Dochodzenie jest prowadzone w kierunku "nieumyślnego spowodowania zdarzenia przy ulicy Jagiellońskiej zagrażającego życiu lub zdrowiu wielu osób albo mieniu w wielkich rozmiarach na skutek uszkodzenia rurociągu dostarczającego ciepło".
- Zgodnie z artykułem 165 paragraf 2 Kodeksu karnego grozi za to do trzech lat pozbawienia wolności - wyjaśnił Saduś.
Sekcja
W trakcie postępowania ma zostać przeprowadzona sekcja psów. Ich zwłoki zostały przekazane do Instytutu Weterynarii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego. Jak podkreślił Saduś, prokuratura gromadzi dokumentację dotyczącą awarii. - Czekamy na ustalenia Komendy Stołecznej Policji co do wysokości szkody, która została wyrządzona na skutek tego zdarzenia - dodał.
Zaznaczył również, że awaria miała poważny charakter i skutki w postaci zniszczeń na terenie policyjnego laboratorium. - Zdarzenie należy rozpatrywać nie tylko w kwestii krzywdy psów, które zginęły. Stanowiły one też realną wartość, mienie, które policja miała w posiadaniu. Psy tropiące wyszkolone w kierunku osmologii to psy stosunkowo drogie. Wartość wynika z kosztów szkolenia i utrzymania tych zwierząt - podkreślił rzecznik.
"Żegnajcie nasi niebiescy bracia"
Chodzi o śmierć sześciu psów policyjnych, które w piątkowy wieczór zginęły w wyniku awarii ciepłowniczej przy Jagiellońskiej. Policjanci pożegnali swoich towarzyszy wpisem na stronie internetowej Komendy Stołecznej Policji. "W piątek wieczorem odeszli nasi towarzysze służby: Magnet, Jogin, Edamis, Lasso, Jerk i Long. Brakuje słów, by opisać rozmiar tej tragedii. Żegnajcie nasi niebiescy bracia" – napisali.
Do tragedii odnieśli się również przedstawiciele Veolii, czyli firmy, która odpowiada za instalację ciepłowniczą. - Wyraziliśmy gotowość wsparcia i zadośćuczynienia - podkreśliła Aleksanda Żurada, rzeczniczka spółki. - Jednym z pomysłów jest zakup nowych psów, szczeniaków czy sfinansowanie szkoleń dla nich. Pozostajemy w stałym kontakcie z policją. Chcemy się dowiedzieć, jakie są realne potrzebny funkcjonariuszy - dodała.
Rzeczniczka Veolii poinformowała też o przyczynach awarii. - Pod ziemią przebiegają dwie rury, które są otoczone z boku i od góry betonowymi płytami. Pomiędzy tymi płytami była nieszczelność. Przez nią na rurę kapała woda. Doszło do punktowej korozji. W efekcie rura pękła - wyjaśniła Żurada.
Autorka/Autor: mp
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl