Kara za unikanie płacenia za parkowanie w płatnej strefie może wzrosnąć do 250 złotych. Podczas czwartkowej sesji radni miasta zajmą się zmianą stawki, która była niezmieniana od 17 lat. Zdaniem ratusza, podwyżka sprawi, że mniej kierowców będzie uchylało się od płacenia, a miasto zyska nawet blisko pięć milionów złotych rocznie.
Pomysł zwiększenia wymiaru kary nie jest nowością. Poprawkę w tej sprawie proponował w maju radny Koalicji Obywatelskiej Marek Szolc, gdy Rada Warszawy zajmowała się rozszerzeniem Strefy Płatnego Parkowania na Woli i Pradze Północ. Wtedy nie zyskała ona jednak aprobaty komisji infrastruktury. Pomysłodawcę poparła tylko jedna osoba, pozostali radni byli przeciwni lub wstrzymali się od głosu.
- Tym razem, zgodnie z zapowiedzią prezydenta Rafała Trzaskowskiego, miasto skierowało taką propozycję do Rady Warszawy. We wtorek pozytywnie zaopiniowała ją komisja infrastruktury. Mam nadzieję, że radni poprą całą uchwałę. Jeśli tak się stanie, jeszcze w tym roku wejdzie ona w życie - powiedział tvnwarszawa.pl Szolc.
Nowe przepisy mogą zacząć obowiązywać już od 3 sierpnia.
11 procent kierowców nie płaci za postój w SPPN
Projekt uchwały w tej sprawie został podpisany przez wiceprezydenta stolicy Roberta Soszyńskiego. W uzasadnieniu wskazał on, że 17 lat temu 50-złotowa stawka kary za nieuiszczenie opłaty za parkowanie w SPPN miała "zdecydowanie inną wartość". Jest ona też niewiele wyższa niż opłata za cały dzień parkowania, wynosząca 31,70 zł.
"Od tego czasu znacznie wzrosły podstawowe wskaźniki ekonomiczne (inflacja, przeciętne wynagrodzenie itp.). Dla porównania można wskazać, że wysokość opłaty dodatkowej za brak ważnego biletu komunikacji publicznej w Warszawie wynosi obecnie 266 i 182,20 zł w razie jej uiszczenia w ciągu siedmiu dni od taty wystawienia dokumentu wzywającego do jej uiszczenia" - argumentował.
Zaznaczył też, że zgodnie z przepisami maksymalna stawka opłaty dodatkowej za niepłacenie za postój w SPPN może wynosić 260 złotych. Jeśli radni opowiedzą się za uchwałą, kierowcy w Warszawie zapłacą 250 lub 170 złotych (w przypadku gdy zapłacą w ciągu siedmiu dni od daty wystawienia wezwania albo jego otrzymania).
Zdaniem ratusza zwiększenie stawki pomoże w walce z nielegalnym parkowaniem. Z danych zbieranych przez Zarząd Dróg Miejskich wynika, że od stycznia do maja 2020 roku odsetek kierowców, którzy zajmowali miejsca w strefie bez płacenia za parkowanie, wynosił 11 procent. "Podwyższenie opłaty dodatkowej spowoduje, iż część kierowców zacznie wnosić opłaty za postój, zaś część zmieni środek transportu, ograniczając liczbę aut wjeżdżających do centrum" - przekonuje Soszyński.
Miasto może zyskać blisko pięć milionów złotych rocznie
Ratusz przewiduje, że wpływy z kar pozostaną na podobnym poziomie około 10 milionów złotych rocznie. Plusem ma być malejąca liczba osób niepłacących za parkowanie. Wyliczenia urzędników wskazują nawet na spadek 75-procentowy. W ten sposób część miejsc "zostanie uwolniona", co może wygenerować dodatkowo około 4,7 miliona złotych wpływów w skali roku od kierowców, którzy będą parkowali legalnie.
Soszyński dodał też, że ważnym argumentem za zmianą wysokości opłaty są zmiany przepisów o postępowaniu egzekucyjnym, które wejdą w życie w lutym 2021 roku. Koszty obsługi takiego postępowania wzrosną, co - zdaniem wiceprezydenta - spowoduje, że w niektórych przypadkach egzekucja 50 złotych kary może stać się nieopłacalna.
"Warszawa idzie po kierowców"
Projekt zmian nie podoba się radnym Prawa i Sprawiedliwości. "Po wyborach, więc Trzaskowski wraca do tego co lubi najbardziej tj. sięgania po pieniądze Warszawiaków" - napisał na Twitterze Błażej Poboży. Dodał, że prezydent stolicy zwłaszcza "upodobał sobie" w tym kontekście kierowców. Przypomniał jednocześnie, że jeszcze przed wyborami prezydenta RP, w których startował Rafał Trzaskowski, radni KO odrzucili podobny pomysł.
Plan podwyżki opłaty skomentował też na Twitterze były radny PiS, a obecnie wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta. Odniósł się on do wpisu radnego Szolca, który określił projekt uchwały jako "ważny krok w walce z patoparkowaniem".
"Oczywiście warto zastanowić się czy 50 zł jest dziś karą adekwatną, ale ładowanie wszystkich sytuacji z parkowaniem do kategorii "patoparkowania" jest mocno na wyrost" - ocenił. W jednym z wpisów przytoczył też pewną sytuację na poparcie swoich słów. "Zwrócił się do mnie kilka miesięcy temu starszy Pan, który jeździ do szpitala cyklicznie na leczenie. Ma problem ze znalezieniem miejsca do parkowania i zawsze się obawia czy zmieści się w czasie zakupionego biletu parkingowego. Patoparkujący?" - napisał Kaleta.
Zmiany w wydawaniu abonamentów
W projekcie uchwały dotyczącej SPPN znalazły się też zmiany zasad wydawania abonamentów. Mówią one między innymi o uwzględnieniu możliwości wydawania kopii abonamentu, gdy kierowca zgubi oryginał. Nadal będzie można parkować przy ośmiu wskazanych przez użytkownika parkomatach, ale będą musiały znajdować się w promieniu 150 metrów od miejsca zameldowania. Auto będzie też mogło być zaparkowane najdalej 100 metrów od parkometrów.
Nowe przepisy mówią też o wskazaniu terminu wydawania abonamentu - nie wcześniej niż na 30 dni od momentu rozpoczęcia ich obowiązywania. Każdorazowo abonament będzie też mógł być ważny maksymalnie przez rok.
Nie zmieni się natomiast jego koszt. Rocznie kierowca będzie musiał zapłacić jedynie 30 złotych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock