Po długich miesiącach oczekiwania, w nocy z piątku na sobotę weszło w życie rozporządzenie zezwalające na otwarcie ogródków restauracyjnych. W części warszawskich pubów i restauracji rozpoczęło się świętowanie. Wiele osób wolało jednak spotkać się nad Wisłą, mimo że obowiązuje tam zakaz spożywania alkoholu.
Stołeczna policja przekazuje, że minionej nocy nie doszło do żadnych wypadków. - Było spokojnie. Nie odnotowaliśmy większych incydentów - przekazała o poranku Monika Nawrat z Komendy Stołecznej Policji.
W Hali Koszyki była po północy reporterka TV24 Agata Zamęcka. - Jest bardzo głośno, jest tu sporo ludzi. To dosyć osobliwa sytuacja, bo odzwyczailiśmy się od tego. Ale jest to oznaka tego, że powoli wracamy do normalności - relacjonowała. - Było huczne otwarcie i wielkie odliczanie. Już w poniedziałek stanął tu symboliczny zegar, który odliczał czas do godziny 00.00 w sobotę - mówiła Zamęcka.
Mimo otwarcia ogródków gastronomicznych, niezmienną popularnością cieszyły się za Bulwary Wiślane. Tłumy dopisały, choć formalnie w związku z pandemią obowiązuje tam zakaz pica alkoholu. W sobotę po godzinie 8 rano trwało jeszcze sprzątanie po nocnych spotkaniach. - Od ekipy sprzątaczy słyszę, że najgorzej było przy pomniku Syrenki, gdzie sprzątali jakieś dwie godziny temu. Opisują to, jako "sajgon". Na schodkach koło Mostu Poniatowskiego leży jeszcze mnóstwo butelek i puszek - relacjonuje Tomasz Zieliński z tvnwarszawa.pl.
"Może ludzie nie uświadomili sobie, że 15 maja się już zaczął?"
Polska Agencja Prasowa zauważa, że nie wszyscy restauratorzy zdecydowali się na otwarcie ogródków już o północy. Przykładowo w dawnej fabryce wódek Koneser na warszawskiej Pradze w piątek wieczorem trwały przygotowania do powrotu do częściowej działalności. Choć stoliki były porozstawiane, to krzesła stały jedne na drugich. - Proszę przyjść jutro o 12 - mówił barman w jednej z restauracji zapytany przez reportera, czy ogródek będzie otwarty. Dodał: - Niech pan jedzie do centrum, tam na pewno będą działały knajpy.
Po praskiej stronie Warszawy największy ruch był na plaży koło Stadionu Narodowego. Jednak bar został zamknięty jeszcze przed godziną 24. - Działaliśmy cały dzień. Czas zamknąć - oznajmia jeden z zagadniętych pracowników. Wyjaśnia, że bar sprzedaje napoje i posiłki na wynos, ale od niedzieli będzie funkcjonował już jako ogródek.
Na lewobrzeżnej stronie jeszcze przed północą widać było wzmożony ruch. Na Przyczółku Czerniakowskim w Pawilonie Wisła pracownicy rozstawiali stoliki i krzesła. Bar działał, ale nie sprzedawał napojów alkoholowych. - Jeszcze 20 minut, trzeba poczekać - mówił barman w maseczce na twarzy.
Kilka minut później, w barze o nazwie Mam Was przed kontuarem ustawiły się kolejki. - Niestety musimy poczekać do godziny 12 - tłumaczyła barmanka. Kilkoro osób podrygiwało w rytm muzyki odtwarzanej przez diżeja.
W Hali Gwardii ludzie siedzieli na podłodze, pili alkohol, jedli fast food. Nikt nie czekał, aż wybije północ. - Działamy tu jak sklep, tylko długo otwarty - wyjaśnił sprzedawca w stoisku z piwami kraftowymi. Przyznał, że hala funkcjonuje w ten sposób nieprzerwanie niemal przez cały czas pandemii. - Nikt się nie czepia, bo nie ma prawa - dodał.
Na Starówce i Trakcie Królewskim ruch był też niewielki, w porównaniu z czasami przedcovidowymi. - Jutro zaczynamy z przytupem. Otwieramy kuchnię - zapraszał barman jednego z lokali. Nie ukrywał, że cieszy się z otwarcia ogródków. - Pół roku przepadło. Żeby ludzie nie chcieli pracować, ale chcą i nie mogą - żalił się.
Spory gwar panował na ulicy Foksal, choć wiele miejsc w ogródkach było wolnych. - Może ludzie nie uświadomili sobie, że 15 maja się już zaczął? - odpowiadał pracownik jednego z barów. Największy ruch panował w pawilonach na zapleczu Nowego Światu, choć i tu działało niewiele lokali. Za to tłum się kłębił przy sklepie nocnym z alkoholem. - Po co wydawać więcej w knajpie, skoro można to samo kupić w sklepie - tłumaczył chłopak z długimi włosami, który stał w kolejce. Wzdłuż murów kamienicy, w której jest dyskont stały rzędem puste butelki po alkoholu.
Zasady działania ogródków gastronomicznych
Od 15 maja lokale gastronomiczne mogą obsługiwać gości na zewnątrz, w ogródkach. Już od 29 maja będą mogli przyjąć klientów także wewnątrz.
Lokale będą jednak otwarte pod pewnymi warunkami. W przypadku działalności ogródków restauracyjnych, jak i lokali gastronomicznych będzie obowiązywał ścisły reżim sanitarny - maksymalnie 50 proc. obłożenia lokalu, a także zachowana bezpieczna odległość i limit osób. W rozporządzeniu napisano, że klienci będą musieli zajmować, co drugi stolik i odległość między stolikami będzie musiała wynosić co najmniej 1,5 metra, chyba że między stolikami postawiona zostanie przegroda o wysokości co najmniej 1 m, licząc od powierzchni stolika.
400 wniosków od restauratorów
- Do środy do Zarządu Dróg Miejskich wpłynęło blisko 400 wniosków o wydanie decyzji zezwalających na ich funkcjonowanie, czyli zajęcie pasa drogowego - przekazała Edyta Mydłowska-Krawcewicz z wydziału prasowego ratusza. Zaznaczyła, że w całym 2020 r. ZDM wydał 498 decyzji na ustawienie ogródka restauracyjnego lub kawiarnianego.
Za udostępnienie przestrzeni miejskiej pobierana jest opłata. W zależności od kategorii drogi (powiatowa, wojewódzka czy krajowa) wynosi ona od 1,50 zł do 1,90 zł za metr kwadratowy dziennie. Stołeczni radni na wniosek prezydenta Warszawy zdecydowali, że ze względu na pandemię do końca 2021 roku obowiązują obniżone o 75 procent. stawki.
Zapytana o wysokość wpływów za zajęcia pasa drogowego, Mydłowska-Krawcewicz odpowiedziała, że "są trudne do oszacowania w całości, bo wpływają do budżetów różnych jednostek i dzielnic". Poinformowała, że na przykład Zarząd Terenów Publicznych Śródmieście w ciągu trzech lat otrzymał z tej opłaty 4,8 miliona złotych.
W Warszawie powstał Komitetu Inicjatywy Uchwałodawczej "Wspieraj warszawskie gastro - ogródki za 1 grosz". Projekt uchwały zakłada obniżenie opłaty za zajęcie pasa drogowego do 1 grosza za metr kwadratowy za dzień, do końca 2021 roku. Spotkał się on z szerokim poparciem działaczy miejskich i polityków. Jednak nie znalazł uznania u prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.
Według szacunków Izby Gospodarczej Gastronomii Polskiej, od początku epidemii do końca 2020 roku w polskiej branży gastronomicznej blisko 200 tysięcy osób straciło pracę, a 15 tysięcy lokali ogłosiło upadłość.
Źródło: tvnwarszawa.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24