Czekają na wpisy ocen, obrony, wymieniają się pismami z uczelnią. Nie wiedzą, które semestry mają zaliczone. Sytuacja studentów byłego Collegium Humanum (dzisiaj Uczelnia Biznesu i Nauk Stosowanych Varsovia) wciąż jest niepewna, choć zaczął się już nowy rok akademicki. Część zdecydowała się na pozew zbiorowy. Rzecznik Praw Obywatelskich zapewnia, że na bieżąco monitoruje sytuację.
Nie ma dnia, żeby studenci Varsovii nie myśleli o swojej trudnej sytuacji. Mówią o niepewności, absurdach i bezsilności. Nowy rok akademicki oznacza dla nich ciąg dalszy niekończącego się serialu o walce o swoje prawa: do obrony prac dyplomowych, otrzymania zaległych ocen, czy możliwości przeniesienia się na inną uczelnię. Niektórzy mają już dość. Zdecydowali się wejść na drogę prawną.
Duże zainteresowanie pozwem zbiorowym
- Pozew zbiorowy został złożony, czekamy na przydział sędziego i jak się to dalej rozwinie. Przystąpiło do niego 41 osób. Zainteresowanych było bardzo dużo, ponad 500 osób. Ale w momencie, kiedy trzeba było zdeklarować się, czyli złożyć pełnomocnictwo, a w zasadzie oświadczenie o przystąpieniu do grupy, to pojawiły się problemy. Dużo studentów się po prostu boi. Mają takie poczucie, że jeśli złożą pozew przeciwko uczelni, to już nie będą mieć szansy na obronę. Albo, że jeśli dojdzie do obrony, to nie zdadzą egzaminu - mówi nam Jolanta Molska-Jerin, radczyni prawna z Kancelarii Radców Prawnych Molska-Jerin & Wspólnicy zaangażowana w sprawę. To także studentka Collegium Humanum.
Z jej ustaleń wynika, że wraz z rozpoczęciem nowego roku akademickiego niewielka część studentów ma zajęcia. - Odbył się jeden zjazd w Warszawie. Wiemy, że coś się zaczyna dziać w Poznaniu, natomiast na pewno nie są to studenci ostatnich roczników - zauważa nasza rozmówczyni.
We wrześniu informowaliśmy na tvnwarszawa.pl, że studenci skarżą się na to, że nie odbywają się obrony, czy nie mogą doprosić się o wpisanie zaległych ocen. Problemy zaczęły się po tym, jak wiosną do warszawskiej siedziby uczelni wkroczyło CBA. Zatrzymano wtedy ówczesnego rektora Pawła C., który szczegółowo opisywał trwający latami proceder wydawania dyplomów za łapówki.
Studenci: od marca nic się nie zmieniło, jest totalny chaos
- Sytuacja jest taka, że jesteśmy w tym samym miejscu co w marcu bieżącego roku. Tylko z uwagi na nasze działania, szkoła zaczęła wszystkich traktować "bardziej formalnie". Wydawane są w trybie administracyjnym zawiadomienia o przedłużeniu załatwiania spraw w zakresie wydawania kart przebiegu studiów. Natomiast żadnych innych procedur nie stosują. Skreślenie z listy studentów też powinno się odbywać w trybie administracyjnym. Wciąż jest nakładanie kar za rezygnację ze studiów, jest totalny chaos. Jedni otrzymują zwrot środków, inni nie. Złożyliśmy tez pismo do UOKiK, który z kolei odsyła informację zwrotną, że sprawa wymaga analizy - mówi nam Molska-Jerin.
Jeszcze we wrześniu, gdy opisywaliśmy sytuację studentów, sprawą zainteresował się także Rzecznik Praw Obywatelskich. Zapytaliśmy o to, co wykazały jego dotychczasowe ustalenia. Odpowiedział nam Adam Krzywoń, dyrektor z Zespołu Prawa Konstytucyjnego, Międzynarodowego i Konstytucyjnego Biura RPO. - Sytuacja studentów Uczelni Biznesu i Nauk Stosowanych "Varsovia" (dawniej: Collegium Humanum - Szkoła Główna Menedżerska) jest na bieżąco monitorowana i analizowana pod względem efektywnych środków prawnych, jakie w tej sprawie są możliwe do podjęcia - zapewnił nas w odpowiedzi Krzywoń.
Jak przypomniał, pierwsze pisma w tej sprawie wpłynęły do Biura Rzecznika w lipcu bieżącego roku. RPO zaniepokoiło wówczas działanie uczelni w zakresie wstrzymania wydawania kart przebiegu studiów, czego - jak udało nam się ustalić - w toku prowadzonego śledztwa prokuratura wcale nie zarządziła.
"Śląski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej, który prowadzi tę sprawę, nie wydawał zarządzenia o wstrzymaniu wydawania studentom Uczelni Biznesu i Nauk Stosowanych 'Varsovia' (uprzednio Collegium Humanum) kart przebiegu studiów oraz dyplomów" - zapewnił nas w odpowiedzi zapytany o to prok. Przemysław Nowak, rzecznik prasowy Prokuratury Krajowej.
