Pod prąd na wiadukcie. Niebezpieczna sytuacja na Hynka

Jazda pod prąd na Hynka
Jazda pod prąd na Hynka (wideo bez dźwięku)
Źródło: Kontakt 24
Kierowca skody wjechał pod prąd na wiadukt łączący ulicę Hynka z Łopuszańską. Z nagrania, które otrzymaliśmy na Kontakt 24, wynika, że zdążył w ten sposób przejechać około 200 metrów.

Sytuacja została zarejestrowana kamerką samochodową Reportera 24. W środę, 15 stycznia, około godziny 10 jechał on ulicą Hynka w kierunku Alej Jerozolimskich.

Cofanie

Na nagraniu widać, jak samochód wjeżdża na wiadukt nad aleją Krakowską. Jedzie lewym pasem. Przed nim jest kilka innych aut. Nagle kierowcy zwalniają i zjeżdżają na prawy pas. Przed autorem filmu pojawia się skoda, zwrócona tyłem do kierunku jazdy. Ma włączone światła awaryjne, jej kierowca cofa.

W tym momencie skoda znajduje się mniej więcej w połowie wiaduktu. Od tego miejsca, musi jeszcze pokonać ponad 200 metrów, by dotrzeć na Łopuszańską, gdzie kończą się bariery oddzielające obie jezdnie. Dopiero wtedy kierowcy udaje się wrócić na odpowiedni pas.

Podczas cofania dochodzi do dwóch niebezpiecznych sytuacji. Najpierw kierowca skody podjeżdża niebezpiecznie blisko osi jezdni, co wygląda tak, jakby ledwie udało mu się uniknąć stłuczki z jadącą obok ciężarówką. Chwilę później wjeżdża na krawężnik przy barierach energochłonnych i niewiele brakuje, by otarł się o bariery.

Co grozi za jazdę pod prąd?

Jazda pod prąd jest traktowana przez policję jako wykroczenie. Zgodnie z policyjnym taryfikatorem za takie zachowanie grozi do pięciuset złotych mandatu i do sześciu punktów karnych.

W przypadku, gdy naruszenie zasad bezpieczeństwa było szczególnie rażące albo doszło jednocześnie do popełnienia innych wykroczeń, policjant może nałożyć mandat do tysiąca złotych. Może również zatrzymać prawo jazdy, ale wtedy nie może sam wymierzyć mandatu. Musi skierować do sądu wniosek o ukaranie takiego kierowcy.

Nie wiemy, czy któryś z uczestników ruchu zgłosił sprawę policji.

Czytaj także: