Pechowy plac zabaw. Cieszył dzieci tylko przez chwilę. Naprawa ma być droższa niż budowa

Plac zabaw w Parku Ujazdowskim wciąż zamknięty
Plac zabaw w Parku Ujazdowskim wciąż pozostaje zamknięty
Źródło: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl
To był plac zabaw z prawdziwego zdarzenia, jedyny taki w okolicy. Ale szybko zaczęły się problemy i od dwóch lat nie bawiło się tam żadne dziecko. Powód? Szereg usterek, spór z wykonawcą, brak chętnych na wykonanie poprawek. A kiedy już się jeden znalazł, to zaoferował cenę trzykrotnie wyższą niż zaplanował Zarząd Zieleni. Nie ma większych szans na otwarcie placu zabaw w Parku Ujazdowskim w tym roku.

"Uwaga. Ze względu na bezpieczeństwo użytkowników plac zabaw pozostaje zamknięty do odwołania". Taki napis widnieje na tabliczce ogrodzonego placu zabaw w Parku Ujazdowskim. I tak od lata 2021 roku.

Problemy zaczęły się, jeszcze zanim plac zabaw został otwarty. Wykonawca miał kłopot z dotrzymaniem terminu realizacji. Zarząd Zieleni powierzył prace innej firmie, ta jednak szybko natrafiła na problemy: atmosferyczne, geologiczne i prawne (zmiana zasad certyfikacji zabawek). Gdy wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze i plac zabaw otworzono pod koniec lipca 2019 (z dwuletnim opóźnieniem), już po miesiącu pojawiły się kolejne usterki. Potem zamknięto go z powodu zimy, choć mrozu nawet nie było. W końcu sierpień 2021 i zamknięcie ze względów bezpieczeństwa.

Złe wykonanie czy niewłaściwie użytkowania? Spór z wykonawcą

Ekspertyza Zarządu Zieleni z sierpnia 2021 roku wykazała, że usterki i nieprawidłowości wykryte na placu zabaw spowodowane są "w przeważającej części z użycia przez wykonawcę materiałów słabej jakości i innych niż opisane w dokumentacji technicznej".

Wykonawca inwestycji odmówił jednak wykonania napraw pomimo obowiązującej do 2024 roku rękojmi. Dlaczego? W marcu ubiegłego roku w przesłanym naszej redakcji oświadczeniu firma Apis przekazała, że "zgłoszone usterki nie powstały z przyczyn tkwiących w sprzedanej rzeczy, a wyłącznie na skutek nieprawidłowego użytkowania urządzeń zabawowych, wandalizmu oraz rażącego braku konserwacji".

Firma obarczała winą za stan urządzeń dzieci i rodziców. "Urządzenia zabawowe skonstruowane między innymi z lin są użytkowane z kilkukrotnym przeciążeniem. Każdego dnia a w szczególności w weekendy plac zabaw jest eksploatowany nadmiernie, niezgodnie z regulaminem i przeznaczeniem poszczególnych urządzeń, co przekłada się na niszczenie pewnych jego elementów i całych urządzeń. Ponadto dzieci starsze i dorośli korzystają z atrakcji nie przystosowanych do ich kategorii wiekowej powodując uszkodzenia urządzeń" - poinformowała wówczas Apis Polska. Spółka zapewniła, że "wykonała przedmiot umowy w sposób prawidłowy".

Urzędnicy podjęli więc decyzję o znalezieniu innej firmy, która wyeliminuje usterki. Nie udało się już dwa razy. W dwóch kolejnych przetargach nie zgłosił się żaden oferent. A bez wykonania niezbędnych napraw otwarcie nie jest możliwe.

Chcą prawie cztery miliony złotych za naprawę usterek

Zarząd Zieleni spróbował ponownie i ogłosili trzeci przetarg, z nadzieją na uruchomienie atrakcji w sezonie wiosenno-letnim. Jak czytamy w dokumentacji, urzędnicy przeznaczyli na ten cel nieco ponad 1,3 miliona złotych. I srogo się przeliczyli, bo jedna oferta, od firmy KAPIBARA z Knurowa, opiewa na kwotę 3 975 412 złotych. To trzy razy więcej niż przewidywał budżet. I około 300 tysięcy więcej, niż wyniosła... jego budowa od podstaw kilka lat temu.

Zapytaliśmy, czy w związku z tak dużą rozbieżnością postępowanie zostanie powtórzone czy też ZZ dosypie pieniędzy. Poprosiliśmy też o wskazanie możliwej daty ponownego otwarcia placu zabaw. - Obecnie analizujemy dokumenty złożone przez oferenta. Konkretne terminy realizacji prac na placu zabaw poznamy po podpisaniu umowy, o ile zdecydujemy się powierzyć realizację tego zadania podmiotowi, który złożył swoja ofertę w postępowaniu przetargowym - odpowiedziała rzeczniczka Zarządu Zieleni Karolina Kwiecień-Łukaszewska.

Czytaj także: