Prezydent podkreślił w radiowej "Jedynce", że część rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej zwróciła się do niego z prośbą o podjęcie działań, by w centrum Warszawy powstał pomnik wszystkich ofiar tej katastrofy.
- Zwróciłem się do miasta stołecznego Warszawy, do pani prezydent Hanny Gronkiewicz-Waltz i do Rady Warszawy o podjęcie decyzji o takiej lokalizacji - zaznaczył.
"Wspólnota żałoby"
Komorowski ocenił tę lokalizację jako wyjątkowo prestiżową.
- To fragment placu marszałka Piłsudskiego, w pobliżu Grobu Nieznanego Żołnierza i miejsca, gdzie odbyła się przede wszystkim msza żałobna, która zgromadziła wtedy wszystkie właściwie rodziny katastrofy smoleńskiej w zgodnej modlitwie - podkreślił.
Jak mówił, to chyba jest jedyne miejsce, w którym była "wspólnota żałoby, niekwestionowana przez nikogo i bez politycznego podtekstu".
- Wydaje mi się więc, że to jest absolutnie godne i ładne miejsce - dodał Komorowski. Wyjaśnił, że będzie ono całe przebudowane, bo tam dzisiaj znajduje się pętla autobusowa. - Będzie zrobiony odrębny plac - zaznaczył.
Według prezydenta pomnik smoleński, który ma stanąć u zbiegu ul. Focha i Trębackiej, może być "czymś dającym satysfakcję osobom, które chcą pamiętać o katastrofie smoleńskiej i osobom, które mają z tym związane bardzo silne własne emocje".
- To jest bardzo piękne miejsce w pobliżu pomnika Mickiewicza, a jednocześnie wyodrębnione. Chyba o to chodzi, żeby nie gubić gdzieś pamięci o katastrofie smoleńskiej w natłoku różnych innych pomników (...), ale wyodrębnić, stworzyć miejsce takie, które by sprzyjało zadumie i wspomnieniu, i modlitwie - podkreślił.
Radni zdecydowali o lokalizacji
W czwartek Rada Warszawy zdecydowała, że pomnik ofiar katastrofy smoleńskiej ma stanąć właśnie u zbiegu ul. Focha i Trębackiej. Przeciwny takiej lokalizacji jest PiS, który zwraca uwagę, że do tego terenu są roszczenia. Wcześniej postulowało, wraz z częścią rodzin ofiar, by pomnik stanął na Krakowskim Przedmieściu.
Według prezydent Warszawy pomnik powinien powstać w ciągu dwóch lat.
PAP/lulu