Pytania RPO do zarządcy przymusowego uczelni
Jeszcze w lipcu RPO wysłał pytania do zarządcy przymusowego uczelni, którego po wybuchu afery powołano 14 marca 2024 roku. Został nim Bartosz Klepacz. RPO dopytywał go w piśmie o "utrudnianie studentom możliwości przeniesienia się na inną uczelnię; o wprowadzenie niejasnych procedur weryfikacji ocen; wstrzymanie wydawania kart przebiegu studiów; wstrzymanie wyznaczania terminów obrony prac dyplomowych; wstrzymanie wydawania studentom dyplomów; nakładanie na studentów obowiązku samodzielnego wypełniania protokołów ocen z egzaminów; brak kontaktu z organami uczelni w zakresie bieżącego informowania o sytuacji prawnej studentów objętych procedurą weryfikacji; odmawianie skreślenia z listy studentów na wniosek studenta z uwagi na brak uiszczenia opłaty administracyjnej związanej z rezygnacją ze studiów; uzależnienie wydania dokumentacji z przebiegu studiów od rozliczenia finansowego z uczelnią; brak wprowadzenia przejrzystych zasad zwrotu opłat za studia po rezygnacji ze studiów z przyczyn leżących po stronie uczelni; czy w końcu 'niejednolity charakter, w jakim uczelnia jest reprezentowana przez Panią adw. Magdalenę Stryję' (obecna rektor uczelni - red.)".
Odpowiedź, którą otrzymał RPO i udostępnił na swojej stronie wraz z początkiem października, nie rozwiała jego wątpliwości. W piśmie zarządca wskazał, że "ujawnił szereg nieprawidłowości" w kluczowych obszarach funkcjonowania uczelni. "Jeden z nich dotyczy weryfikacji oceniania i dyplomowania m.in. wpisywania ocen przez osoby nieuprawnione lub bez podstawy faktycznej i prawnej do systemu informatycznego, brak potwierdzenia uznania efektów uczenia się (poza systemem szkolnictwa wyższego lub w ramach systemu studiów na Collegium i innych uczelniach), przeprowadzenie obron prac dyplomowych bez uzyskania absolutorium (uprzedniego zaliczenia wszystkich przedmiotów określonych w programie studiów), brak wymaganych ustawą punktów ECTS (niezbędnych do ukończenia studiów)" - wskazał w piśmie do RPO.
Ujawniono też, że nieprawidłowości te dotyczyły większości studentów. Dodatkowo ustalono, że w systemie informatycznym uczelni - tj. systemie SOKRATES funkcjonowały tzw. ukryte konta. Dalej zarządca wskazał, że z "przeprowadzonych wywiadów wynikało, że większość pracowników, a także część studentów posiadała do nich dostęp. Logowanie na te konta uniemożliwiało identyfikację osoby dokonującej zmian lub nowych wpisów na koncie studenta, a powszechnym działaniami dokonywanym pod ww. logowaniem było właśnie wpisywanie ocen".
"Jednocześnie na zlecenie zarządcy sporządzono raport informatyczny, który potwierdził, że system został zaprojektowany w taki sposób, aby możliwe było zalogowanie się na dowolnego użytkownika z wykorzystaniem specjalnych, uniwersalnych haseł. Oznaczało to, że osoby nieuprawnione miały możliwość logowania się do systemu i wpisywania dowolnych ocen dowolnemu studentowi" - ujawnił zarządca.
Zarządca wskazał też, że brak wpisania ocen do systemu został zasygnalizowany przez samych studentów już na pierwszym spotkaniu z przedstawicielami samorządu. "Trzeba przy tym podkreślić, że problem ten był znany studentom od lat i wynikał przede wszystkim ze złej organizacji w tym obszarze na uczelni" - stwierdził. Dodał też, że problemy zgłaszali także wykładowcy i pracownicy BOS (Biura Obsługi Studentów - red.). Dotyczyły one masowych braków ocen w systemie, a w ich wyniku braku osadzenia studentów na kolejnym cyklu.
"Inaczej rzecz ujmując już w chwili ustanowienia zarządu przymusowego studenci nie mieli wpisanych ocen z zakończonej sesji zimowej, nie posiadali również rozliczonego semestru zimowego" - wskazał.
Ale to tylko część 10-stronnicowego wytłumaczenia uczelni skierowanego do RPO, która - w dużym skrócie - mówi o tym, że tak skomplikowaną sytuację zastano po jej poprzednich władzach.
Jak czytamy, w okresie od 1 lutego do 19 września zostało rozliczonych 2314 rezygnacji, 745 osób ma naliczoną opłatę administracyjną, w tym: - 207 osób uregulowało opłatę administracyjną, - około 538 osób nie uregulowało opłaty administracyjnej. "Zaznaczyć przy tym należy, że proces rozliczania kolejnych rezygnacji jest w toku" - wskazał zarządca.
Zapewnił też, że od dnia 14 marca, czyli od dnia, w którym został powołany na zarządcę uczelni, "podejmowanych jest szereg innych działań zmierzających do eliminacji stwierdzonych nieprawidłowości". Zostały one podane w 17 szczegółowych punktach.
