Im bliżej wyborów, tym więcej protestów. Byli górnicy, byli rolnicy, teraz do Warszawy wybierają się nauczyciele. Im też chodzi głównie o pieniądze. Pedagodzy narzekają, że nie tylko zarabiają mało, ale też od lat nie dostali podwyżek. Ministerstwo odpowiada, że pieniędzy brak.