W Warszawie i kilkudziesięciu polskich miastach odbyły się protesty związane z tragicznymi wydarzeniami w Nowym Targu, gdzie zmarła 33-letnia ciężarna Dorota. Przemarsze od godziny 18 przechodziły pod hasłem "Przestańcie nas zabijać".
Ogólnopolski Strajk Kobiet organizował w środę w kilkudziesięciu polskich miastach i miejscowościach protesty. Zwołane na godzinę 18, miały wyrazić sprzeciw wobec łamania praw kobiet.
Uczestnicy przemarszu w Warszawie spotkali się przed pomnikiem Kopernika, następnie przemaszerowali Krakowskim Przedmieściem i Miodową do Ministerstwa Zdrowia.
Już o 18 zebrały się tłumy, jak przekazała reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek, oprócz kobiet przyszli wspierać je także mężczyźni.
Na transparentach pojawiły się między innymi hasła: "Nie chcę umierać na ciążę", "PiS zabija", "Stop przemocy wobec kobiet" i "Ministerstwo tortur".
- Wydaje mi się, że jeśli wychodzimy i głośno mówimy, jakie mamy stanowisko, to z energią tłumu i z energią wszystkich może w końcu jesteśmy w stanie coś zmienić. Bo to, co się obecnie dzieje w naszym kraju, jest po prostu niedopuszczalne - powiedziała jedna z uczestniczek protestu w rozmowie z reporterką TVN24.
Jak dodała, nie wyobraża sobie, że jeśli będzie chciała zajść w ciążę, "może mierzyć się z takimi sytuacjami, z jakimi mierzyły się kobiety, które umarły".
Reporter tvnwarszawa.pl Artur Węgrzynowicz zauważył, że przy kościele Świętego Krzyża zgromadziła się kontrmanifestacja składająca się z przeciwników aborcji.
Utrudnienia
W godzinach wydarzenia były utrudnienia.
"W przypadku braku możliwości przejazdu autobusy zostaną skierowane na trasy objazdowe" - poinformował w komunikacie Zarząd Transportu Miejskiego.
Zmieniły się trasy autobusów linii E-2, 106, 111, 116, 128, 175, 178, 180, 222, 503, 518.
"Na trasach objazdowych dla wszystkich linii obowiązują przystanki pierwsze napotkane jako stałe oraz pozostałe – jako na żądanie. Z wyłączeniem tych znajdujących się przed skrętem w lewo, z których manewr skrętu byłby niemożliwy do wykonania" - przekazał ZTM.
Śmierć 33-letniej Doroty i śledztwo prokuratury
Przypomnijmy: pod koniec maja w szpitalu w Nowym Targu zmarła 33-letnia ciężarna Dorota. Kobieta trafiła tam w piątym miesiącu ciąży po odpłynięciu wód płodowych. Zmarła po trzech dniach z powodu wstrząsu septycznego. Wykonane kilka godzin przed śmiercią u 33-latki badanie usg wykazało obumarcie płodu. W tej sprawie toczy się śledztwo, prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach.
"Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo nie rozważano przerwania ciąży żeby zapobiec sepsie, której objawy zlekceważono. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo przy bezwodziu leżała trzy doby z nogami w górze, bo powiedziano jej, że tak może wody powrócą. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo ją okłamano. Ją i jej rodzinę. Bo nikt im nie powiedział, że w 20. tygodniu ciąży bezwodzie to praktycznie żadne szanse na żywe urodzenie i duże ryzyko dla jej życia i zdrowia. Dorota z Nowego Targu nie żyje, bo polskie prawo antyaborcyjne zabija a z lekarzy czyni politycznych sługasów zamiast ekspertów od ochrony zdrowa. Dorota nie żyje, bo lekarze się nie buntują" - napisali organizatorzy w zapowiedzi wydarzenia.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl