Prokuratura postawiła poważne zarzuty kierowcy autobusu, który we wtorek wjechal w trzy auta na Bielanach. 25-latek jest podejrzany o spowodowanie zagrożenia w ruchu lądowym. Prokuratura wnioskowała o areszt, ale sąd wniosek odrzucił.
We wtorek około godziny 10.30 na ulicy Klaudyny na Bielanach kierowca autobusu linii 181 uderzył w trzy zaparkowane pojazdy i w latarnię, której klosz spadł na czwarte auto. Jedna osoba, pasażerka autobusu, trafiła do szpitala z ogólnymi obrażeniami. Jak poinformowała policja, 25-letni kierowca autobusu był trzeźwy, ale test na narkotyki wykazał w jego organizmie obecność środków odurzających.
Teraz prokuratura postawiła mu zarzuty. "Hubertowi U. przedstawiono zarzuty sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. To artykuł 174 Kodeksu karnego, na mocy którego grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności" – przekazała "Gazecie Stołecznej" prokurator Mirosława Chyr, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Zarzuty za posiadanie narkotyków
Ponadto w mieszkaniu mężczyzny znaleziono narkotyki, usłyszał więc również zarzut "posiadania substancji psychotropowej w postaci amfetaminy o wadze 1,3 g".
25 latek nie usłyszał zarzutu za prowadzenie pojazdu po narkotykach. Jak już informowaliśmy w środę, z opinii toksykologicznej wynika, że mężczyzna nie kierował autobusem pod wpływem amfetaminy. - Pewna jest natomiast obecność substancji, która jest pochodną mefedronu. Jej ilość natomiast nie jest taka, aby mówić o prowadzeniu "pod wpływem" substancji psychotropowej, czyli o przestępstwie, ale tylko i wyłącznie o prowadzeniu w stanie "po użyciu" narkotyku – doprecyzowała w środę w rozmowie z tvnwarszawa.pl Mirosława Chyr.
Prokuratura zawnioskowała do sądu o tymczasowy areszt, jednak, jak poinformował obrońca 25-latka mecenas Mariusz Bartosiak, sąd nie przychylił się do tego wniosku. Kierowca wyszedł na wolność, przed sądem będzie odpowiadał z wolnej stopy.
Drugie poważne zdarzenie
To już drugie podobne zdarzenie z udziałem kierowcy pracującego dla firmy Arriva. Kierowca autobusu linii 186 spowodował 25 czerwca wypadek na moście Grota-Roweckiego, w którym zginęła pasażerka, a czworo innych pasażerów zostało ciężko rannych. Tomasz U., który kierował autobusem, był pod wpływem amfetaminy. Został aresztowany.
Po wtorkowym wypadku rzeczniczka stołecznego ratusza Karolina Gałecka poinformowała, że po spotkaniu przedstawicieli Arrivy z zastępcą prezydenta Warszawy Robertem Soszyńskim zdecydowano o zawieszeniu umowy z przewoźnikiem. Gałecka wskazała, że ratusz oczekuje od spółki przetestowania kierowców i zaświadczenia, że nie zażywają oni substancji psychoaktywnych. Do tego czasu połączenia obsługiwać mają pozostali przewoźnicy.
Źródło: tvnwarszawa.pl, "Gazeta Stołeczna"