Ministerstwo nauki wzywa do wyjaśnień
Wątpliwości nie rozwiał także minister nauki i szkolnictwa wyższego Dariusz Wieczorek, od którego również RPO otrzymał pismo. "Minister ma świadomość trudnej sytuacji, w jakiej znaleźli się przede wszystkim studenci Uczelni, jednak na bieżąco dokonuje analizy przesyłanej dokumentacji oraz dokłada starań, aby kwestie podnoszone przez studentów były wyjaśniane przez władze Uczelni" - czytamy w nim.
Z jego treści wynika też, że minister nauki w trybie nadzoru wystąpił do władz uczelni - zarządcy przymusowego - Bartosza Klepacza, "wzywając do ustosunkowania się do kwestii: przedstawienia procedur, jakie zostały opracowane w celu przeprowadzenia weryfikacji ocen studentów; określenia liczby studentów objętych procedurą weryfikacyjną wraz ze wskazaniem przesłanek, od których uzależnione zostało zakwalifikowanie studenta do procedury weryfikacyjnej; określenia czasu przewidzianego do ukończenia procesu weryfikacji ocen studentów oraz terminów przystąpienia do wydawania studentom kart przebiegu studiów, dyplomów ukończenia studiów oraz przewidywanej daty wznowienia wyznaczania terminów obrony pracy dyplomowej".
- Niestety informacje przedstawiane rzecznikowi przez studentów dają podstawy do tego, aby przypuszczać, że proces weryfikacji ocen może jeszcze potrwać, gdyż najprawdopodobniej nie zapewniono w nim adekwatnych do jego skali zasobów kadrowych, umożliwiających jego efektywne prowadzenie oraz zakończenie w możliwym do przewidzenia terminie. W tych okolicznościach pilna stała się potrzeba działań zmierzających do ograniczenia niepewności prawnej oraz ryzyka dalszych potencjalnych naruszeń - wskazał dyrektor Krzywoń z biura RPO.
RPO zachęca studentów do kontaktu
Jak nas zapewniono, na tym etapie sprawy RPO zdecydował o podejmowaniu dalszych działań. Wystąpił także do prezesa UOKiK a także do prezes PFRON, którzy mogą jego zdaniem pomóc wyjaśnić wątpliwości.
"Rzecznik dostrzega bowiem kolejne problemy prawne wymagające interwencji. Niestety jednym z istotnych problemów wciąż pozostaje stan faktyczny sprawy. Wnioski kierowane do Rzecznika przedstawiają bowiem bardzo zróżnicowany obraz sytuacji, który z tego względu wymaga jego wielokrotnego odnoszenia do sytuacji przedstawianej przez Zarządcę Przymusowego, zarówno Rzecznikowi, jak i Ministrowi Nauki i Szkolnictwa Wyższego" - napisano.
Zdaniem biura RPO, w tej sprawie mogą pomóc również sami studenci, przedstawiając własne stanowisko wraz z oceną dotychczasowych działań uczelni. Jak zapewnia, to "z pewnością zostanie dostrzeżone i będzie miało wpływ na dalsze decyzje w prowadzonej sprawie".
Gdy wcześniej pisaliśmy o problemie, studenci skarżyli się, że uczelnia nie wydaje im dyplomów, czy kart przebiegu studiów. Twierdzili i do dziś twierdzą, że w systemie brakuje zaległych ocen. Ci, którzy chcą się przenieść, słyszą, że będą musieli zapłacić karę. Z naszych informacji wynika, że kwoty są różne: raz jest to 835 złotych, innym razem 650 złotych. Skąd wynika różnica? Nie wiadomo.
Zarządca uczelni wysłał nam wówczas oświadczenie, które zasadniczo nie różni się od tego, które przesłał do RPO. Pisał, że trwa weryfikacja systemu oceniania i dyplomowania. Wskazał, że problem braku ocen w systemie był znany studentom od lat i wynikał przede wszystkim ze złej organizacji w tym obszarze na uczelni. Wskazał też, że dyplomy w takiej formie nie mogą zostać wydane, bo nie spełniają wymogów formalnych - gdy np. student nie zaliczył kilku przedmiotów i nie uzyskał wymaganej liczby punktów ECTS. "Jeżeli Studentom i Absolwentom zależy na wiarygodności ich wykształcenia i tytułów naukowych winni uzbroić się w cierpliwość" - wskazywał.
Teraz, po publikacji pisma zarządcy na stronie RPO i po kolejnych niepokojących doniesieniach studentów, poprosiliśmy uczelnię o odniesienie się do zarzutów. W tej sprawie skontaktowaliśmy się zarówno z zarządcą uczelni Bartoszem Klepaczem (drogą mailową), jak i z obecną rektor Magdaleną Stryją (po uprzednim kontakcie telefonicznym, również do niej wysłaliśmy pytania na wskazany przez nią adres mailowy). Rektor obiecała odpowiedzieć nam w poniedziałek (28 października). Do tej pory tak się jednak nie stało.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock