Likwidacja osiedla, o którym przez lata powstały dziesiątki artykułów, audycji i programów, przeszła po cichu. Jeszcze przed końcem ubiegłego roku wyprowadzili się stamtąd ostatni lokatorzy.
- Przy Dudziarskiej nie mieszka już nikt - potwierdza Andrzej Opala, rzecznik Pragi Południe. Dodaje, że Zarząd Gospodarowania Nieruchomościami został zobowiązany do dbania o stan budynków do końca 2020 roku. Dlatego na stałe urzędują tam ochroniarze. To dla nich na Dudziarskiej został jeszcze prąd. Ale tylko jeden licznik.
Na Dudziarskiej trudno spotkać nawet osoby bezdomne. Ochroniarze pilnują, żeby się nie pojawiały.
Daleko od centrum
Wcześniej było niewiele lepiej. Nie było gazu, centralnego ogrzewania i ciepłej wody. W trzech czterokondygnacyjnych budynkach mieszkało kilkaset osób. Trafiały tu po tym, jak sądy eksmitowały ich z innych mieszkań, najczęściej z powodu problemów finansowych.
Żeby dojechać samochodem do położonej na Olszynce Grochowskiej ulicy, trzeba wybrać okrężną trasę. Na piechotę jest krócej - z sąsiedniego Grochowa można dojść przez tory kolejowe, ale to nielegalne i niebezpieczne.
Z powodu problemów społecznych Dudziarska była uważana za "najgorszy adres w Warszawie", za getto. Gdy media pisały o osiedlu, to głównie w negatywnym kontekście. Urzędnicy najpierw stworzyli to getto, potem próbowali coś z nim zrobić. W blokach kwaterowano policjantów, uruchomiono linię autobusową. Ludziom z Dudziarskiej próbowali też pomóc społecznicy i artyści. Towarzystwo Przyjaciół Dzieci Ulicy im. Kazimierza Lisieckiego "Dziadka" prowadziło tam ognisko wychowawcze dla najmłodszych. Na Dudziarskiej odbywał się Festiwal Lata, w trakcie którego organizowano naukę tańca, rysowania, gotowania oraz zawody sportowe. Po artystach zostały czarne kwadraty na bocznych ścianach bloków. Miały być krzykiem o wsparcie dla tego miejsca.
Nie udało się. Po latach miasto uznało osiedle za "nieudany eksperyment społeczny". I zdecydowało o przeniesieniu lokatorów do innych dzielnic.
Wozi powietrze
Historię osiedla przypomnieli dziennikarze "Gazety Stołecznej", a stało się to za sprawą autobusu, który, jak się okazuje, wciąż kursuje na Dudziarską, choć nikt nim już nie jeździ, bo nikt tam już nie mieszka.
Uruchomiona w 2007 roku linia autobusowa (najpierw jako 137, obecnie 245) wozi, jak mówią urzędnicy, powietrze. - Autobus stracił rację bytu - przyznaje Andrzej Opala.
Jak pisze "Stołeczna" wiceburmistrz dzielnicy Karol Kowalczyk chciałby, żeby "przerzucić" kierowcę z "wożącej powietrze" linii 245 na bardzo obciążoną trasę autobusu 151. I przytacza straszno-śmieszną anegdotę. Gdy wiceburmistrz postanowił przejechać się autobusem na Dudziarską, zaskoczony obecnością pasażera kierowca zabarykadował się w kabinie, najprawdopodobniej przekonany, że szykuje się napad.
Co z budynkami i autobusem?
Co dalej z trzema opuszczonymi blokami? Zapytaliśmy o to w czwartek w stołecznym ratuszu. Chcieliśmy wiedzieć, czy miasto planuje wyburzyć budynki, czy też coś w nich stworzyć. I dlaczego właściwie zapadła decyzja o wykwaterowaniu ludzi z Dudziarskiej.
Odpowiedź otrzymaliśmy w piątek wczesnym popołudniem, już po publikacji tego artykułu.
"Decyzja w sprawie sposobu zagospodarowania terenu przy ul. Dudziarskiej nie została jeszcze podjęta. Wygaszenie funkcji mieszkalnej osiedla i wykwaterowanie wszystkich lokatorów było spowodowane m.in. planowanym przez PKP na koniec 2020 r. zakończeniem eksploatacji sieci wodociągowo-kanalizacyjnej zasilającej osiedle, ale także względami społecznymi: lokale były wyposażone jedynie w sieć elektryczną i wodociągowo-kanalizacyjną, lokalizacja znacznie oddalona od infrastruktury miasta, utrudniająca dostęp do osiedla" - czytamy w informacji przekazanej przez Marzenę Wojewódzką z wydziału prasowego stołecznego ratusza.
Nie wiadomo też, co będzie dalej z linią 245. Zarząd Transportu Miejskiego chce się przyjrzeć jej funkcjonowaniu po feriach i po analizie podjąć decyzję.
Autorka/Autor: pm/ec
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl