W poniedziałek na tym skrzyżowaniu zginął 2,5-letni chłopiec. Dziecko przez ulicę przechodziło z ojcem. Inicjatywa stowarzyszenia to reakcja na tę tragedię. Pismo w sprawie KEN wpłynęło do stołecznego ratusza i ZDM. "Wnioskujemy o rozmieszczenie sygnalizacji świetlnej na ww. przejściu dla pieszych, która zapewni dostateczne bezpieczeństwo i zapobiegnie przyszłym tragediom, na tym odcinku. Do czasu wykonania niezbędnych prac, postulujemy o tymczasowe zainstalowanie progów zwalniających oraz umieszczenie odpowiednich znaków drogowych, w tym miejscu" – piszą pomysłodawcy. Mają nadzieję, ze "leżący policjanci" pojawią się jeszcze w tym miesiącu.
- Na tym skrzyżowaniu jest potrzebna sygnalizacja – przyznaje Sobieraj. Jak informuje, ZDM już pracuje nad zamontowaniem świateł.
"Czekaliśmy na opinię inżyniera"
W al. KEN sygnalizatory stanąć mają w 13 miejscach. - Mamy wytyczne od inżyniera ruchu i wkrótce ogłaszamy przetarg na projekt organizacji ruchu na 13 skrzyżowaniach – informuje rzecznik. Jak wyjaśnia, kompleksowa przebudowa alei jest niezbędna do tego, aby kierowcy mieli "zieloną falę". Jak zaznacza, będzie ona przy 50 km/h
Sobieraj odpiera zarzut, ze ZDM reaguje dopiero po wypadku. - Czekaliśmy na opinię inżyniera ruchu, ponieważ konieczna jest korekta geometrii tego skrzyżowania. Chcemy aby do końca roku był gotowy projekt. W tedy, jeżeli dostaniemy pieniądze, to w styczniu bądź w lutym ogłosimy przetarg na wykonanie przebudowy – tłumaczy. Jak dodaje, to będzie poważna inwestycja.Czy nie można by ustawić zatem tymczasowych świateł, takich, jakie stawia się w miejsce uszkodzonej sygnalizacji? Okazuje się, że nie. - Nie może to być sygnalizacja tymczasowa. I tak konieczne byłoby przeprowadzenie analiz. Musimy być odpowiedzialni za to, co postawimy – wyjaśnia Sobieraj.
Kierowcy boją się progów
Kolejnym postulatem jest umieszczenie znaków i progów zwalniających. – To skrzyżowanie jest już dodatkowo oznakowane. Są "kocie oczy", a znaki mają fluorescencyjne tło – wyjaśnia rzecznik.
Zainstalowanie progów również nie jest prostą sprawą. - Progi zwalniające mogą być montowane na ulicach o ograniczeniu prędkości do 30 km/h, czyli trzeba spowolnić ruch, ale to zależy od inżyniera ruchu – tłumaczy Sobieraj. - Kierowcy boją się policjanta, progu i radaru – przyznaje.
"Wyrwało rączkę opiekunowi"
Do tragedii doszło około 9.00 w al. KEN, na wysokości ul. Artystów.
- Kierowca volvo śmiertelnie potrącił 2,5-letniego chłopca na przejściu dla pieszych. Dziecko przez ulicę przechodziło z ojcem - informowała we wtorek po godzinie 10.00 Iwona Jurkiewicz ze stołecznej policji.
Podała, że kierowca volvo był trzeźwy.
Według Mariusza Mrozka ze stołecznej policji, mały chłopiec znajdował się z opiekunem przy krawędzi jezdni.
- Dziecko w pewnym momencie wyrwało rączkę opiekunowi, wtargnęło na jezdnię wprost pod samochód - tłumaczył.
Nieudana reanimacja
Przejście dla pieszych w tym miejscu jest oznakowane, nie ma przy nim jednak sygnalizacji świetlnej.
- Według relacji świadków, jeden z kierowców zatrzymał się, żeby przepuścić chłopca z rodzicami i babcią. Kierowca volvo tego nie zrobił i wjechał z dużą prędkością na przejście dla pieszych. Nie widać nawet śladów hamowania - relacjonował Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl.
- Chłopca reanimował najpierw kierowca innego auta, potem pogotowie ratunkowe. Mimo prawie godzinnej reanimacji, dziecka nie udało się uratować - dodał.
wp//ec