Z troski o rodzinę wyprowadził się z domu. "Musiałem powiedzieć 4-letniemu dziecku: widzimy się w wakacje"

Źródło:
tvnwarszawa.pl
Musiał wyprowadzić się z domu, by chronić rodzinę
Musiał wyprowadzić się z domu, by chronić rodzinęTVN24
wideo 2/5
Jak wygląda praca ratowników medycznych w czasie epidemii COVID-19?

- Gdybym się nie bał, to bym nie kupił sobie masek z własnych pieniędzy. Pracuję na kontrakcie, wydałem na nie tysiąc złotych. To jest kwestia mojego bezpieczeństwa - ratownik medyczny opowiadał na antenie TVN24 o trudach pracy w karetce pogotowia, w czasie zagrożenia koronawirusem. Żeby nie narażać rodziny postanowił wyprowadzić się z domu.

Na pierwszej linii frontu walki z wirusem są pracownicy służby zdrowia, w tym ratownicy medyczni, którzy wyjeżdżają też do wezwań związanych z koronawirusem. I liczą się z tym, że mogą zostać zakażeni. Z Michałem Fedorowiczem, który pracuje w grochowskiej stacji pogotowia, rozmawiał reporter TVN24 Filip Folczak. Ratownik przyznał, że w trosce o bezpieczeństwo swojej rodziny, postanowił się od niej odizolować na czas epidemii COVID-19.

- To znaczy, że nie będzie mnie przez kilka miesięcy - mówił i relacjonował jak wygląda jego życie: - Poniedziałek - dyżur 24-godzinny, wtorek - wolne, środa - dyżur 24-godzinny, piątek - 24 godziny kolejnego dyżuru, potem przerwa 12-godzinna i kolejne 36 godzin dyżuru. Czy to jest mój wybór? Tak. Czy jest taka konieczność? Tak. Dlaczego? Bo część ratowników jest na kwarantannie, bo część ratowników dostała nakaz pracy w jednym miejscu pracy, chociażby w szpitalu.

Wydał tysiąc złotych na maski

Pomimo trudnej sytuacji, pan Michał zaznaczył, że "przecież ktoś musi do tej karetki pójść". - Gdybym się nie bał, to bym nie kupił sobie masek z własnych pieniędzy. Pracuję na kontrakcie, wydałem na nie tysiąc złotych. Dzisiaj prowadziłem szkolenie, usłyszałem "to pan jest bogaty". Nie, nie jestem bogaty. To jest kwestia mojego bezpieczeństwa, bo na obecnym etapie, w mojej firmie środki się skończyły albo są na potężnym wyczerpaniu - zwrócił uwagę.

Wspomniał też, że maski przeciwpyłowe P3, w które zaopatrzone jest pogotowie, nie rozwiązują sprawy. Z nich ratownicy korzystają tylko w kombinezonach, kiedy jadą do osoby podejrzewanej o zakażenie koronawirusem. - Zgodnie z obecnym algorytmem jest powiedziane - zespół ratunkowy ma jechać do osoby niewydolnej oddechowo, z wysoką gorączką i z pewnymi oznakami zachorowania. I wtedy się ubieramy w kombinezony - tłumaczył.

A co jeśli jadą do osoby, która nie jest podejrzewana o zakażenie, a jednak teoretycznie może być chora? - Wtedy nie mamy sprzętów, nie mam wszystkiego, czego bym oczekiwał. Można powiedzieć, ze wydziwiam, że chcę za dużo. Chcę dużo, bo chcę być bezpieczny. Chcę mieć rodzinę, chcę wrócić do nich - mówił Fedorowicz.

Ratownik podkreślił, że w masce, którą sam sobie kupił czuje się bezpiecznie. - Natomiast po dwóch godzinach już mnie boli nos, do którego ta maska jest dociskana. Mogę w tym oddychać, normalnie funkcjonować - dodał.

Opowiedział, że po prawie dwóch godzinach bez zdejmowania maski, jest ona w środku mokra, "wszystko pływa". - Wiem, że jeszcze kilka godzin przede mną. Ale mam uczucie komfortu, że jestem bezpieczny - powiedział.

Przez kilka godzin nie mogą jeść, pić, ani się podrapać

Opowiedział również jak wygląda praca w kombinezonach ochronnych: - Ubierając się w kombinezon, godzimy się na to, że będziemy w nim zamknięci trzy, cztery godziny. Wczoraj kolega z koleżanką byli zamknięci w kombinezonach sześć godzin, bo ponad dwie godziny trwała przepychanka między szpitalami, kto weźmie pacjenta. Po dwóch godzinach udało się wymusić na szpitalu, żeby przejął pacjenta.

Jednak po przyjęciu pacjenta przez szpital ratowników czeka jeszcze dezynfekcja karetki. A to potrafi trwać godzinami. - Na miejscu stoi 10 karetek do odkażenia. To nie jest pięć minut. Zgodnie z zaleceniem producenta - pół godziny jedna karetka. Rozebranie z kombinezonu też trzeba zrobić w sposób bezpieczny. I wtedy się okazuje, że 10 karetek robi wymiar czasu. Ktoś powie "nie przesadzaj, Michał to tylko siedzenie w kombinezonie". A siedźcie w kombinezonie, którego nie możecie rozpiąć, nie możecie się załatwić, nie możecie się napić, ani niczego zjeść - opowiadał.

I przedstawił to obrazowo: - Jest godzina 16. Chciałeś coś zjeść, dostałeś wyjazd. Twój jedyny posiłek to była poranna bułka i kawa, którą wypiłeś po pierwszym wyjeździe. Sześć godzin od 16. O 22 wychodzisz z kombinezonu. Twój posiłek był o 8 rano, ostatni napój o godzinie 10. Napiłeś się wcześniej, chcesz się załatwić - normalne potrzeby fizjologiczne. Nie możesz. Chcesz coś zjeść? Nie możesz. Chcesz się podrapać po nosie? Nie możesz. Ktoś do Ciebie dzwoni, chcesz zobaczyć rodzinę? Twój telefon jest w kombinezonie, jest zabezpieczony przed kontaktem z światem zewnętrznym na czas pobytu w kombinezonie.

Marzenie ratownika

Fedorowicz zapytany czy ma obecnie jakieś życzenie, marzenia związane z epidemią COVID-19 odpowiedział krótko: "żeby to się skończyło". - Nie ma innej rzeczy. Można powiedzieć "żeby rząd przekazał więcej pieniędzy". Nie ma znaczenia, ile pieniędzy przekaże, bo moim marzeniem jest, żeby to wróciło do normalności, żebyśmy wszyscy, jako naród, społeczeństwo, mogli zacząć normalnie pracować. Żeby na ulicach pojawili się znowu ludzie, żeby na placach zabaw słychać było gwar dzieci. Bo te puste place zabaw są przerażające - podsumował ratownik.

Ratownik stwierdził, że po publikacji pierwszej cześci rozmowy z nim, jego "telefon zrobił się czerwony" aż w końcu padła bateria.

- Pisali ludzie z podziękowaniami za dobrą robotę, którzy chcą pomagać. Odezwały się do mnie osoby ze słowami: zadzwoń do mnie w sprawie masek. Dzwonię i słyszę: podaj adres, wyślemy maski. Mówię więc: poczekaj, spokojnie, przemyślmy to, kto tych masek potrzebuje. Skontaktował się ze mną też mój były pracodawca. Boguś, dziękuję ci za to. Zaoferował mi zwrot pieniędzy za maski, które kupiłem. Powiedział, że ratuję ludzi i on też mnie poratuje - relacjonował.

Miłe gesty

Zauważył, że "społeczeństwo reaguje wzorcowo". - Jednoczymy się. Gdy staliśmy tu karetką na wezwaniu, przyszła kobieta z pytaniem czy może nam jakoś pomóc, czy może nam coś ugotować. Naprawdę miłe gesty, bardzo nam się to podoba - mówił.

- Mam apel do ludzi, którzy chcą nam pomóc a nie wiedzą, jak to zrobić. Skontaktujcie się z lokalną stacją pogotowia, z lokalnym szpitalem. Zapytajcie: czy macie co jeść, czy macie ciepłe posiłku, czy możemy coś wam przygotować, jak możecie to odebrać, ewentualnie jak wam to bezpiecznie dostarczyć. Pomyślcie o policji, straży pożarnej, straży granicznej, wojsku, o wszystkich służbach, które w tym momencie dbają o wasze bezpieczeństwo, żebyśmy jak najszybciej poradzili sobie z tą sytuacją - podsumował.

"Martwię się o to, co zrobi dyrekcja"

- Dostaję bardzo dużo wiadomości, że wszyscy nas wspierają. Martwię się o to, co zrobi dyrekcja - komentowała reakcje na publikację tekstu o Michale Fedorowiczu jego partnerka Anna Krupa. - Została wypowiedziana cała prawda, którą wszyscy skrywali - ja między innymi też - i jestem ciekawa, co będzie dalej. Trochę się o niego martwię - dodała.

Krupa, która również jest ratowniczką medyczną, opowiedziała, że decyzja o tymczasowej wyprowadzce partnera z jej perspektywy była trudna. Opowiedziała o jednej sytuacji, gdy jej partner z zespołem został wezwany do rodziny, której członkowie mieli wysoką temperaturę, jedna osoba miała kontakt z zakażonym koronawirusem. Wezwanie było do osoby z odwodnieniem, wiec zespół wszedł do mieszkania bez odpowiednich zabezpieczeń.

- Takie sytuacje zdarzały się wcześnie. Michał bał się, że jeśli będzie kolejna taka sytuacja, to pomimo wszystkich zabezpieczeń, które staramy się stosować, przejdzie to na dzieci. A sytuacja wygląda tak, że jeżeli zamkną nam dziecko w szpitalu, to żadne z nas nie będzie miało z nim kontaktu. Dziecko zostaje zabierane od rodzica i nie interesuje ich to, czy to dziecko płacze, czy nie. Dzieci są same - mówiła.

"Jeżeli zamkną nam dziecko w szpitalu, to żadne z nas nie będzie miało z nim kontaktu"
AnnaKrupa_1

- Michał podjął sam tę decyzję, a mnie o niej poinformował. Powiedział, że będzie dla nas lepiej, dla dzieci - wyznała.

Ratowniczka powiedziała, ze boi się o swojego partnera. - Nie oszukujmy się, młodzi ludzie też, niestety, mają powikłania po tej chorobie i z tego nie wychodzą - zaznaczyła.

- Muszę trzymać dobrą minę do złej gry, bo jak dzieci zobaczą, że się totalnie rozsypałam, to będą płakać cały czas - podkreśliła.

Krupa wyznała, że ich wspólne dzieci "kiepsko" reagują na tę sytuację. - Cały czas jest pytanie: kiedy wróci tata? I mówienie im, że tata nie wróci wcale tak szybko, że to nie jest kolejny 24-godzinny dyżur, tylko jest to rozłąka na dłuższy czas, jest trudne - opowiadała ze łzami w oczach.

Ratowniczka medyczna: to nie są "koronaferie" i "koronawolne od pracy"
AnnaKrupa_1TVN24

"Jesteśmy superbohaterami. Jak długo?"

- Chciałabym, żeby ludzie przestali imprezować nad Wisłą. Żeby przestali się spotykać na piwku, na alkoholowych imprezach. Niestety, mam nawet znajomych, którzy wrzucali zdjęcia, jaka to jest fajna impreza, bo przecież są "koronaferie" i "koronawolne od pracy". Chciałabym, żeby zaczęli myśleć. Przede wszystkim, żeby przestali okłamywać medyków i wzięli sobie do serca, że skoro jest izolacja, to żeby zostali w domu - zaapelowała.

- Nie chciałabym, żeby mamusie teraz na Facebooku zaczynały afery, dlaczego plac zabaw jest zamknięty. Jest zamknięty dla dobra dzieci - dodała.

Jak powiedziała, nie ma przekonania, czy coś się zmieni w sytuacji warunków pracy personelu medycznego. - Nawet w środowisku, trochę się śmiejemy ze znajomymi, z którymi mam kontakt, że do niedawna - gdy strajkowaliśmy - było żebyśmy sobie zmienili pracę, że jak się nam nie podoba, to mamy pójść gdzieś indziej. Teraz przez chwilę jesteśmy superbohaterami. Jak długo? Boję się, że do zakończenia epidemii. W momencie zakończenia epidemii, ratownictwo medyczne zostanie odsunięte na dalszy plan - zauważyła.

Rozmawiał Filip Folaczak

Autorka/Autor:Filip Folczak/tmw/mp/r

Źródło: tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Tagi:
Raporty:
Pozostałe wiadomości

Na Kontakt 24 dostaliśmy zdjęcia oraz nagranie z wypadku, do którego doszło na placu Konstytucji. Kierowca wjechał autem w zabytkowy kandelabr - latarnię i miał awanturować się ze służbami, które przyjechały na miejsce. Jak się okazało, mężczyzna to policjant, był pijany.

Pijany wjechał w zabytkowy kandelabr, auto dachowało. To policjant warszawskiej drogówki

Pijany wjechał w zabytkowy kandelabr, auto dachowało. To policjant warszawskiej drogówki

Aktualizacja:
Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

W sobotę wieczorem na warszawskim Targówku dwóch mężczyzn awanturowało się przed sklepem monopolowym. W pewnym momencie jeden ranił drugiego nożem. Poszkodowany trafił do szpitala, sprawca uciekł.

Awantura przed sklepem monopolowym i atak nożem

Awantura przed sklepem monopolowym i atak nożem

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Zarząd klubu Polonia Warszawa nałożył zakaz klubowy na kibica, który wywiesił homofobiczny transparent podczas meczu ze Zniczem Pruszków. Na banerze było hasło: "Strefa wolna LGBT". Stołeczny klub potraktował sprawę poważnie, decydując się na dwuletni zakaz.

Polonia ukarała kibica za homofobiczny transparent

Polonia ukarała kibica za homofobiczny transparent

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do wczesnych godzin porannych trwało dogaszanie pożaru budynku w stylu świdermajer w Otwocku. To już kolejny pożar pustostanu przy ulicy Reymonta.

Opuszczony świdermajer płonął kolejny raz

Opuszczony świdermajer płonął kolejny raz

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Piastowie kierująca autem osobowym zjechała z jezdni, a jej auto dachowało. Kobieta nie przeżyła wypadku.

Tragiczny wypadek pod Warszawą, zginęła kobieta

Tragiczny wypadek pod Warszawą, zginęła kobieta

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Powybijane szyby, pomazane ściany i połamane płyty. Wandale wzięli na celownik przejście pod Wisłostradą na wysokości Zamku Królewskiego. Dewastacja postępuje, mimo że - jak twierdzą urzędnicy - jest tam kamera monitoringu.

Pomazali ściany, połamali płyty. Dewastacja mimo monitoringu

Pomazali ściany, połamali płyty. Dewastacja mimo monitoringu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przedstawiciele władz dzielnicy i ośrodka sportu zabrali głos po masowym zatruciu chlorem na basenie na warszawskim Targówku. Urzędnicy przyznają, że na razie nie wiadomo, co było przyczyną zbyt wysokiego stężenia chloru. Basen pozostaje zamknięty, a sprawie przyjrzy się także prokuratura.

Żółta woda w basenie, 23 osoby podtrute. "Nie wiemy, co było przyczyną"

Żółta woda w basenie, 23 osoby podtrute. "Nie wiemy, co było przyczyną"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na ulicy Wspólnej w dzielnicy Śródmieście kobieta w wieku około 28 lat została dźgnięta ostrym narzędziem - przekazało stołeczne pogotowie. Do ataku doszło w piątek wieczorem. Policja potwierdza, że poszkodowana została przewieziona do szpitala. Jak ustaliliśmy, kobieta nie chce jednak współpracować z policją.

Kobieta raniona nożem w centrum. "Sprawca zbiegł"

Kobieta raniona nożem w centrum. "Sprawca zbiegł"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Już za kilka dni uroczystości 80. rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. "W jak Wolność" będzie hasłem przewodnim tegorocznych obchodów i ma symbolizować główną wartość, która inspirowała warszawiaków do heroicznej walki. Darmowe przypinki z tym hasłem będą do odebrania na wybranych słupach reklamowych w całym mieście.

