Rzecznik Praw Obywatelskich ocenił policyjną interwencję wobec Lotnej Brygady Opozycji, w trakcie której funkcjonariusze przez około godzinę zaglądali z wysięgnika do wynajmowanego przez aktywistów mieszkania. Według RPO działania funkcjonariuszy "nie miały oparcia w przepisach prawa i stanowiły ingerencję w sferę praw i wolności obywatelskich, w tym w konstytucyjne prawo do ochrony życia prywatnego", a policja "nie ma prawa do prewencyjnego sprawdzania lokalu". Pismo w tej sprawie trafiło do Komendy Głównej Policji.
Jak czytamy w komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie RPO, zastępca Rzecznika Praw Obywatelskich Stanisław Trociuk zwraca się do Komendanta Głównego Policji o zbadanie sprawy, poinformowanie o ustaleniach i podjętych działaniach. Przypomina, że RPO na podstawie informacji w mediach podjął z własnej inicjatywy sprawę działań policji z 10 stycznia wobec osób w mieszkaniu w okolicy placu Piłsudskiego. "Chodzi zwłaszcza o obserwowanie mieszkania przez policjantów ze strażackiego wysięgnika" - zaznacza.
12 stycznia RPO zwrócił się do Komendanta Stołecznego Policji o wyjaśnienia, w tym o podanie podstaw faktycznych i prawnych tych czynności. "Odpowiedź z 7 lutego 2023 r. głosi, że działania podjęto na terenie bezpośrednio przyległym do obszaru zabezpieczanego zgromadzenia cyklicznego, a wśród jego uczestników były m.in. osoby ochraniane przez Służbę Ochrony Państwa" - czytamy w komunikacie RPO.
RPO: policja nie ma kompetencji do prewencyjnego sprawdzenia lokalu
W odpowiedzi policja podała też podstawę swoich działań - m.in. art. 15 ust. 1 pkt 9 lit. a Ustawy o policji. "Zgodnie z nim policjanci realizując ustawowe zadania mają prawo sprawdzenia prewencyjnego w celu ochrony przed bezprawnymi zamachami na życie lub zdrowie osób lub mienie lub w celu ochrony przed nieuprawnionymi działaniami skutkującymi zagrożeniem życia lub zdrowia lub bezpieczeństwa i porządku publicznego lub zapobiegania zdarzeniom o charakterze terrorystycznym - osób w związku z ich dostępem na teren obiektów lub obszarów ochranianych przez policję lub w związku z zabezpieczeniem przez policję imprez masowych lub zgromadzeń, bagaży lub przedmiotów posiadanych przez te osoby, a także środków transportu lądowego, powietrznego lub wodnego lub pojazdów, którymi się poruszają w związku z dostępem do tych obiektów lub obszarów" - przypomina RPO.
Jednak zastrzega, że wskazany przepis "nie przewiduje zatem kompetencji policji do sprawdzenia prewencyjnego lokalu". Ocenia też, że "skorzystanie ze strażackiego wysięgnika i obserwację z niego mieszkania trudno nazwać sprawdzeniem prewencyjnym osób w lokalu". "Zgodnie bowiem zgodnie z art. 15 g Ustawy o policji sprawdzenie prewencyjne polega m.in. na manualnym sprawdzeniu osoby, zawartości jej odzieży oraz przedmiotów znajdujących się na jej ciele lub posiadanych" - podkreśla..
Zaznacza jednocześnie, że wspomniany art. 15 ust. 1 pkt 9 "przewiduje uprawnienie policji do dokonywania sprawdzenia prewencyjnego osób w związku z ich dostępem na teren obiektów lub obszarów ochranianych przez policję lub w związku z zabezpieczeniem przez policję imprez masowych lub zgromadzeń". W ocenie rzecznika przebywanie w prywatnym mieszkaniu położonym na terenie przyległym do obszaru zabezpieczanego przez policję "w żadnym stopniu nie wypełnia dyspozycji tego przepisu".
"Wskazać zatem należy, że działania funkcjonariuszy nie miały oparcia w przywołanym przez Komendanta Stołecznego Policji przepisie Ustawy o policji ani w innym przepisie prawa. Zarazem stanowiły równocześnie ingerencję w sferę praw i wolności obywatelskich, w tym w konstytucyjne prawo do ochrony życia prywatnego (art. 47 Konstytucji RP)" - podsumowuje RPO.
Policja na strażackim wysięgniku
Przypomnijmy: do nietypowej interwencji doszło 10 stycznia. Na pobliskim placu Piłsudskiego rozpoczynały się obchody tzw. miesięcznicy smoleńskiej, którą 10. dnia każdego miesiąca organizują środowiska bliskie PiS. Często uczestniczą w nich najważniejsi urzędnicy państwa z premierem, ministrami czy marszałek Sejmu na czele. Pojawia się też prezes PiS Jarosław Kaczyński, ale podczas tej uroczystości go nie było. W związku z tym z uczestnictwa zrezygnowali także opozycyjni aktywiści, którzy wcześniej organizowali równolegle swoje happeningi, zazwyczaj blokowane przez policję.
Tym razem służby pojawiły się przed kamienicą, w której Lotna Brygada Opozycji wynajęła mieszkanie (około 200 metrów od pomnika smoleńskiego). Do pomocy wezwali straż pożarną. Skorzystali z wozu z drabiną, by z kosza wysięgnika przez około godzinę zaglądać do lokalu aktywistów na drugim piętrze. Ci relacjonowali przebieg nietypowej interwencji w mediach społecznościowych. Uznali ją za "barejowską", policjantom proponowali kawę i rogaliki. Funkcjonariusze nie skusili się na poczęstunek.
O powody dziwnej akcji pytaliśmy rzecznika Komendy Stołecznej Policji. "U podstaw wszelkich decyzji podejmowanych w trakcie wszelkich zabezpieczeń leżą względy bezpieczeństwa. Tym bardziej gdy w wydarzeniach udział biorą najważniejsze osoby w kraju. Dodam, że na terenie kraju obowiązuje stopień alarmowy 'bravo'. Nie jest on wprowadzony bez przyczyny. Przy naszych działaniach w pierwszej kolejności uwzględniamy bezpieczeństwo i jesteśmy odporni na ewentualną krytykę, która może się pojawić" - odpisał wówczas Sylwester Marczak.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: facebook.com/LBOlotnabrygadaopozycji