Od mszy świętej w kościele przy placu Teatralnym rozpoczęły się uroczystości pogrzebowe tragicznie zmarłego Jana Lityńskiego, działacza opozycji antykomunistycznej. Lityński, który utonął w Narwi 22 lutego, próbując ratować psa, spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
W środę o godzinie 13 w Kościele Środowisk Twórczych przy placu Teatralnym rozpoczęła się msza pogrzebowa Jana Lityńskiego, działacza opozycji PRL. Lityński został pochowany na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach. Spoczął obok innych, zasłużonych opozycjonistów, m.in. Jacka Kuronia, Bronisława Geremka i Henryka Wujca.
Podczas mszy św. ksiądz Andrzej Luter podkreślił, że jej uczestnicy modlą się za męża, ojca, przyjaciela. - Teraz chciałoby się użyć patetycznych słów: za bohatera, bohatera Solidarności, członka KOR, jednego z twórców polskiej niepodległości. I właśnie to powiedziałem, ale czuję, że on gdzieś tam patrzy na mnie teraz z ironicznym uśmiechem, macha ręką i może wyjmuje ze swoich przepastnych zbiorów jakąś płytę rockową, tak jak wtedy, kiedy po raz pierwszy odwiedziłem go w latach 90. – wspomniał.
Duchowny mówił też o "mądrej, a więc krytycznej" wierze Jana Lityńskiego. - Ten krytycyzm wyrażał w stosunku do Kościoła jako instytucji. Wspominał, że już w latach 80. widział dwa Kościoły, a także dwa modele działania Kościoła w opozycji. Z jednej strony Kościół ks. Tischnera i ks. Popiełuszki – ciepły, otwarty i czuły dla ludzi, a z drugiej strony Kościół z niezachwianą wiarą w instytucję zastępującą Boga – wyjaśnił.
Ks. Luter wyraził wiarę w zmartwychwstanie i ponowne spotkanie z Janem Lityńskim. - Czuję, że Jan żyje w was, w nas, w najbliższych. Powiedziano o nim zaraz po tym, jak nadeszła tragiczna wiadomość znad Narwi: "jego droga życia była przepełniona lubieniem ludzi i szanowaniem ludzi". Tak żył Jan, a my zostajemy tu jeszcze na jakiś czas. Do zobaczenia, Janku – mówił.
"Żegnamy człowieka niebanalnego, wielopłaszczyznowego"
- Żegnamy go modlitwą, dobrymi myślami i pewnie wielu z nas dobrymi wspomnieniami. Pewnie dopiero wtedy, gdybyśmy nasze wspomnienia zebrali w jeden obraz, dałoby się ułożyć wizerunek Janka, człowieka niebanalnego, wielopłaszczyznowego, człowieka o ogromnej ilości zasług, zainteresowań, ludzkich pasji – tak o Janie Lityńskim mówił podczas mszy były prezydent RP Bronisław Komorowski.
Wspominał moment, w którym poznał tragicznie zmarłego opozycjonistę. - Janka poznałem w areszcie śledczym w Pałacu Mostowskich na tak zwanym dołku. To była druga połowa lat 70. Pamiętam to poczucie wzajemnego zainteresowania, ale także dystansu, wynikającego pewnie z odmiennych dróg życiowych, tradycji i być może poglądów. Ale pamiętam te chwile, które nas zbliżyły. Była to rozmowa o Marcu 1968 roku, gdzie Janek był już ważnym działaczem, a ja uczniem pierwszej klasy liceum, który chciał po prostu pomóc studentom. Pamiętam rozmowy o Polsce, o opozycji antykomunistycznej i w ten sposób znajomość zawarta w celi, przerodziła się we współpracę, a potem we wspólnotę celu, którym była wolna i demokratyczna Polska – wspominał Komorowski.
Były prezydent przywołał także drugie, "radosne wspomnienie" z czasów już po jego prezydenturze. - Kiedy wspólnie cieszyliśmy się - oglądając, podróżując, zwiedzając, jedząc i pijąc - wolną Ukrainą – mówił. - To była podroż niezwykła - od Lwowa po Odessę, gdzie dotknęliśmy cudu wolności, który przekroczył granicę Polski – stwierdził.
"Będzie brakowało prawdziwych bohaterów"
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zwrócił uwagę, że wszystkim będzie bardzo brakowało prawdziwych bohaterów, którzy "przez cały czas uczyli nas podejścia do życia, że należy przedkładać interes innych ponad swój własny, że nie sztuką być odważnym wtedy, kiedy żadne konsekwencje za tę odwagę nie grożą". "Sztuką być odważnym w czasach trudnych" – mówił.
Jak podkreślił Trzaskowski, "bez takich ludzi, jak Jan Lityński, na pewno nie byłoby wolności, ale nie byłoby też nas, kolejnego pokolenia". - Dlatego że właśnie bezkompromisowości, chęci służenia innym, i przede wszystkim tego, żeby zawsze stać przy tych, którzy tej pomocy potrzebują, słabszych - tego właśnie nauczył nas Jan Lityński – wskazał.
Prezydent Warszawy poinformował, że wystąpi do rady miasta o to, żeby schronisko dla zwierząt "Na Paluchu" nazwać imieniem Jana Lityńskiego. - Wydaje mi się, że tego właśnie Jan Lityński by chciał – ocenił. Jak dodał, "to jest właśnie miara tego człowieczeństwa i tej misji, a ta misja była po prostu prosta – pomagać tym, którzy tej pomocy w danym momencie potrzebują".
Obostrzenia
Kancelaria Prezesa Rady Ministrów poinformowała PAP, że premier Mateusz Morawiecki miał świadomość obostrzeń wprowadzonych w wyniku pandemii koronawirusa ograniczających liczbę osób, które mogą przebywać jednocześnie w kościele i wiedział, że nie znajduje się na liście osób, które mogą uczestniczyć we mszy pogrzebowej w intencji śp. Jana Lityńskiego wewnątrz świątyni.
- Pomimo to, premier wziął udział w uroczystości pozostając wśród zgromadzonych na zewnątrz. W związku z tym nie miało miejsce niewpuszczenie premiera na uroczystość – zachowane zostały wszystkie obostrzenia związane z limitem osób, które mogą przebywać w kościele – przekazała KPRM.
Wcześniej o pogrzebie przypomniał na Twitterze wicepremier Piotr Gliński. "Dzisiaj ostatnie pożegnanie Jana Lityńskiego. Opozycjonisty, redaktora 'Robotnika', polityka. Świadka i uczestnika najnowszej historii Polski. Różniliśmy się – niekiedy bardzo – w polskich sprawach, ale pamięć o nim zasługuje na szacunek. Niech spoczywa w pokoju" – napisał Gliński.
Opozycjonista, poseł, doradca prezydenta
Jan Lityński utonął 21 lutego w Narwi w okolicach Pułtuska, próbując ratować psa, pod którym załamał się lód. Jego ciało odnaleziono dopiero po sześciu dniach 200 metrów od miejsca, w którym złamał się lód. Było uwięzione między korzeniami drzew na głębokości około 5 metrów.
Jan Lityński urodził się w 1946 r. Był organizatorem i uczestnikiem studenckich wystąpień w marcu 1968 r., za co został skazany na 2,5 roku więzienia. Pracował jako robotnik, następnie programista komputerowy.
W 1976 r. był współzałożycielem "Biuletynu Informacyjnego", pierwszego pisma ukazującego się poza cenzurą. Był wielokrotnie aresztowany. W 1977 r. był współredaktorem "Robotnika", niezależnego pisma na rzecz zakładania wolnych związków zawodowych. Należał do KSS "KOR", był współpracownikiem Biura Interwencyjnego KSS "KOR" i "Krytyki" (członek redakcji).
W 1980 r. doradca władz NSZZ "Solidarność". Był autorem uchwalonego przez I Zjazd "Solidarności" Posłania do Ludzi Pracy Europy Wschodniej. W 1981 r. w stanie wojennym był internowany, a następnie aresztowany. Po ucieczce z przepustki z więzienia od 1984 r. w solidarnościowym podziemiu, członek Regionalnego Komitetu Wykonawczego NSZZ "S", Region Mazowsze. W 1989 r. uczestniczył w obradach Okrągłego Stołu. Wybrany do Sejmu RP w tymże roku z woj. wałbrzyskiego.
W latach 1989-2001 był posłem na Sejm, m.in. przewodniczącym Komisji Polityki Społecznej i Komisji Służb Specjalnych. Od 1990 r. w ROAD, następnie w UD i UW (wiceprzewodniczący). W latach 2008-2010 doradca PLL LOT do spraw społecznych, mediator sporów. W latach 2010–2015 był doradcą prezydenta Bronisława Komorowskiego ds. kontaktów z partiami i środowiskami politycznymi.
Odznaczony został Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski i Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą tego samego orderu.
Źródło: tvnwarszawa.pl, PAP