60 tysięcy darmowych przypinek na rocznicę Powstania Warszawskiego 

60 tysięcy darmowych przypinek na rocznicę Powstania Warszawskiego 

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W miejscowości Przypki pod Piasecznem doszło w sobotę do pożaru domku letniskowego na terenie ogródków działkowych. Poszkodowany został 80-letni mężczyzna.

Pożar domku letniskowego, poszkodowany starszy mężczyzna

Pożar domku letniskowego, poszkodowany starszy mężczyzna

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na pływalni Polonez OSiR Targówek korzystający z basenu dorośli i dzieci zatruli się chlorem. Jego poziom przekraczał normę nawet kilkunastokrotnie. W piątek do szpitala trafiło 21 osób, w sobotę przebywało w nim nadal osiem osób, w tym czwórka dzieci. Policja przekazała, że do sprawy zatrzymano trzy osoby - to pracownicy pływalni. Przyczyny zdarzenia zbada prokuratura.

Masowe zatrucie na basenie. Zatrzymano pracowników pływalni

Masowe zatrucie na basenie. Zatrzymano pracowników pływalni

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

46-latek jest podejrzany o znęcanie się psychiczne i fizycznie nad żoną. Awantury miał wszczynać wielokrotnie. Podczas ostatniej uderzył żonę talerzem w głowę. Grozi mu pięć lat więzienia, został tymczasowo aresztowany.

"Uderzył żonę talerzem w głowę"

"Uderzył żonę talerzem w głowę"

Źródło:
tvn24.pl

Od trzeciego sierpnia przy ulicy Marywilskiej miało działać tymczasowe targowisko z 800 kontenerami i parkingiem na 400 samochodów. Tak się nie stanie. Nowy termin nie jest znany. Spółka Marywilska 44 zamieściła w tej sprawie komunikat.

Zła wiadomość dla kupców z Marywilskiej 44. Powstanie tymczasowego targowiska opóźnione

Zła wiadomość dla kupców z Marywilskiej 44. Powstanie tymczasowego targowiska opóźnione

Źródło:
PAP/tvnwarszawa.pl

Para policjantów po służbie zauważyła mężczyznę, który wybiegł ze sklepu z pełnym koszykiem i bardzo nerwowo się zachowywał. Funkcjonariusze próbowali dowiedzieć się dlaczego, a wtedy odepchnął koszyk i rzucił się do ucieczki.

Wybiegł z koszykiem pełnym zakupów i trafił na parę policjantów

Wybiegł z koszykiem pełnym zakupów i trafił na parę policjantów

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W Siedlcach doszło do pościgu niczym z filmów akcji. Jego bilans to poszkodowany policjant i dwa zniszczone radiowozy. Kierowca bmw zatrzymał się dopiero na blokadzie. Okazało się, że miał się czego obawiać.

Nocny pościg, dwa zniszczone radiowozy i ranny policjant

Nocny pościg, dwa zniszczone radiowozy i ranny policjant

Źródło:
PAP/tvnwarszawa.pl

Łazienki Królewskie zostały częściowo otwarte, polecają się do odwiedzania. Zobaczyć można wystawę czasową, a także wysłuchać koncertów chopinowskich czy wziąć udział w Festiwalu Strefa Ciszy. Muzeum wprowadziło czasowo niższe ceny za wstęp.

Usuwanie zniszczeń trwa, ale Łazienki Królewskie są otwarte. Bilety są tańsze

Usuwanie zniszczeń trwa, ale Łazienki Królewskie są otwarte. Bilety są tańsze

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Do stołecznego ogrodu zoologicznego zawitali nowi mieszkańcy. To dwie pary zwisogłówek koroniastych. Są jednymi z najmniejszych papug na świecie. Odpoczywają i śpią w specyficzny sposób. W kwestii żywienia nie pogardzą owocami.

Odpoczywają i śpią, zwisając głowami w dół. To jedne z najmniejszych papug na świecie

Odpoczywają i śpią, zwisając głowami w dół. To jedne z najmniejszych papug na świecie

Źródło:
PAP, tvnwarszawa.pl

Strażnicy miejscy pomogli 15-latkowi, który zatruł się alkoholem. Miał dwa promile we krwi. Po ocuceniu awanturował się, odebrała go matka.

15-latek zatruł się alkoholem, znaleźli go na ławce w parku

15-latek zatruł się alkoholem, znaleźli go na ławce w parku

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do poważnego wypadku doszło pod Pułtuskiem. Z wraków wydobywał się dym. W jednym z aut siedziała kobieta, w drugim kilkuletnia dziewczynka. Obie były ranne i potrzebowały pomocy. Uczynili to policjanci, przejeżdżający obok.

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Wraki aut dymiły. "W jednym, w foteliku siedziała ranna, płacząca kilkuletnia dziewczynka"

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Do tragedii doszło pod Płockiem. Na drodze krajowej numer 60 dachował lexus. Autem podróżowały cztery osoby. Kierowca zginął na miejscu. Troje pasażerów, w tym kobieta i dwoje dzieci, z obrażeniami trafiło do szpitala. Trasa jest całkowicie zablokowana. Prokuratura wszczęła śledztwo dotyczące spowodowania wypadku komunikacyjnego ze skutkiem śmiertelnym.

Kierowca nie żyje, roczny chłopiec i siedmioletnia dziewczynka są ranni. Śledztwo w sprawie wypadku

Kierowca nie żyje, roczny chłopiec i siedmioletnia dziewczynka są ranni. Śledztwo w sprawie wypadku

Aktualizacja:
Źródło:
PAP

Wyszedł z więzienia, gdzie odbywał wyrok za kradzież i jeszcze tego samego dnia ukradł rower należący do 14-letniego chłopca i został zatrzymany.

Wolnością cieszył się kilka godzin

Wolnością cieszył się kilka godzin

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Podczas patrolowania rejonu ulicy Gołkowskiej strażnicy miejscy zauważyli, że ktoś skacze do Jeziorka Czerniakowskiego z mostu. Okazało się, że chętnych do kąpieli w niedozwolonym miejscu było więcej.

Weszli po obudowie drabinki, skakali z mostu do wody. Niebezpieczna zabawa nastolatków

Weszli po obudowie drabinki, skakali z mostu do wody. Niebezpieczna zabawa nastolatków

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W miejscowości Sielice koło Sochaczewa tir z naczepą zablokował drogę krajową numer 50. Służby miały problem z usunięciem pojazdu.

Tir utknął w rowie. Był problem, by go wydostać

Tir utknął w rowie. Był problem, by go wydostać

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Cierpliwość mieszkańców Górnego Mokotowa po raz kolejny zostaje wystawiona na próbę. Tramwaje znikną z ulicy Puławskiej na cały miesiąc. To przez rozpoczynającą się budowę torowiska Rakowieckiej. W tym czasie zawieszona zostanie także oddana w maju linia na Sielce.

Męczarnia mieszkańców Mokotowa. Puławska znów bez tramwajów

Męczarnia mieszkańców Mokotowa. Puławska znów bez tramwajów

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Agresywne zachowanie 45-latka na pokładzie samolotu z Londynu do Kowna sprawiło, że kapitan podjął decyzję o lądowaniu na lotnisku w Modlinie. Interweniowali strażnicy graniczni.

Wulgaryzmy i alkohol. Nieplanowane lądowanie przez agresywnego pasażera

Wulgaryzmy i alkohol. Nieplanowane lądowanie przez agresywnego pasażera

Źródło:
PAP

Rozpoczęły się prace związane z likwidacją tunelu pod ulicą Marszałkowską. To pierwszy etap przebudowy rejonu Złotej i Zgody. Urzędnicy deklarują, że za dwa lata to miejsce zmieni się nie do poznania - auta zastąpią szpalery drzew i ogródki restauracyjne.

Zasypują tunel w centrum Warszawy

Zasypują tunel w centrum Warszawy

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Przy użyciu sztucznej inteligencji z wykorzystaniem kompilacji archiwalnych, pokolorowanych zdjęć powstał film o Warszawie. Ma pokazywać, jak wyglądało miasto przed drugą wojną i w trakcie okupacji. Eksperyment wzbudził ogromne zainteresowanie w sieci. Jednak eksperci alarmują, że produkcja może wprowadzać w błąd. Materiał Ewy Wagner z magazynu "Polska i Świat" w TVN24.

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Film o dawnej Warszawie stworzony przez sztuczną inteligencję. Eksperci: to groźne

Źródło:
TVN24