Strażnicy miejscy interweniowali na plaży Poniatówka nad Wisłą, gdzie w miękkim piachu zakopały się dwa auta osobowe. Jeden z kierowców nie miał przy sobie żadnego dokumentu potwierdzającego tożsamość, natomiast drugi nie posiadał uprawnień do prowadzenia samochodu.
W poniedziałek wieczorem strażnicy miejscy kontrolowali okolice prawego brzegu Wisły. Po godzinie 21 zauważyli na plaży przy moście Poniatowskiego dwa samochody osobowe.
"Gdy podeszli do pojazdów, okazało się, że opel i toyota stoją nad samym brzegiem Wisły, zakopane w miękkim piachu. Jak wyjaśnili ich kierowcy, pierwszy wjechał na plażę opel, którym kierował 19-letni młodzieniec. Mężczyzna nie potrafił sensownie wyjaśnić, po co tam wjechał - ot, po prostu chciał się sprawdzić" - opisuje przebieg interwencji referat prasowy stołecznej straży miejskiej.
Kolega też utknął
Sprawdzian umiejętności nie wyszedł najlepiej, bo auto ugrzęzło w piasku. Młody kierowca nie potrafił wyjechać, dlatego wezwał na pomoc kolegę z większym autem. "Sęk w tym, że kolega też nie miał żadnego doświadczenia w prowadzeniu pojazdów po grząskim terenie i po chwili również osiadł w piachu" - relacjonują strażnicy.
Obaj wpadli w jeszcze większe tarapaty, gdy okazało się, że kierowca toyoty nie ma żadnego dokumentu potwierdzającego tożsamość. Z kolei kierowca opla nie posiadał ani prawa jazdy, ani dokumentu poświadczającego ubezpieczenie auta.
"W tej sytuacji strażnikom nie pozostało nic innego, jak wezwać na miejsce policjantów, którym przekazano amatorów plażowego off-road-u" - podsumowała straż miejska.
Przeczytaj też: Uderzył w zaparkowane samochody. Miał ponad promil alkoholu:
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Straż miejska w Warszawie