Night Drivers Crew - w dosłownym tłumaczeniu: "załoga kierowców nocnych". To kolejna nieformalna grupa, która pod pozorem spotkania miłośników motoryzacji organizuje nielegalne wyścigi. Poznaliśmy schemat działania grupy oraz w jaki sposób próbuje zgubić policyjne patrole.
W nocy z soboty na niedzielę w Warszawie i okolicznych powiatach zorganizowano dwa duże zloty motoryzacyjne, których stałym elementem są niebezpieczna jazda i nielegalne wyścigi. Za przygotowanie pierwszej imprezy odpowiadała dobrze znana organizacja Warsaw Night Racing. W jej cieniu działa kolejna nieformalna grupa: Night Drivers Crew. W sobotni wieczór jej liderzy zaprosili miłośników motoryzacji na parking centrum handlowego w Łomiankach, następnie starannie wyselekcjonowane osoby otrzymały zaproszenia do nielegalnego ścigania, które obserwowaliśmy z bliska.
Na zlocie goście z innych miast
Schemat organizacji wyścigów przez Night Drivers Crew (NDC) został wprost skopiowany od największej w kraju grupy Warsaw Night Racing, która od co najmniej kilkunastu lat zajmuje się przygotowaniem spotkań, w trakcie których łamane jest prawo. Stojący na czele NDC 24-latek przez wiele lat był blisko związany z liderem WNR-u. Jeszcze do niedawna obaj wspólnie pozowali do zdjęć na zlotach. Jak ustaliliśmy, kłótnia o finanse i przywództwo w organizacji doprowadziły do podziału i w konsekwencji założenia konkurencyjnej grupy - równie niebezpiecznej, jak i bezkarnej w działaniach.
"Załoga kierowców nocnych" - wzorem WNR-u - zaproszenie na zlot zamieściła w mediach społecznościowych. Kolejnym powielonym pomysłem jest sprzedaż na zlotach gadżetów z logiem organizacji: smycze za 20 złotych, bluzy po 230 złotych. W ofercie także opaski, ramki do tablic rejestracyjnych i zapachy do wnętrza aut.
Do wydarzenia w Łomiankach dołączyły grupy z Opola, Jelcza, pojawili się także goście z Łodzi. W sumie impreza zgromadziła około 40 pojazdów. Niewielka liczba uczestników to fundamentalna różnica pomiędzy dwoma zwaśnionymi organizacjami. Na zloty WNR-u dociera nawet tysiąc pojazdów, ale to nie kwestia większej popularności, ale świadome działanie liderów Night Drivers Crew.
Dyskrecja i weryfikacja
Po oficjalniej części przed centrum handlowym rozpoczęła się mniej oficjalna, przeznaczona dla wybranych osób. Kluczem do dalszego uczestnictwa w zlocie jest uzyskanie dostępu do komunikatora grupy z informacjami o kolejnych lokalizacjach. To także pomysł zaczerpnięty od WNR-u, z tym że twórcy NDC w sposób bardzo ostrożny udostępniają elektroniczny kod.
Chętni do ścigania muszą przejść kilkustopniową weryfikację, jej podstawowym elementem jest odpowiedni wiek kandydata: około 20-25 lat. Konieczne jest także zaprezentowanie samochodu oraz konta na Instagramie. Spełnienie tych warunków nie daje jednak gwarancji dołączenia do grupy - często kody są udostępniane w bardzo ograniczonym zakresie i według upodobania lidera.
Przede wszystkim chodzi o zmylenie policjantów zarówno tych z drogówki, jak i rozpracowujących nielegalne wyścigi. Jeśli funkcjonariusze nie mają informacji o następnym kroku uczestników zlotu, wówczas nie mogą zapobiec nielegalnemu ściganiu.
W sobotę uczestnicy zlotu w Łomiankach około 23 wyruszyli w kierunku Warszawy. Stworzona przez kilkadziesiąt samochodów kolumna poruszało się Południową Obwodnicą Warszawy, w tym tunelem pod Ursynowem i trasą S8, blokując wszystkie pasy ruchu. Większość kierowców jechała zgodnie z przepisami, blokowanie i spowalnianie ruchu w przypadku tego typu zlotów to najlżejszy ciężar przewinień.
