Stołeczny sąd aresztował obywatela Wielkiej Brytanii, który jest podejrzany o podjęcie się wykonania zlecenia zabójstwa znanego menadżera. Do aresztu trafił także drugi mężczyzna, który miał brać udział w załatwianiu "kontraktu" - dowiedział się dziennikarz śledczy portalu tvn24.pl.
Według informacji tvn24.pl, sąd postanowił obu mężczyzn aresztować na okres trzech miesięcy, o co wnioskowali śledczy z Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Nie podjęli jeszcze decyzji o zatrzymaniu osoby, która miała zlecić zabójstwo - choć zgromadzili już dowody.
Przyjechał z Wielkiej Brytanii
Przypomnijmy, do ataku doszło 9 maja w pobliżu Placu Politechniki, czyli w ścisłym centrum stolicy. Nożownik zaatakował 61-letniego mężczyznę, który szedł ulicą wraz ze swoim ochroniarzem. Lekarze ze szpitala przy ulicy Szaserów w wielogodzinnej operacji uratowali życie menadżerowi. Jak już informowaliśmy, policjanci od początku byli przekonani, że atak nie był przypadkowy.
- W rozwikłanie sprawy zaangażowano policjantów z Centralnego Biura Zwalczania Cyberprzestępczości oraz funkcjonariuszy z komendy wojewódzkiej na Podkarpaciu - mówił tvn24.pl oficer, prosząc o zachowanie anonimowości.
Funkcjonariusze nie chcą mówić, w jaki sposób namierzyli sprawcę, który bardzo dbał o swoje bezpieczeństwo, między innymi wyłączył swój telefon, by nie zostawiać cyfrowych śladów. Dowiedzieliśmy się, że zatrzymano go w ubiegłym tygodniu w jednym z pensjonatów na Podkarpaciu.
W tym samym momencie policjanci zatrzymali także drugiego mężczyznę, Polaka, który miał brać udział w negocjowaniu "kontraktu".
Pieniądze i rodzina
Śledczy ustalili, że motywem były konflikty rodzinne. 61-letni menadżer niemal dwa miesiące wcześniej złożył zawiadomienie w Prokuraturze Rejonowej Warszawa-Śródmieście, w którym informował o groźbach karalnych oraz wskazywał sprawcę.
- Przez dwa miesiące prokuratorzy przesyłali sobie to zawiadomienie i nie zrobili niczego, by zapobiec zamachowi. Z prokuratury w Śródmieściu sprawę wysłano do prokuratury w Sanoku. Prokuratorzy z Sanoka odesłali ją z powrotem, uznając, że nie są właściwi do prowadzenia tej sprawy. Spór o to, kto ma prowadzić śledztwo, trafił do Prokuratury Regionalnej w Warszawie. I w końcu doszło do zamachu - mówią nam śledczy, prosząc o zachowanie anonimowości.
W ubiegłym tygodniu zadaliśmy pytania w tej sprawie Prokuraturze Krajowej i Prokuraturze Okręgowej w Warszawie. Poprosiliśmy między innymi o datę złożenia zawiadomienia przez menadżera, a także wskazanie, co się z nim działo oraz czy prokuratorzy poinformowali policję, a jeśli tak, to kiedy, o zagrożeniu życia 61-latka
"Państwa pytania przekazaliśmy do Prokuratury Okręgowej w Warszawie" - odpisał nam prokurator Łukasz Łapczyński, rzecznik prokuratora krajowego Dariusza Barskiego.
"Uprzejmie informuję, że dobro prowadzonego postępowania uniemożliwia przekazanie informacji o sprawie" - to z kolei odpowiedź, jaką przesłała nam rzeczniczka prokuratury okręgowej prokurator Aleksandra Skrzyniarz.
Polityka, biznes i Kościół
Ofiarą nożownika jest menadżer publicznych i prywatnych spółek. Swoją karierę zaczynał na początku lat 90. w TVP. Pracował też na wysokich stanowiskach w Poczcie Polskiej i Polkomtelu. Jest kojarzony z prawicą i Kościołem katolickim.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz, tvnwarszawa.pl