Podbipięty, gdzie doszło do pożaru, to wąska ulica przy Wałbrzyskiej.
- Teoretycznie jest dwukierunkowa, ale samochody osobowe stoją zaparkowane gęsto, po obu stronach, tak, że dwa nie mogą się swobodnie minąć - mówi Artur Węgrzynowicz z tvnwarszawa.pl.
Problem z dojazdem do płonącego warsztatu miała też straż pożarna. - Chcieli podjechać od strony gimnazjum. Próbowali wjechać na jego dziedziniec - opisuje nasz reporter. I dodaje, że nie mogli, bo nieopodal bramy wjazdowej zaparkowane były samochody osobowe.
Musieli je przesunąć, co zajęło im kilka minut. Na nagraniu widać, jak kilku strażaków chwyta osobową toyotę kombi od strony drzwi, a potem również z przodu i z tyłu. Siłą przepychają pojazd kilka metrów dalej.
- Akcja była o tyle dramatyczna, że ogień na warsztacie był coraz większy, zajął się dach. Naprawdę liczyła się każda minuta - mówi Węgrzynowicz. Ostatecznie udało się przesunąć toyotę oraz zaparkowany przed nią inny samochód, a strażacki podnośnik wjechał na dziedziniec.
Formalnego zakazu nie ma
Nasz reporter pojechał w to samo miejsce w piątek rano. Na ulicy parkowanie jest dozwolone. Zakaz wisi tylko na szkolnej bramie, ale nie jest to oficjalne oznakowanie.
Toyota stała rano tak, jak zostawili ją strażacy, na rogu, przy samym wjeździe. Przed całą akcją była za pewne zaparkowana równolegle do jezdni. Można się spierać o to, czy kierowca złamał przepisy, z pewnością jednak ograniczył możliwość wjazdu na teren szkoły.
"To norma"
To oczywiście nie pierwsza sytuacja, gdzie strażacy przebijają się przez gęsto zaparkowane samochody. I na pewno nie ostatnia. Podobne incydenty często opisujemy na tvnwarszawa.pl. Wystarczy przypomnieć zdarzenie z sierpnia ubiegłego roku - strażacy z Chotomowa otrzymali sygnał o pożarze lasu. Chcieli szybko wyjechać do akcji, ale nie mogli, bo stojące BMW blokowało... wyjazd z jednostki.
"Takie zdarzenia to u nas norma, klienci Poczty Polskiej, która znajduje się obok, czy sklepu naprzeciwko często stawiają swoje samochody, uniemożliwiając lub utrudniając nam wyjazd, mimo że do obu tych punktów wydzielone są odpowiednie parkingi" - komentowali.
Zablokowany wóz strażacki
Zablokowany wóz strażacki
Spłonął warsztat i budynek mieszkalny
Przy czwartkowym pożarze działało 18 zastępów straży. Spalił się cały budynek warsztatu oraz sąsiedni - mieszkalny - z którego ewakuowano kilka osób. Nikomu nic się nie stało, choć część mieszkańców straciła dorobek życia.
- Zostałem bezdomny. Całe mieszkanie się spaliło. Wyszedłem od razu, zdążyłem tylko kurtkę na siebie założyć i uciekliśmy. Straciliśmy wszystko - mówił w rozmowie z reporterką TVN24 jeden z poszkodowanych.
Mieszkańcy o stratach w pożarze
kw/r