Dwulatek błąkał się w pobliżu torów. Matka nie zauważyła, kiedy dziecko wyszło z mieszkania

Zdjęcie WhatsApp 2024-08-06 o 11
Żłobek miejski w Legionowie (nagranie z lutego)
Źródło: Mateusz Szmelter, tvnwarszawa.pl
W pobliżu linii kolejowej na osiedlu Kozłówka w Legionowie (Mazowieckie) spacerująca z psem kobieta zauważyła małego chłopca bez opieki. Dwulatka zaprowadziła do pobliskiego żłobka, ale okazało się, że dziecko nie jest podopiecznym tej placówki.

Samotny dwulatek został zauważony w okolicy ulicy Polskiej Organizacji Wojskowej, w bliskiej odległości od linii kolejowej, którą kursują pociągi Szybkiej Kolei Miejskiej.

Dziecko dostrzegła spacerująca z psem kobieta, która nie miała przy sobie telefonu i nie mogła wezwać pomocy. Chłopca zaprowadziła do mieszczącego się na parterze jednego z okolicznych bloków żłobka.

Placówka na czas wakacji jest zamknięta, jednak wewnątrz były jeszcze pracownice, które od razu zauważyły, że dwulatek nie jest ich podopiecznym i zadzwoniły na numer alarmowy 112.

Matka nie zauważyła, kiedy dziecko wyszło 

- W zeszły piątek policjanci otrzymali informację, że przypadkowa osoba przyprowadziła do żłobka dwuletnie dziecko, które bez opieki znajdowało się na ulicy - mówi komisarz Justyna Stopińska z Komendy Powiatowej Policji w Legionowie.

Na miejsce, oprócz funkcjonariuszy, dotarł również zespół ratownictwa medycznego. - Po przebadaniu nie stwierdzono, aby dziecko wymagało pomocy medycznej – dodaje policjantka.

W czasie trwania interwencji, przy zaparkowanym przed żłobkiem radiowozie pojawiła się matka dziecka. Kobieta miała tłumaczyć policjantom, że nie zauważyła, kiedy dziecko samo wyszło z mieszkania w bloku. – Kobieta była trzeźwa – przekazuje Stopińska.

Filia żłobka miejskiego w Legionowie przy ul. Polskiej Organizacji Wojskowej
Filia żłobka miejskiego w Legionowie przy ul. Polskiej Organizacji Wojskowej
Źródło: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl

Sąd przyjrzy się rodzinie

Policjanci, choć nie stwierdzili, aby dziecko było zaniedbane, postanowili, że skierują do sądu pismo z prośbą o wgląd w sytuację rodzinną dwulatka.

- Dzięki wzorowej postawie osoby, która zauważyła dwulatka oraz pracowników żłobka, którzy zadzwonili na numer alarmowy, dziecku nic się nie stało – podsumowuje komisarz Justyna Stopińska.  

Czytaj także: