"Przyczepka na S8" to fanpage założony na Facebooku. Intencji można się domyślać - to komentarz do problemów z remontem dylatacji, który ciągnie się od wiosny.
O jaką przyczepkę chodzi? Sądząc po zdjęciach - o tymczasowy znak na poboczu trasy S8, sygnalizujący zwężenie w rejonie mostu nad torami kolejowymi. Stoi tam od dłuższego czasu i wzbudza ogromną irytację kierowców stojących w tworzącym się w tym miejscu korku. Nic dziwnego - na wygrodzonej części trasy nic się nie dzieje.
O tej sytuacji pisaliśmy już na tvnwarszawa.pl. Problemem jest uszkodzona dylatacja wiaduktu, która w pewnym momencie zaczęła niebezpiecznie wystawać ponad powierzchnię prawego pasa. Niestety, jest to element, który trzeba wyprodukować na zamówienie. I to właśnie trwa. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad długo nie mogła też wybrać wykonawcy.
Dla fanów przyczepki mamy złą, ale dla kierowców - dobrą wiadomość. - Wykonawca nowej dylatacji na trasie S8 został wybrany. Już jest zamówiona i produkowana, a w przeciągu miesiąca utrudnienie powinno zniknąć - zapewnia rzeczniczka warszawskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Małgorzata Tarnowska. - Wcześniej były prowadzone prace remontowe. To nie dało pożądanego skutku, dlatego trzeba było podjąć decyzję związaną z ogłoszeniem przetargu i wyłonieniem wykonawcy na wymianę dylatacji na nową - tłumaczy Tarnowska.
W feralnym miejscu wprowadzono również ograniczenie prędkości do 80 kilometrów na godzinę. Taka organizacja ruchu obowiązuje od 14 sierpnia.
Jak zapowiedziała GDDKiA, dylatacja zostanie wymieniona na całej szerokości jezdni, a realizacja zadania zostanie przeprowadzona w dwóch etapach, tak by kierowcy mieli do dyspozycji połowę szerokości.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: GDDKiA