Owiane złą sławą, nazywane gettem, najgorszym i patologicznym osiedlem w Warszawie. Osiedle Dudziarska powstałe w latach 90. XX wieku wkrótce całkowicie zniknie z mapy miasta. Bloki od lat stoją puste, okna i drzwi zostały zamurowane, gdy tylko mieszkańców wysiedlono, osiedle uznano za "nieudany eksperyment społeczny". Terenu do dziś nikt nie chciał przejąć. Decyzją władz dzielnicy bloki przeznaczono do rozbiórki.
Trzy bloki socjalne pod adresem Dudziarska 40, 40a i 40b zostały wybudowane na terenie, do którego dostęp nie jest łatwy. Otoczone są spalarnią śmieci, bocznicą kolejową i aresztem śledczym Warszawa-Grochów przeznaczonym dla tymczasowo aresztowanych kobiet.
Dziś okna i drzwi czterokondygnacyjnych budynków zamieszkiwanych przez ludzi jeszcze dziewięć lat temu są zamurowane. Schronienia na Dudziarskiej szukają teraz osoby w kryzysie bezdomności, ale są przeganiane przez ochronę.
Trafiali tu eksmitowani z innych dzielnic
W blokach wybudowanych pod koniec lat 90. powstało około 200 mieszkań socjalnych. Trafiały tu osoby, które sądy wcześniej eksmitowały z innych warszawskich dzielnic, najczęściej z powodu problemów finansowych, czy też dewastowania poprzednio zajmowanych lokali. Wkrótce władze dzielnicy skierowały tam również rodziny oczekujące na mieszkania komunalne. W ten sposób wymieszano rodziny "trudne", sprawiające problemy, z takimi, które chciały płacić i mieć, gdzie się zatrzymać. Porządku mieli pilnować zakwaterowani policjanci. Długo jednak nie zagrzali tam miejsca. Kolejnym problemem był brak gazu, centralnego ogrzewania czy ciepłej wody. Takie warunki wkrótce zaczęły sprzyjać rozkwitowi patologii. O Dudziarskiej szybko zaczęły krążyć legendy miejskie. Mówiono, że to "miejsce zapomniane przez Boga", gdzie dochodzi do alkoholowych awantur w pijackich melinach czy nawet poważniejszych zbrodni.
Położenie bloków między torowiskami utrudniało komunikację z miastem. Nie było sklepu, nie dojeżdżał tam początkowo żaden autobus oprócz gimbusa. Najkrótsza droga do osiedla prowadziła przez torowiska, ale chodzenie tędy groziło mandatami i było niebezpieczne. Autobus zaczął tam jeździć w 2007 roku. Najpierw pasażerów dowoziła linia 137, później 245.
Pani Hanna na Dudziarską trafiła ze Śródmieścia. Jej najmłodszy syn był szykanowany w szkole, bo mieszkał na tym osiedlu. Po dwóch latach walki o zdrowie psychiczne dziecka, pani Hanna postanowiła wyemigrować do Anglii. - Dziesięć lat mieszkania tutaj, było najgorszym okresem dla mnie i mojego dziecka. Mam bilety w jedną stronę dla mnie i dla syna. Wierzę, że w Anglii będziemy żyć jak normalni ludzie. Mam znajomych z tego bloku, którzy również tam wyjechali schorowani i zdesperowani z powodu mieszkania na Dudziarskiej. Tam im się dobrze powodzi. Jadę do nich i nigdy tu nie wrócę – mówiła dla programu "Uwaga!" TVN w 2006 roku była już mieszkanka osiedla.
"Trzy bloki, patola, tory i pola"
Dziś wśród komentarzy na temat tego miejsca czytamy: "Najstraszniejsze miejsce w Warszawie", "Trzy bloki, patola, tory i pola", czy (z pozytywniejszych) "super miejsce do urbexu". Jeszcze dwa lata temu na kanale Urbex History na Youtubie pojawił się filmik z wnętrza budynków. Choć teoretycznie od kilku lat nikt nie może wejść do środka, amatorzy urbexu często zwiedzają byłe "getto". Autorów wideo po osiedlu oprowadził jego były mieszkaniec - Mateusz. Jak pokazali, w wielu mieszkaniach zostały wówczas jeszcze pozostałości po rodzinach: meble i przedmioty użytku codziennego. Całe stosy rzeczy.
Pod filmikiem pojawiły się wspomnienia osób, które tam mieszkały. Jak relacjonowały, imprezy na Dudziarskiej trwały od piątku do niedzieli, ale także w tygodniu. Większość mieszkańców nie miała pracy. "Bilety do cyrku absolutnie niepotrzebne, wystarczy wyjrzeć przez okno" - napisała jedna z byłych mieszkanek, która była z tzw. "rodziny policyjnej" i mieszkała w jednym z bloków do 22 roku życia. Jak opisywała, smutno było tam mieszkać, bo "nikt nie chciał kumplować się z córką policjanta". Dudziarska miała swoje zasady i - jak określiła - "przekoślawioną" rzeczywistość. "Każdy człowiek tam mieszkający jest w jakiś sposób ofiarą systemu biurokracji i eksperymentu społecznego" - skwitowała.
Pod nagraniem odezwał się także pracownik ZTM, który przyznał, że na Dudziarską były wypuszczane najgorsze autobusy. Inni, którzy mieszkali tam w dzieciństwie napisali o szczurach na klatkach, dzieciach biegających z nożem, papierosem czy butelką alkoholu w ręku. Mowa o nawet ośmioletnich dzieciach. Z dobrych wspomnień wszyscy wymieniają jedno. Nikt nie mógł narzekać tam na brak towarzystwa do osiedlowych zabaw. Nie każdy tylko imprezował. Niektórzy tylko oszczędzali, by móc jak najszybciej zmienić lokum.
Musieli opuścić osiedle
Rzecznik prasowy Pragi Południe Andrzej Opala przypomniał, że położone na działce miejskiej nieruchomości przy ulicy Dudziarskiej 40, 40a i 40b znajdują się w zarządzaniu i administrowaniu Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w dzielnicy Praga Południe. - Z uwagi na niekorzystną infrastrukturę, problemy socjologiczne (rodząca się patologia społeczna) i utrudniony dojazd do osiedla, 9 września 2015 roku Zarząd Dzielnicy Praga-Południe podjął Uchwałę Nr 1236/2015 w sprawie zmiany sposobu użytkowania nieruchomości budynkowych umieszczonych przy ulicy Dudziarskiej, której intencją była stopniowa likwidacja ich funkcji mieszkalnej. Dzielnica Praga-Południe przydzieliła lokatorom Dudziarskiej inne lokale w całym mieście - przypomniał.
Później w 2019 roku osiedle wyłączono z użytkowania w zakresie funkcji mieszkalnej. Opala wskazał też, że do połowy 2021 roku prowadzone były rozmowy z kilkoma firmami i instytucjami, które zainteresowane były dzierżawą tego terenu (np. jako obiekt do ćwiczeń dla służb specjalnych MSWiA czy jako teren magazynowy materiałów sypkich). - Kręcono tu filmy i teledyski. Niestety, wszystkie podmioty wycofały się z rozmów. W tej sytuacji pod koniec 2021 roku poprzez zamurowanie okien i drzwi zabezpieczono budynki przed dostępem osób trzecich - przekazał rzecznik.
Planowane rozbiórki
Opala zapewnił też, że osiedle jest regularnie monitorowane przez pracowników ZGN Praga-Południe. - Niestety, co jakiś czas stwierdzane są uszkodzenia zabezpieczeń - głównie przez tzw. eksploatatorów chcących zwiedzać opuszczone budynki - ale są one na bieżąco naprawiane - przekazał nam przedstawiciel dzielnicy.
Przez lata pojawiały się jakieś pomysły. Urzędnicy zastanawiali się, co mogłoby tu powstać. Konkretów jednak zabrakło. - W przestrzeni medialnej pojawiają się od czasu do czasu projekty zagospodarowania tego osiedla, np. jako miejsca dla uchodźców z ogarniętej wojną Ukrainy. Żeby jednoznacznie przerwać te spekulacje, 28 sierpnia 2024 roku Zarząd Dzielnicy przyjął uchwałę nr 378/2024. Dotyczy ona przyjęcia planu zagospodarowania pustostanów i małych budynków wchodzących w skład zasobu m.st. Warszawy, położonych na terenie Dzielnicy Praga-Południe. W uchwale wyraźnie wskazano, że nieruchomości położone przy ul. Dudziarskiej 40, 40A, 40B są planowane do rozbiórki z powodu braku możliwości realizacji funkcji mieszkalnej. Kiedy to nastąpi, nie wiemy - przyznał rzecznik.
Z wyliczeń urzędników wynika, że w 2020 roku koszt wyburzenia budynków szacowano na milion złotych. Dziś - jak przyznają - byłby z pewnością znacznie wyższy.
- Dalsze decyzje odnośnie do zagospodarowania tego terenu będą podejmować władze samorządowe stolicy i dzielnicy Praga-Południe. Czekamy na decyzję Biura Spraw Dekretowych, a także na pomysły i projekty potencjalnych inwestorów - podsumował Opala.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl