O problemie sąsiadów wysypiska pisaliśmy na początku września. Mieszkańcy okolicznych domów skarżyli się na wieczny bałagan. - Wystarczy niedopałek, żeby wybuchł ogromny pożar, który zagrażałby pobliskim budynkom. Tu znajduje się około 10 ton polakierowanego plastiku i drewna. To wszystko jest skrajnie łatwopalne - alarmował reporter tvnwarszawa.pl. Problemem zajęła się straż miejska. Wymuszenie uprzątnięcia terenu, jak piszą na swojej stronie internetowej, zajęło im kilka miesięcy.
Ciężki sprzęt i kontenery
"Ustalono, że stare okna składuje tu jedna z firm zajmująca się ich wymianą. Po kilkutygodniowej obserwacji udało się ująć na gorącym uczynku pracowników firmy, która pozbywała się tu swoich odpadów" – opisują strażnicy.Jak zapewniają, właściciele firmy przyznali, że stare ramy wyrzucali na teren przy ulicy Kruszyńskiej. Zapowiedzieli też sprzątanie.Strażnicy regularnie sprawdzali posesję. Relacjonują, że pojawił się tam ciężki sprzętu i kontenery, a odpady znikały w oczach. W drugiej połowie listopada po stercie nie było śladu.
TAK WYGLĄDAŁO SKŁADOWISKO NA POCZĄTKU WRZEŚNIA:
ran//ec
Nielegalne składowisko okien
Źródło zdjęcia głównego: straż miejska