Wbrew pozorom, to nie w centrum jakość powietrza jest najgorsza. Dane pokazują, że w peryferyjnych dzielnicach i podwarszawskich miejscowościach bywa znacznie gorzej. Szczególnie, gdy temperatury spadają. Polski Alarm Smogowy rozpoczął badania w tym zakresie.
- Minęło 10 dni od postawienia naszych pyłomierzy. W tej chwili stoją w Otwocku i Nowym Dworze Mazowieckim. Następnie zostaną przetransportowane do kolejnych dwóch miejscowości. W ten sposób przebadamy osiem miejscowości do 7 marca - opowiada Piotr Siergiej z Polskiego Alarmu Smogowego. Jak przyznaje, wstępne wyniki tych pomiarów już są. - Potwierdzają się nasze podejrzenia. Widzimy, że w miejscowościach oraz dzielnicach położonych na obrzeżach stolicy jest gorzej [niż w centrum - red.]. Ale to dopiero wstępne wnioski. Dwutygodniowe uśrednienie powie nam dużo więcej - twierdzi Siergiej.
Badania są prowadzone na wzór tych, wykonanych we wsiach i miasteczkach wokół Krakowa. - Tam, poza drobnymi wyjątkami, było podobnie. Powietrze było dużo gorszej jakości niż w centrum Krakowa, który przecież jest uznawany za bardzo zanieczyszczone miasto - mówi. Siergiej podkreśla, że takie dodatkowe pomiary to odpowiedź na niewielką liczbę oficjalnych stacji pomiarowych poza Warszawą. - Stacje są rozrzucone w promieniu kilkudziesięciu kilometrów. Nie wiemy, co się dzieje pomiędzy nimi. Chcemy to pokazać - przyznaje.
W pobliżu stolicy stacje pomiarowe GIOŚ znajdują się w tylko: Otwocku, Konstancinie-Jeziornie, Legionowie i Żyrardowie.
Główną przyczyną kopciuchy
Główna przyczyna złego stanu powietrza na obrzeżach stolicy i w miejscowościach satelickich jest oczywista – sposób ogrzewania domów. - Lewobrzeżna Warszawa została w czasie wojny zburzona. Odbudowano ją i w tej części miasta mamy domy ogrzewane gazem albo ciepłem miejskim. Natomiast budowane na obrzeżach domy mają bardzo często piece węglowe. Miasto szacuje, że takich pieców jest co najmniej 16 tysięcy. W samej dzielnicy Wawer to około trzy tysiące sztuk. Taka liczba kopciuchów jest wystarczająca, żeby doprowadzić powietrze do katastrofy - komentuje Piotr Siergiej.
Pod koniec listopada władze Mazowsza zapowiedziały wielkie liczenie kopciuchów. Zgodnie z Programem Ochrony Powietrza obowiązek wykonania inwentaryzacji do końca 2021 roku mają wszystkie gminy na Mazowszu. Samorząd przeznaczył na ten cel 23 miliony złotych dotacji. Jak wyliczył urząd marszałkowski, skorzystały z niej 242 gminy.
Również pod koniec listopada ubiegłego roku informowaliśmy na tvnwarszawa.pl o postępach w likwidacji kopciuchów na terenie stolicy. Podczas kampanii wyborczej w 2018 roku prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zapowiadał, że do końca 2020 roku miasto będzie wolne od starych pieców wywołujących smog. Obietnicy nie udało się jednak spełnić. W połowie 2020 roku w zasobie komunalnym pozostawało niemal tysiąc starych pieców do wymiany. Na rozpatrzenie czekało wciąż ponad trzy tysiące wniosków od osób prywatnych, starających się o przyznanie dotacji
Źródło: tvnwarszaawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Zieliński / tvnwarszawa.pl