Mały samolot spadł w okolicy ulicy Kadetów. Cessna 150 leciała z Góry Kalwarii do Babic, załoga poinformowała kontrolerów lotów, że z maszyną dzieje się coś złego. Samolot lądował w Wawrze.
Uszkodzona maszyna utknęła na terenie podmokłym, trudno dostępnym. Na miejscu był Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl. Jak podał, samolot to Cessna 150. - Leciał z Góry Kalwarii do Babic. Została z nim utracona łączność. O sytuacji straż i policja zostały powiadomione zarówno przez służby lotnicze, jak i świadków. Udało się dotrzeć do wraku rozbitej maszyny. W wypadku poszkodowane zostały dwie osoby, zabrał je zespół śmigłowca wojskowego - relacjonował.
Około godziny 20 Węgrzynowicz poinformował, że na miejsce zdarzenia przyjechali przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
"Samolot szybko nadał sygnał"
- Służby nie mówią o tym, by samolot się rozbił, po prostu lądował awaryjnie - zaznaczył Jan Piotrowski, reporter TVN24. Podkreślił, że samolot szybko nadał sygnał, że coś jest nie tak. Piloci poinformowali kontrolerów lotów, a ci z kolei poinformowali służby. - Osoby, które były na pokładzie, zostały podjęte przez wojskowy śmigłowiec. Służby nie miały jak tam się dostać. Wiadomo, że te dwie osoby były przytomne, kiedy dotarli do nich wojskowi ratownicy. Zostali przetransportowani do Wojskowego Instytutu Medycznego na Szaserów - powiedział.
Jak uzupełnił nam Bartłomiej Śniadała ze stołecznej policji, ranni to kobieta i mężczyzna. Ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - przekazał.
- Prawdopodobnie dzisiaj niewiele uda się tutaj zrobić. Służby wrócą najpewniej jutro, by dotrzeć do samolotu i go stamtąd wydobyć - uzupełnił Piotrowski.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl