Były problemy z uruchomieniem silnika. Raport po wypadku samolotu

Samolot Cessna 150, który spadł w Wawrze
Samolot Cessna 150 spadł na podmokły teren w rejonie ulicy Kadetów
Źródło: TVN24

Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych opublikowała wstępny raport z wypadku cessny. Niewielka maszyna na początku marca awaryjnie lądowała na podmokłym terenie w warszawskim Wawrze. W wypadku niegroźnie ranni zostali pilot i pasażerka.

Komisja podała okoliczności zdarzenia. Jak czytamy w raporcie, dzień przed wypadkiem - 29 lutego pilot, obywatel Włoch, posiadający licencję pilota turystycznego, dokonał rezerwacji samolotu Cessna F150 F w Ośrodku Szkolenia Lotniczego Evair w Babichach. Chodziło lot widokowy 1 marca, z pasażerką.

"Lot został zaplanowany na godzinę 16:00, po trasie Warszawa Babice-Góra Kalwaria-Warszawa Babice. W dniu 1 marca 2024 r. po przybyciu na lotnisko, pilot otrzymał od pracownika firmy niezbędne informacje o trasie lotu oraz stanie technicznym samolotu. Następnie pilot wykonał przegląd przedlotowy samolotu oraz dotankował go do pełna paliwem dostarczonym przez firmę (40 l benzyny bezołowiowej 98)" - przekazano.

Problemy z uruchomieniem silnika

Kwadrans później pilot "podjął trzykrotną, bezskuteczną próbę uruchomienia silnika". Udało się dopiero przy czwartej próbie, ale pracownikowi firmy (instruktorowi). "Podczas startu samolotu pilot nie stwierdził nieprawidłowości i kontynuował lot" - wskazano w raporcie.

Z dokumentu wynika, że pilot podczas lotu czterokrotnie włączył "na 1-2 minuty podgrzew gaźnika". Za każdym razem obroty silnika spadały, ale w dopuszczanych granicach. Po ostatnim włączeniu podgrzewu obroty silnika spadły do 2200-2300 obrotów na minutę. Pilot zwiększył obroty do 2500, ale te zaczęły znowu spadać.

Ocenił, że przyczyną spadku obrotów nie było "oblodzenie gaźnika", dlatego do końca lotu "nie włączył jego podgrzewu".

Samolot Cessna 150, który spadł w Wawrze
Samolot Cessna 150, który spadł w Wawrze
Źródło: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl

Spadek obrotów i awaryjne lądowanie

Na wysokości Józefowa pilot zawrócił w kierunku lotniska Babice. Po chwili ocenił, że nie doleci na miejsce. "Obroty nadal spadały i pilot zdecydował, że będzie lądował awaryjnie, o czym poinformował FIS Warszawa" - podano w raporcie.

Na miejsce lądowania pilot wybrał teren niezabudowany w dzielnicy Wawer. "Dopiero po przyziemieniu pilot zorientował się, że wylądował na bardzo podmokłym i zarośniętym trzciną terenie. Oboje (z pasażerką - red.) wyszli z samolotu o własnych siłach. Pilot i pasażerka zostali przetransportowani do szpitala śmigłowcem, gdzie stwierdzono lekkie obrażenia pasażerki, nie wymagające hospitalizacji" - czytamy dalej.

"Obie osoby przebadano alkomatem na obecność alkoholu z wynikiem negatywnym" - podsumowano.

Awionetka utknęła w podmokłym gruncie

O zdarzeniu informowaliśmy na początku marca. Mały samolot spadł w okolicy ulicy Kadetów. Cessna 150 F leciała z Góry Kalwarii do Babic, załoga poinformowała kontrolerów lotów, że z maszyną dzieje się coś złego. Samolot lądował awaryjnie na terenie podmokłym.

Dzień po zdarzeniu nasz reporter dowiedział się, że samolot planowano wyciągnąć przy pomocy śmigłowca. W ostatnich dniach ustalił, że awionetka nadal leży na podmokłym terenie Zakola Wawerskiego.

Prokuratura do wyciągnięcia samolotu rozważa wykorzystanie śmigłowca. Ale, jak wynika z naszych informacji, policja i straż pożarna nie chcą podjąć się tego zadania, a koszt wynajęcia śmigłowca od prywatnej firmy jest dla prokuratury za wysoki. 

Czytaj także: