1 grudnia w Warszawie przed Sejmem i w innych miastach Polski odbywały się protesty osób związanych ze Strajkiem Kobiet pod hasłem "#NieChciejPolskoMojejKrwi". Uczestniczki sprzeciwiają się projektowi ustawy, który w środę wieczorem jest rozpatrywany w Sejmie i - jeśli w przyszłości zostanie przegłosowany - doprowadzi do całkowitego zakazu aborcji w Polsce.
Protest w Warszawie rozpoczął się około godziny 18. Dziś w Sejmie odbyła się debata nad obywatelskim projektem ustawy, który dotyczy "przywrócenia stanu zgodności z Konstytucją w zakresie ochrony życia dzieci poczętych, a także rozciągnięcia stosowania przepisów Kodeksu karnego dotyczących ochrony zdrowia i życia ludzkiego na dzieci poczęte". Skutkiem przyjęcia tego projektu byłoby wprowadzenie bezwzględnego zakazu przerywania ciąży.
"Całkowity zakaz aborcji, rejestr ciąż, Instytut Kontroli Macic. To wszystko szykuje nam PiS razem z faszystami z Konfederacji, na życzenie i ku zadowoleniu polskich biskupów i innych fundamentalistów nienawidzących kobiet. Za mało nas umiera. Za mało nas ma zmarnowane życie. Za mało nas cierpi. Pisowska nienawistna ojczyzna się znów o nas upomina. A my ostrzegamy: #NieChciejPolskoMojejKrwi" - napisał Strajk Kobiet na Facebooku w zapowiedzi środowego wydarzenia.
Rejestr ciąż i projekt Instytutu Wróblewskiego
Uczestniczki manifestacji sprzeciwiały nie tylko projektowi ustawy o zakazie aborcji, ale też "rejestrowi ciąż". "Od 1 stycznia wszelkie podmioty lecznicze będą wprowadzać do Systemu Informacji Medycznej informacje o pacjentkach z ciążami" - napisał w ubiegłym tygodniu na Twitterze senator Koalicji Obywatelskiej Krzysztof Brejza. Chodzi o projekt nowelizacji rozporządzenia ministra zdrowia.
W środę rządowe Centrum e-Zdrowie wydało oświadczenie w tej sprawie. Czytamy w nim, że "konieczność raportowania i pozyskania informacji o ciąży jest podyktowana względami medycznymi". "Ponadto wykorzystanie informacji o ciąży jest niezbędne do weryfikacji uprawnień dodatkowych, jak np. uprawnień ciężarnych do otrzymania bezpłatnych leków lub prawa dostępu do świadczeń poza kolejnością" - dodało Centrum e-Zdrowie.
Strajk Kobiet przeciwny jest również projektowi powołania Instytutu Wróblewskiego. Posłowie PiS złożyli na początku listopada w Sejmie projekt ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii. Projektodawcą jest między innymi poseł Bartłomiej Wróblewski, który był współautorem wniosku do Trybunału Konstytucyjnego w sprawie zaostrzenia prawa antyaborcyjnego. Do najważniejszych zadań instytutu zaliczono między innymi gromadzenie, opracowywanie i udostępnianie organom władzy publicznej informacji o zjawiskach i procesach demograficznych, społecznych i kulturowych w Polsce, a także przygotowywanie analiz, ekspertyz i studiów prognostycznych oraz organizowanie oraz prowadzenie badań naukowych, a także opiniowanie projektów ustaw i rozporządzeń pod względem ich wpływu na sytuację rodzin, dzietność oraz inne procesy demograficzne.
Projekt ustawy o Polskim Instytucie Rodziny i Demografii wzbudził podczas pierwszego czytania w Sejmie duże emocje. Doszło do gorącej dyskusji na sali plenarnej. Zdaniem opozycji "to projekt, który za 30 milionów złotych ma promować wybrany przez wnioskodawców konserwatywny, katolicki model rodziny i świata".
- To jest taki moment, że trzeba mówić do tej władzy językiem, który ona rozumie. Zwracamy się do posłów PiS i Konfederacji, bo to oni ostatecznie zdecydują o tym, czy projekt Ordo Iuris – fundamentalistów Kościoła i faszystów, zostanie przegłosowany. To oni będą głosować, dlatego idziemy teraz przeciwko nim w tej akcji ostrzegawczej - mówiła w ubiegłym tygodniu liderka Strajku Kobiet Marta Lempart, zapowiadając środowe akcje w całej Polsce.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24