Czwartkowy koncert odbędzie się dopiero wieczorem, ale fani już od rana czekali na swoją idolkę. O godzinie 17 wchodzący na koncert usłyszeli syreny. Jadące obok stadionu auta zatrzymały się. Hamulec wcisnęli też motorniczy tramwajów i kierowcy autobusów komunikacji miejskiej. Ci, którzy byli już w środku, wstali ze swoich miejsc. Wyłączono muzykę oraz telebimy.
Wideo z godziny "W" chwilę przed koncertem zostało opublikowane na profilu trasy koncertowej artystki:
- Być może wydarzą się wspaniałe, przypadkowe spotkania, kiedy szlaki tłumu fanów i fanek Taylor Swift, którzy przyjadą do Warszawy z całego regionu, także z zagranicy, przetną się w drodze na stadion z ludźmi idącymi na marsze pamięci. Osoby stojące w kolejce do bramek na stadionie, usłyszą te syreny. Tam też na pewno zapadnie milczenie, padną pytania o ten czas. To mogą być paradoksalnie konteksty niezwykle sprzyjające głębokiemu przeżyciu tego momentu - mówił o koincydencji obchodów Powstania Warszawskiego i koncertu Taylor Swift dr. hab. Marcin Napiórkowski, semiotyk kultury, współscenarzysta spektaklu "1989".
Czytaj też >>> Godzina "W" i koncert Taylor Swift. "Pamięć i teraźniejszość zawsze się przeplatają"
Trasa na czterech kontynentach
Amerykańska gwiazda powoli kończy europejską część swojej trasy "The Eras Tour". Ta rozpoczęła się w marcu 2023 roku i składa się ze 153 koncertów. Początkowo wokalistka przejechała przez Azję, Amerykę Północną i Południową. Później nadszedł czas na Europę.
Taylor Swift wystąpi 1, 2 i 3 sierpnia na PGE Narodowym. Bilety na koncerty wyprzedane zostały dawno temu. Podczas wszystkich trzech wieczorów stadion ma się wypełnić do ostatniego miejsca. W Polsce najtańsze bilety kosztowały 199 złotych. Za trybuny dolne trzeba było zapłacić od 599 do 749 złotych, za miejsce na płycie 519-669 zł. Wejście VIP to nawet 2250 zł.
Autorka/Autor: kz
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: X