Z sieci kilkunastu parkingów, które planowano pod najbardziej reprezentacyjnymi placami stolicy, ostała się jedna lokalizacja. Pod placem Powstańców Warszawy zostanie wybudowany czteropoziomowy garaż na 420 miejsc. Budową i eksploatacją zajmie się prywatna firma, z którą ratusz zwiąże się na 36 lat.
- Za kilka dni będziemy zapraszać na oficjalne podpisanie umowy, wszystko jest na dobrej drodze. Gdy temat dobrnie do szczęśliwego końca, poinformujemy o wszystkich szczegółach - powiedział nam Tomasz Demiańczuk z wydziału prasowego ratusza.
Chodzi o umowę z firmą IMMO PARK, która jako jedyna złożyła ofertę na budowę i obsługę podziemnego garażu. Urząd proponował dwie lokalizacje: plac Powstańców Warszawy oraz plac Wilsona (pustka technologiczna nad metrem). Krakowska spółka wskazała tę pierwszą i zaoferowała, że w zamian za wybudowanie 420 miejsc parkingowych na czterech podziemnych kondygnacjach przez 36 lat będzie zarabiała na ich udostępnianiu kierowcom, także abonamentowym. Po tym okresie garaż, którego wartość oszacowano na 86 milionów złotych, przejdzie na własność miasta.
Termin na składanie ofert w postępowaniu minął na początku grudnia. Potem komisja przetargowa analizowała ofertę i wezwała firmę do uzupełnienia dokumentów. Wszystko musiało zostać dopięte do 26 lutego i wiemy już, że się udało.
Obiecywane przez kilkanaście lat
Zapewne władze miasta odtrąbią swój sukces, ale obserwując przez kilkanaście lat zmagania z tym tematem, trudno się zgodzić z takim stawianiem sprawy. We wszystkich kolejnych kampaniach wyborczych uwolnienie od samochodów najważniejszych warszawskich placów obiecywała Hanna Gronkiewicz-Waltz. Podziemne parkingi w formule partnerstwa publiczno-prywatnego miały powstać w kilkunastu miejscach, m.in. pod placami Teatralnym, Konstytucji, Trzech Krzyży.
W połowie jej trzeciej kadencji wiceprezydent Jacek Wojciechowicz stwierdził, że dalsze szukanie prywatnych partnerów nie ma sensu, dlatego budową zajmie się powołana przez miasto celowa spółka. Ale ze stanowiska wkrótce zmiotła go afera reprywatyzacyjna (dostał rykoszetem, bo nie zajmował się reprywatyzacją) i temat umarł. Odżył w programie wyborczym Rafała Trzaskowskiego, ale wkrótce po wyborach okazało się, że takie rozwiązanie budzi "wątpliwości prawne i finansowe". Powrócono do formuły PPP, tyle że lista chętnych zdążyła się skurczyć. Na ratunek ściągnięto nawet urzędnika z Gdańska.
Trzeba jednak przyznać, że lata porażek to nie tylko wina miasta. Wpisanie do ustawy maksymalnych cen za parkowanie w płatnej strefie i nienowelizowanie prawa przez kolejną dekadę sprawiło, że postój w centrum miasta jest relatywnie tani. Inwestowanie milionów w podziemne parkingi stało się w tej sytuacji bardzo ryzykownym biznesem.
Nie zachęcało też podejście władz miasta, które długo przymykały oko na nielegalne parkowanie. Odczuwalne przykręcanie śruby odbywało się okazjonalnie, w wybranych miejscach i miało raczej wymiar propagandowy, np. akcje na Chmielnej, którymi chwalił się ratusz. Zagrożenie mandatem było tak małe, że niektórym zwyczajnie opłacało się nie kupować biletu parkingowego. Pierwszym głośnym sygnałem, że urzędnicy mają tego stanu rzeczy dość, był zakup dwóch aut, które dzięki kamerom na dachu skanują rejestracje aut w płatnej strefie. Efekty były natychmiastowe.
Parkingowe porażki
Paradoksem wyboru placu Powstańców Warszawy jest to, że miejsce to zostało wyremontowane raptem kilka lat temu, po otwarciu centralnego odcinka drugiej linii metra. Mało tego, ponieważ efekt był wówczas rozczarowujący, później plac został jeszcze dozieleniony. Urzędnicy zapewniali wtedy, że rośliny posadzono w donicach, które będzie można przemieścić wraz z zawartością, gdy ruszy budowa parkingu.
Jak pisaliśmy na tvnwarszawa.pl, ratusz zrezygnował też z programu budowy mniejszych parkingów pod boiskami szkolnymi, który forsowała wiceprezydent Renata Kaznowska, kiedy podlegało jej drogownictwo. Do szuflady powędrowały tez koncepcje budowy składanych parkingów modułowych.
Problemem były przede wszystkim koszty, ale też coraz mocniej przebijają się głosy, że kluczem do poprawy sytuacji parkingowej jest bardziej efektywne wykorzystanie istniejących miejsc, także prywatnych, a nie budowa kolejnych. Szacuje się, że poziom wykorzystania miejsc wynosi średnio około 40 procent.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl