Do prokuratury trafiło zawiadomienie w sprawie wraków rosyjskich pojazdów wojskowych pokazywanych podczas wystawy w centrach polskich miast. Według Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych, wewnątrz pojazdów znajdowały się granaty i amunicja grożące wybuchem. Śledczy analizują treść zawiadomienia.
O zawiadomieniu do prokuratury od Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych poinformował we wtorek rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Antoni Skiba. - Trwają czynności sprawdzające dotyczące tego zawiadomienia - przekazał. Jak wyjaśnił, dotyczy ono "sprowadzenia zdarzenia niebezpiecznego" i "nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego".
Sprawa dotyczy czterech wraków rosyjskich pojazdów wojskowych, zniszczonych podczas wojny w Ukrainie, które były wożone po Polsce i prezentowane w centrach dużych miast jako wystawa "Za wolność naszą i waszą" (wystawa określana była także nazwą "Niezwyciężona armia"). W czerwcu 2022 roku wystawiono je na placu Zamkowym w Warszawie. Okazało się, że wewnątrz wraków były granaty i amunicja, które w każdej chwili mogły eksplodować.
"Elementy, które mogły doprowadzić do eksplozji"
Jak poinformował we wtorek rano portal Onet, powołując się na nieoficjalne źródło - "po zmianie władzy nowe szefostwo RARS postanowiło bliżej przyjrzeć się rosyjskim wrakom, by ustalić m.in., co można z nimi dalej zrobić. W trakcie ustalania, do kogo właściwie należą obecnie te wraki, pracownicy Agencji usłyszeli od jednego z podmiotów współorganizujących wystawę w jednym z miast: 'A widzieliście, że w jednym z wraków turlają się granaty?'. Pracownicy RARS powiadomili o tym policję, a ta wezwała na miejsce saperów. Ci przeszukali wraki".
Portal podał także, powołując się na swojego informatora, iż "saperzy rzeczywiście potwierdzili, że we wrakach znajdują się materiały niebezpieczne, w tym granaty i amunicja. Nie mieli wątpliwości, że zawierały elementy, które mogły doprowadzić do eksplozji. Saperzy podjęli je z pojazdów, zabezpieczyli i wywieźli w bezpieczne miejsce. Z przekazanych przez nich informacji wynika, że ich umiejscowienie i inne cechy wskazują na to, że mogły tam się znajdować dłuższy czas, również w czasie transportowania ich między miastami i w trakcie prezentacji podczas wystaw".
- Mogę potwierdzić, że we wrakach znalezione zostały materiały niebezpieczne. Nie mamy żadnych dokumentów potwierdzających, że sprzęt ten został sprawdzony na granicy. Poprosiliśmy saperów, by do wyjaśnienia tej sprawy nie detonowali zabezpieczonych materiałów, by mogli je zbadać biegli - powiedział portalowi Jan Jałowczyk z RARS.
Autorka/Autor: kk
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Rafał Guz/PAP