Są na miejscu prawie codziennie i z bliska obserwują Wisłę, do której od dwóch tygodni spływają ścieki z lewobrzeżnej Warszawy. Nic dziwnego, że w ostatnich dniach na wędkarskich grupach i forach wrze.
Jeden z sygnałów pochodzi z facebookowej grupy "Kanał Żerański - wędkarstwo". Użytkownik Glanis Patrol napisał, że śnięte ryby widział w miejscowości Pieńków, w gminie Czosnów: "15 kilometrów za Warszawą w miejscowości Pieńków zaobserwowane zostały w dniu 7 września, w godzinach popołudniowych porażające ilości dużych, martwych ryb płynących z nurtem Wisły. Płyną jedna za drugą! Z pierwszej ostrogi w Pieńkowie widać płynące jazie, klenie, kilkukilogramowe leszcze, brzany po 80 cm, metrowe karpie, przepłynął też metrowy szczupak, a nawet martwy bóbr. Małe ryby padły w pierwszych dniach po katastrofie. Teraz płyną już te najbardziej wytrzymałe, duże, dorosłe ryby, mierzące po kilkadziesiąt centymetrów (i więcej), ważące po kilka, a nawet kilkanaście kilogramów" - czytamy w jego wpisie.
Wędkarz opatrzył wpis zdjęciami. Wszystkie zrobione zostały na dużym zbliżeniu, więc nie można określić, gdzie dokładnie powstały. Jego wpis został jednak udostępniony również na forum wędkarskim jerkbait.pl, gdzie inny użytkownik potwierdził: "Niestety kolega był w tym samym czasie na Pieńkowie i potwierdza. Masakra" - napisał kaczynumer1.
Ktoś inny dodał z kolei, że śnięte ryby widział kawałek dalej. "Dziś czwarty dzień z kolei zajeżdżam na miejscówkę poniżej mostu w Nowym Dworze Mazowieckim; woda pokryta brązową pianą i setki małych i średnich śniętych ryb! Sądząc po stanie rozkładu zostały zabite w dniu awarii" - napisał na początku tygodnia Kazimierz Wąsik.
Wcześniej o śniętych rybach informował też sołtys położonego bliżej Warszawy Kiełpina, Paweł Stasiak. Taki obrazek zastała też ekipa TVN w niedzielę, 6 września, w Łomiankach, na wysokości ulicy Wiślanej. W wodzie unosiły się setki martwych ryb.
Monika Jakubiak-Rososzczuk z urzędu miasta Łomianki zaznaczyła w piątek, że wtedy na miejscu znaleziono kilkanaście martwych ryb. - Unosiły się przy lewym brzegu, w miejscu gdzie przepływająca woda wyraźnie zwalnia, co sprzyja tworzeniu zastoisk. Stwierdzono również zanieczyszczenia unoszące się na powierzchni wody, według Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, były one spowodowane zrzutem nieoczyszczonych ścieków bytowych z kolektora przy Farysa. Martwe ryby usunięto z wody i potem zutylizowano - podała. Ale zastrzegła, że od tamtego dnia gmina nie otrzymała żadnych zgłoszeń o śniętych rybach. - Na bieżąco monitorujemy te miejsca. Straż miejska codziennie kontroluje Wisłę i śniętych ryb już nie ma - powiedziała Jakubiak-Rososzczuk.
Reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter też nie natknął się w piątek w tej okolicy na śnięte ryby. W rejonie nowodworskiego mostu nasz reporter natknął się na jedną śniętą rybę.
Czajka winna czy nie?
Wśród wędkarzy trwa jednak dyskusja. Niektórzy przyczyny padania ryb upatrują oczywiście w awarii Czajki. Inni zwracają uwagę, że ścieki komunalne zwykle nie powodują śnięcia ryb, a przeciwnie - okolice zrzutu nieczystości to często najlepsze łowiska. Taką rolę pełniło zresztą przez lata ujście bielańskiego kolektora, którym dziś do rzeki znów trafiają nieczystości. Zanim w ogóle zaczęły trafiać do oczyszczalni, płynęły rzeką i nie szkodziły wiślanym rybom.
Stąd zapewne sugestia, że w Wiśle może być "coś jeszcze". "Odnoszę wrażenie, że 'ktoś' wykorzystał awarię kolektora i pozbył się toksycznych ścieków. Zrzut ścieków komunalnych, choćby nawet uwzględniać proszki do prania, kapsułki do zmywarek i inne domowe ustrojstwa, nie byłby w stanie spowodować takiego armagedonu i to aż 20 km od miejsca awarii. Dlaczego nie ma takich cmentarzysk wcześniej, tylko dopiero w Łomiankach?" - pisze na forum jerkabit.pl womar.
- Teorie są różne, ilu ludzi, tyle opinii. My stawiamy na rzetelne badania i bez wyników, trudno o czymkolwiek przesądzać - odpowiada rzecznik Wód Polskich Sergiusz Kieruzel. Ale w rozmowie z tvnwarszawa.pl przekonuje, że zgłoszeń jest dużo. W ostatnim tygodniu Wody Polskie potwierdziły śnięte ryby w Łomiankach i w Nowym Dworze Mazowieckim. Nie dostały natomiast zgłoszeń o martwych rybach w Pieńkowie.
W urzędzie gminy Czosnów też nie mają informacji ani o śniętych rybach, ani o nielegalnych zrzutach nieczystości. Podobnie wypowiedział się Maciej Dąbrowski z Wydziału Gospodarki Komunalnej w urzędzie w Nowym Dworze Mazowieckim: - Nic na ten temat do nas oficjalnie nie wpłynęło.
- Niebezpieczne dla ryb są zastoiska, czyli takie miejsca, gdzie jest mniejszy nurt, przy brzegu. Tam są zakola i często tworzy się piana. W tym miejscach gromadzą się rzeczy niekoniecznie przyjemne dla środowiska, bo jest po prostu mniejszy przepływ. Teraz i tak jest tego mniej, niż na początku zrzutu, bo padało i w Wiśle jest więcej wody. Ale cały czas się to gdzieś zdarza i ma bezpośredni związek z wyciekiem. To są osady związane ze ściekami - twierdzi Kieruzel.
Pobrane przez Wody Polskie próbki zostały przesłane do laboratorium Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska. Wyników na razie nie ma.
Warszawski ratusz: to nie wina ścieków
Na środowej konferencji podsumowującej działania władz Warszawy dotyczące awarii w Czajce wiceprezydent Robert Soszyński oraz Anna Olejnik ze stołecznego MPWiK przekazali, że 7 września przedsiębiorstwo zleciło testy wody i próbek z ryb. - Mamy wyniki, które nie wskazują, by przyczyną śnięcia była awaria i zrzut awaryjny ozonowanych ścieków do Wisły - powiedział Soszyński.
Wiceprezydent przypomniał że stan wody w Wiśle jest monitorowany przez MPWiK, które codziennie bada próbki z kilku miejsc na terenie Warszawy i na północ od miasta. - Badania wszelkich służb, nie tylko naszych, ale i państwowych, potwierdzają, że jakość wody w Wiśle nie uległa zmianie na jej całym biegu - zaznaczył Soszyński, powołując się na gdański sanepid, który informował wcześniej, że jakość wody w ujściu Wisły "odpowiada wymaganiom sanitarnym".
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl