- Trwa konflikt o ponad hektarową działkę w obrębie kompleksu sportowego Skry między miastem a fundacją promującą golfa.
- Wiceprezydentka Warszawy zarzuca związanemu z fundacją Emilowi Wójcikowi chęć uwłaszczenia się na miejskim gruncie. Podkreśla brak ważnej umowy z Aktywną Warszawą, za co miasto naliczyło już trzy miliony złotych kary. Dług rośnie.
- - Nie rozumiem oskarżenia, że jako prywatna osoba "uwłaszczyłem się" na terenie miejskim. Nic też nie wiem na temat rzekomego mojego trzymilionowego długu wobec miasta - komentuje sam zainteresowany.
- Na spornej działce mają powstać boiska do koszykówki, siatkówki i siatkówki plażowej, a także część rekreacyjno-spacerowa.
Kilka dni temu opisaliśmy sprawę działki przy Rokitnickiej, która blokuje dokończenie pierwszego etapu modernizacji kompleksu sportowego Skry. Teren o powierzchni o 1,2 hektara, na którym zgodnie z projektem miały powstać boiska, zajmuje Fundacja Rozwoju Golfa "Golf 4 All". Zdaniem ratusza golfiści są tam bezumownie, dlatego urzędnicy naliczają kary. Uzbierało się już trzy miliony złotych.
Druga strona zapewnia, że jest tam jak najbardziej legalnie. Rozmawialiśmy z Emilem Wójcikiem, związanym z dwoma podmiotami, które działają na spornym terenie: Kuźnią Golfa i Winston Szkołą Golfa. Wójcik podważał zarząd Aktywnej Warszawy nad terenem i zapewniał, że umowa podpisana przed laty z poprzednim gospodarzem obiektu - prezesem RKS Skra Krzysztofem Kaliszewskim jest ważna. - Umowa została niewypowiedziana, dlatego wszystkie roszczenia są bezpodstawne – przekonywał.
Fundacja nie ma umowy z miastem
Po publikacji tekstu skontaktował się z nami wydział prasowy ratusza, który zarzucił Emilowi Wójcikowi wprowadzanie w błąd opinii publicznej. I przekazał argumentację Renaty Kaznowskiej, wiceprezydentki Warszawy odpowiedzialnej m.in. za sport.
- Fundacja nie ma zawartej żadnej umowy z miastem, zaś porozumienie zawarte pomiędzy fundacją a RKS Skra wygasło, jego stroną nie było miasto. W żadnym z toczących się postępowań sądowych sąd nie uznał skuteczności tego porozumienia względem miasta, co oznacza, że jeśli w ogóle to porozumienie było ważne (co do tego mamy wątpliwości), to mogło ono wywoływać skutek jedynie pomiędzy jego stronami, to jest RKS Skra i fundacją, a nie względem miasta – tłumaczy Kaznowska.
Dalej przekonuje, że miasto nie jest następcą prawnym klubu, który został stamtąd usunięty, więc porozumienie między nim a fundacją nie może być dla miasta wiążące. - Ponadto porozumienie to od lat nie było wykonywane, fundacja nie przekazywała RKS Skra żadnych kwot z tego tytułu – twierdzi wiceprezydentka i dodaje, że wiedza ta pochodzi z komorniczych akt egzekucyjnych dotyczących Skry, do których ratusz ma wgląd.
- Przede wszystkim jednak RKS Skra w momencie zawierania z fundacją porozumienia nie miała tytułu prawnego do dysponowania gruntem będącym własnością miasta – dowodzi Renata Kaznowska. I przypomina istotne dla sprawy daty. Umowa dzierżawy z dnia 29 stycznia 1974 między klubem a miastem wygasła 29 stycznia 2014 roku. - Zaś porozumienie, na które powołuje się fundacja, nosi datę zawarcia - 2 kwietnia 2015 roku – zauważa Kaznowska.
Tu należy dodać, że przez kilkanaście lat ratusz toczył sądowe spory z klubem Krzysztofa Kaliszewskiego. Ostatecznie wszystkie zostały rozstrzygnięte na korzyść miasta, teren udało się przejąć w kwietniu 2021 roku.
Przebieg egzekucji komorniczej
Renata Kaznowska zaprzecza też zdaniu, które padło w rozmowie z nami, o umorzeniu sprawy przez komornika.
- Nie jest prawdą, że postępowanie egzekucyjne zostało umorzone przez komornika, postępowanie to jest zawieszone, gdyż w trakcie egzekucji, prezes fundacji Emil Wójcik w celu jej zablokowania przedstawił w dniu 10 lutego 2023 roku umowę zawartą z bliską osobą, której rzekomo przekazał teren do korzystania i na tej podstawie Sąd Okręgowy w Warszawie udzieli im zabezpieczenia wstrzymującego egzekucję. 6 marca tego roku Sąd Okręgowy stwierdził upadek tego zabezpieczenia (stwierdził utratę mocy tego zabezpieczenia), obecnie czekamy na uprawomocnienie się tego postanowienia, gdyż Emil Wójcik i osoba bliska, której przekazał teren do korzystania, złożyli zażalenie na to postanowienie sądu – relacjonuje szczegółowo zastępczyni prezydenta Warszawy.
Zarzuca również, że pawilon, który stanął na działce, jest samowolą budowlaną. – Organ nadzoru budowlanego wydał nakaz jego rozbiórki i trwa procedura związana z jego wykonaniem – zaznacza.
Wiceprezydentka o "fortelach prawnych"
Ratusz nie zamierza zejść z drogi obranej wobec fundacji i jest pewny swych argumentów.
- Pan Wójcik postanowił uwłaszczyć się na terenie miejskiego ośrodka sportowego Skra, idąc niechlubną drogą prezesa RKS Skra pana Krzysztofa Kaliszewskiego, który przez lata nie chciał wydać zaniedbanej, a wręcz zdewastowanej nieruchomości. Pan Wójcik wykorzystuje do tego nie tylko fortele prawne, ale i działania pozaprawne – zarzuca Kaznowska.
- Miasto z determinacją i całą stanowczością dążyć będzie do odzyskania nieruchomości oraz odzyskania środków finansowych należnych miastu za bezumowne korzystanie z terenu. Dług pana Wójcika przekroczył 3 miliony złotych i cały czas rośnie – podsumowuje urzędniczka.
Wójcik: nic nie wiem o długu, nie uwłaszczyłem się
Emil Wójcik nie kryje żalu. - To bardzo przykre, że po tylu latach społecznej pracy i współpracy z miastem muszę dziś tłumaczyć się, jakbym był wrogiem Warszawy. Fundacja Rozwoju Golfa działa na Skrze od 2013 roku, zawsze w dobrej wierze i z poszanowaniem przepisów. Wspólnie z mieszkańcami, klubami i urzędnikami tworzyliśmy tu miejsce otwarte, gdzie dzieci i dorośli mogli poznać golf, sport z tradycją, kulturą i wartościami fair play. Przez wiele lat miasto współorganizowało z nami Mikołajki, noce muzeów i gry miejskie - nikt wtedy nie kwestionował naszego prawa do działania na tym terenie - komentuje Wójcik.
Podtrzymuje, że w jego ocenie działa legalnie na podstawie umowy ze Skrą, która w momencie podpisania "władała tym terenem i była wpisana w KRS". Przyznaje, że problemy pojawiły się wraz z przejęciem obiektu przez Aktywną Warszawę, która - jak uważa - nie chciała współpracować. - Zamiast dialogu pojawiły się płoty, blokady, odcięcie prądu i wody, a potem lawina pozwów. To był szok - opowiada.
Odrzuca też zarzuty o próbę uwłaszczenia się na miejskim gruncie. - Nie rozumiem oskarżenia, że jako prywatna osoba "uwłaszczyłem się" na terenie miejskim. Nic też nie wiem na temat rzekomego mojego trzymilionowego długu wobec miasta. Nie jestem deweloperem ani biznesmenem, nasza fundacja też nie jest: uczymy i trenujemy golfa, promujemy ten sport wśród mieszkańców, badamy jego historię, prowadzimy drużynę juniorską, która z każdych zawodów przywozi medale - przekonuje.
Na koniec podkreśla, że "nie szuka wojny z miastem" i chciałby, żeby urzędnicy spojrzeli na niego jak na partnera, nie przeciwnika. - Wierzę, że wciąż można się porozumieć, usiąść do stołu i uczciwie rozliczyć naszą pracę i inwestycje, które włożyliśmy w ten teren. Miasto to wspólnota, a nie przeciwnik. Chciałbym, żeby ta sprawa zakończyła się z poszanowaniem godności obu stron i w duchu dialogu, a nie egzekucji i zniszczenia warszawskiego golfa - reasumuje Emil Wójcik.
Autorka/Autor: Piotr Bakalarski
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Klemens Leczkowski, tvnwarszawa.pl