Wyścigi w Radzyminie
Po północy do wąskiego grona zaufanych osób z otoczenia NDC trafiły współrzędne miejsca wyścigów: ulica Bohaterów Radzymina 1920 roku w Radzyminie. Dwupasmowa długa i prosta trasa, której jezdnie oddziela barierka. Miejsce nieprzypadkowe z wielu powodów. W tym samym czasie w Warszawie odbywał się zlot WNR-u ze stałymi miejscówkami do wyścigów na prostej: Wirażowa przy terminalu Cargo lub jezdnia serwisowa S8 w Sękocinie Starym. Punkty stale monitorowane przez policjantów. Lokalizacja w Radzyminie jest nową miejscówką na mapie zlotów.
Obserwowane przez nas wyścigi odbyły się w tradycyjnej formule wpisującej się w nielegalne uliczne wyścigi. Sygnał do startu daje osoba stojąca na środku drogi, przed nią dwa pojazdy. Wygrywa ten, który ma większą moc silnika i lepsze przyspieszenie. Wzdłuż drogi ustawieni pozostali uczestnicy zlotu, całość dezorganizują zwykli uczestnicy ruchu, chcący przejechać przez miejsce nielegalnego spotkania.
Zlot zakończył się przed 2 w nocy. Do Radzymina żaden patrol policji nie dotarł.
Bezradność policji i prokuratury
Na początku lutego opisaliśmy niezrozumiałą decyzję żoliborskiej prokuratury, która odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie lidera Warsaw Night Racing, odpowiedzialnego - zdaniem warszawskich policjantów - za organizację nielegalnych wyścigów ulicznych. Stołeczni policjanci, po kilkumiesięcznej pracy operacyjnej, chcieli aby mężczyzna odpowiedział za zorganizowanie imprezy masowej bez zezwolenia. To przestępstwo opisane w art. 58 ustawy o bezpieczeństwie imprez masowych, za co grozi nawet do ośmiu lat więzienia.
Z tego przepisu skorzystali poznańscy policjanci, którzy we współpracy z prokuraturą doprowadzili do skazania organizatorów zlotu w Komornikach. Działania śledczych okazały się bardzo skuteczne. Od momentu przedstawienia zarzutów żadna nielegalna duża impreza samochodowa w Wielkopolsce już się nie odbyła.
Wypisują mandaty, czekają na zmiany w prawie
Tradycyjnie na sobotnich zlotach (za wyjątkiem Radzymina) pojawili się również policjanci. "Efektem podjętych (...) interwencji w różnych punktach Warszawy była kontrola 132 pojazdów. Policjanci nałożyli na kierowców 79 mandatów karnych na sumę 42 200 złotych (co daje średnio 534 złote za mandat - red.)" - podsumowali akcję funkcjonariusze. Ponadto policjanci zatrzymali siedem praw jazdy oraz dziewięć dowodów rejestracyjnych, zatrzymali też kierowcę, który prowadził pomimo cofniętych uprawnień.
Kontrole i mandaty to jak na razie jedyna metoda na walkę z nielegalnymi wyścigami. Od kilku miesięcy trwają prace nad wprowadzeniem zmian w Kodeksie drogowym - aktualnie ani Komenda Główna Policji ani Prokuratura Krajowa nie przygotowały wytycznych, w jaki sposób śledczy mają traktować nielegalne imprezy samochodowe.
W nowych przepisach zdefiniowany ma zostać nowy typ przestępstwa: organizacja i udział w nielegalnych wyścigach samochodowych, za co grozić będzie kara od trzech miesięcy do pięciu lat pozbawienia wolności. Analogiczną karą będzie obwarowane prowadzenie pojazdu poza nielegalnym wyścigiem, ale w sposób brawurowy, czyli z rażącym naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym, przekroczeniem dopuszczalnej prędkości co najmniej o połowę na autostradzie lub drodze ekspresowej albo co najmniej dwukrotnie na innej drodze oraz stworzenie zagrożenia bezpieczeństwa innej osoby.
Nowe przepisy mają zacząć obowiązywać w drugiej połowie roku, ale na ten moment konkretów brak.
ZOBACZ TAKŻE: "Pod płaszczykiem miłości do motoryzacji zagrażają innym". 337 mandatów w jedną noc
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz / tvnwarszawa.pl