Wybuch w centrum: gaz odcięto dwa lata temu

W mieszkaniu przy ulicy Noakowskiego, w którym w poniedziałek doszło do wybuchu, od ponad dwóch lat odcięty był gaz. Zrezygnował z niego właściciel lokalu. Jak informuje wspólnota mieszkaniowa, licznik był zdjęty, a przewód zaczopowany.

O tym, że mężczyzna sam zrezygnował z miejskiego gazu pierwsze poinformowało radio RMF FM. Potwierdza to Lidia Kurczyńska, przewodnicząca zarządu wspólnoty mieszkaniowej przy ulicy Noakowskiego 26.

- W przeglądach gazowych mieszkania w którym doszło do wybuchu wpisywano, że nie ma licznika, gaz jest zdjęty, a przewód zaczopowany – mówi Kurczyńska.

Aleksandra Baldys, rzecznik prasowy Polskiej Spółki Gazownictwa, informuje, że gazomierz został zdjęty w tym lokalu w maju 2012 roku.

Okazuje się, że nie tylko w tym lokalu był odcięty gaz. - Karnie zdjęliśmy gazomierze za zadłużenie w lokalach 36, 39, 26, 19, 36 i 21 – podała Baldys.

Wybuch butli z gazem?

Do wybuchu doszło w poniedziałek wczesnym popołudniem. Rannych zostało pięć osób, 10 mieszkań zostało zniszczonych, część doszczętnie. Wybuch nie spowodował uszkodzenia konstrukcji budynku. - Nie grozi zawaleniem, więc nie musi być wyburzany - powiedziała Marta Klos, reporterka TVN 24.

W środę ewakuowani mieszkańcy w towarzystwie policji weszli do swoich lokali. Mogli zabrać swoje najcenniejsze rzeczy i zabezpieczyć to co zastawili.

Siła wybuchu w kamienicy przy Noakowskiego była tak duża, że okna stracili też mieszkańcy domów po drugiej stronie ulicy.

Kamienicę oceniaja rzeczoznawcy

wp/r

Czytaj także: