w okolicach dwóch rond.
- To nie jest drobiazg, że dzieci jedzą stołówce w pośpiechu i ścisku, bo w szkole jest zbyt wielu uczniów. To nie jest nic, jeśli spada wartość nieruchomości, bo wokół jak grzyby po deszczu wyrastają tanie bloki. To jest problem, kiedy nie możesz dostać się do lekarza. To jest prawdziwy dramat, kiedy oczyszczalnia ścieków w Starej Miłośnie zanieczyszcza Kanał Wawerski, bo nie jest w stanie obsługiwać rosnącej liczby mieszkańców naszego osiedla - argumentował Sebastian Olszta z inicjatywy.
Ocenił, że władze dzielnicy wydają warunki zabudowy (WZ) dla coraz to nowych inwestycji. Jako przykład podał działkę przy Rumiankowej i Krokusów, na której zamiast szeregowców, deweloper uzyskał zgodę na budowę bloków, a jego działka została wyłączona z Mazowieckiego Parku Krajobrazowego niedawną uchwałą sejmiku województwa.
Wiceburmistrz przegrał, ale został
Aktywiści uważają, że Stara Miłosna przeżywa zmasowany "atak deweloperów", których inwestycje nie wnoszą żadnej pozytywnej wartości w przestrzeń osiedla, np. punktów usługowych, zieleńców, placów zabaw, skwerów, wystarczającej liczby garaży czy choćby miejsc parkingowych dla lokatorów.
Przypominają, że wiceburmistrz ds. inwestycji wybory samorządowe przegrał i nie dostał się do rady dzielnicy. Ale burmistrz Marian Mahor kolejny raz powołał Krzysztofa Kacprzaka na stanowisko. - Zapowiedział, że pozostanie na urzędzie dwa lata, podczas których wdroży do pracy następcę. Co to ma wspólnego z demokracją i samorządnością? - pytają aktywiści.
Urząd dzielnicy odpowiada na zarzuty
Aleksander Graniewski z dzielnicowego ratusza przekazał, że wszystkie decyzje dotyczące pozwoleń na budowę, warunków zabudowy podejmowane są w oparciu i zgodzie z obowiązującymi przepisami prawa, w tym z miejscowymi planami zagospodarowania przestrzennego.
Odpowiadając na zarzuty aktywistów o zatłoczonych placówkach oświatowych, podał, że na terenie dzielnicy Wesoła jest pięć przedszkoli, w których jest nadal ponad 50 wolnych miejsc, sześć szkół podstawowych oraz oddany w kwietniu 2024 roku nowy budynek powstały na potrzeby liceum ogólnokształcącego.
Dodatkowo w Wesołej funkcjonuje: sześć placów zabaw, sześć siłowni plenerowych, trasa rolkowa o długości 1,2 km, Punkt Aktywności Otwartej, Młodzieżowy Park Kultury i Rekreacji oraz sześć boisk sportowych. Przypomniał też, Wesoła jest najbardziej zieloną dzielnicą, której ponad 60 proc. powierzchni stanowią tereny zielone.
Odniósł się też do zarzutów w sprawie wiceburmistrza dzielnicy Kacprzaka. - Zgodnie z ustawą o ustroju miasta stołecznego Warszawy z dnia 15 marca 2002 roku wyboru członków zarządu oraz przeprowadzenia zmian w jego składzie dokonują rady dzielnic - podał Graniewski.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Inicjatywa Stara Miłosna dla drzew