Stołeczny ratusz wydał ponad 2,5 tysiąca decyzji zwrotowych w latach 2002-2016. Ponad 10 procent dotyczyło kupców roszczeń. Naczelny Sąd Administracyjny orzekł w kilku podobnych sprawach, że kupcy nie są stronami postępowań reprywatyzacyjnych.
Naczelny Sąd Administracyjny rozpatrywał w poniedziałek sprawę czterech skarg kasacyjnych na wyroki Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, który uchylił decyzje komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji. NSA uchylił wszystkie cztery wyroki. Strony procesu przekazały mediom, że z orzeczeń NSA wynika, iż kupcy roszczeń nie mogą być stroną postępowań i nabywać reprywatyzowanych nieruchomości. Orzeczenia są prawomocne i odnoszą się do nieruchomości: Senatorska 9, Senatorska 7, Szara 3, 5, 7, 9, Rozbrat 42 oraz Czerniakowska i Szara. Powinny one teraz wrócić do miasta.
Rzecznik NSA o uzasadnieniu wyroków w sprawie reprywatyzacji
Rzecznik NSA Sylwester Marciniak przekazał mailowo naszej redakcji, że pisemne uzasadnienia poniedziałkowych orzeczeń nie zostały jeszcze sporządzone. "Z ustnych motywów przedstawionych przez sąd wynika, że w świetle przepisów dekretu warszawskiego za uprawionych do uzyskania praw określonych w dekrecie należy uznać byłych właścicieli gruntów warszawskich, ale także ich następców prawnych identyfikowanych w pierwszej kolejności przez pryzmat przepisów procedury administracyjnej. Tymczasem adresatem decyzji Prezydenta m.st. Warszawy nie byli dawni właściciele nieruchomości ani ich spadkobiercy" - przytacza treść ustnego uzasadnienia wyroku.
"Sąd zwrócił ponadto uwagę na stanowisko wyrażone w uchwale składu siedmiu sędziów NSA z dnia 30 czerwca 2022 roku, w której podsumowując dotychczasowy wieloletni dorobek doktryny i judykatury stwierdzono, że 'źródłem interesu prawnego, o którym mowa w artykule 28 Kodeksu postępowania administracyjnego, jest norma prawa powszechnie obowiązującego, a nie skutki czynności prawnej dokonanej przez podmiot prawa cywilnego'" - dodaje rzecznik.
Przypomnijmy, że wskazany w uchwale artykuł definiuje pojęcie "strony postępowania administracyjnego".
Rzecznik NSA wyjaśnia, że sąd stwierdził, że "strony umowy cywilnoprawnej (czyli nabywcy roszczeń - red.) nie mogą oczekiwać, bez istnienia ku temu normy prawa materialnego, że skutkiem tej umowy będzie podmiotowa zmiana uprawnienia przyznanego w dekrecie warszawskim".
Przypomnijmy, że polskie prawo nie działa w sposób precedensowy. Oznacza to, że wyrok NSA rodzi skutki prawne wyłącznie w rozpatrywanych w poniedziałek sprawach, a nie wszystkich dotyczących decyzji związanych z warszawską reprywatyzacją. Członkowie komisji weryfikacyjnej oceniają jednak, że być może ukształtuje się dzięki niemu linia orzecznicza w przyszłych sprawach tego typu.
"Prawdziwym przełomem byłoby uchylenie dekretu Bieruta"
- Wyroki, które wczoraj [w poniedziałek – red.] zapadły, są pierwszymi korzystnymi dla Komisji Weryfikacyjnej. Dlatego komisja się nimi pochwaliła. Wcześniejsze wyroki najczęściej oddalały skargi kasacyjne bądź skargi komisji do sądu administracyjnego – powiedziała w rozmowie z reporterką TVN24 Zofia Gajewska, pełnomocniczka miasta w postępowaniach dotyczących reprywatyzacji.
Podkreśliła, że są to wyroki "w jednostkowych sprawach dotyczących kilku nieruchomości". - Prawdziwym przełomem, jeśli chodzi o reprywatyzację, byłoby uchylenie dekretu Bieruta. Pamiętajmy, że on cały czas obowiązuje i jest w obrocie prawnym. Cały czas toczą się postępowania w oparciu o dekret Bieruta – powiedziała Gajewska.
- Miasto oczywiście honoruje wyroki sądów. Faktem jest, że w księgach wieczystych tych nieruchomości miasto zostanie wpisane jako właściciel lub jako użytkownik wieczysty. Co nie zmienia jednak faktu, że ktoś zapłacił za roszczenia, a teraz okazuje się, że kupił powietrze - zaznaczyła.
Stwierdziła, że to może wywołać falę procesów wobec spadkobierców, którzy sprzedali roszczenia. Natomiast osoby, które roszczenia sprzedały, mogą pozwać Skarb Państwa, w którego imieniu działa prezydent miasta.
- Często występują tu nieodwracalne skutki prawne, bo występował obrót mieszkaniami w danej kamienicy. Często są to nieruchomości obciążone hipotekami. Taka rzeczywistość po stronie miasta jest i będzie musiało sobie z tym poradzić – powiedziała Zofia Gajewska.
Jeśli miasto zostanie wpisane do ksiąg wieczystych jako właściciel, to czy może oddać ją pierwszemu właścicielowi?
- Na pewno będzie to związane z odszkodowaniami, ponieważ dzięki małej ustawie reprywatyzacyjnej bardzo rzadko dochodzi o zwrotów nieruchomości. Jest to obwarowane wieloma okolicznościami. Na przykład nie można zwrócić zabytku czy kamienicy z lokatorami – przyznała mecenas Gajewska. – Na dzień dzisiejszy częściej mamy do czynienia z postępowaniami związanymi z odszkodowaniem, z pieniędzmi – dodała.
Liczba decyzji zwrotowych wydanych dla kupców roszczeń
Jak wynika z Białej Księgi Reprywatyzacji, opublikowanej na stronie stołecznego ratusza, w latach 2002-2016 wydano 2607 decyzji zwrotowych. W poszczególnych latach odsetek decyzji wydanych na rzecz osób trzecich, które nabyły roszczenia, wahał się od pięciu do nieco ponad 26 procent.
Najwięcej takich decyzji wydano w 2014 roku - 26,52 procent z 192 decyzji, czyli 51, rok później 44 spośród 210 wszystkich wydanych decyzji.
"Na przestrzeni lat 2002 - 2013 odsetek spraw, w których wydano decyzje o ustanowieniu prawa użytkowania wieczystego w trybie dekretu bądź ustawy, a w których doszło do obrotu prawami i roszczeniami, w stosunku do ogółu decyzji zwrotowych nie przekroczył 16 procent rocznie" - podsumowali urzędnicy.
Wcześniej - w latach 1990-2001 - nie był prowadzony jednolity rejestr takich decyzji, ponieważ za ich wydawanie odpowiadali, oprócz prezydenta Warszawy, także burmistrzowie poszczególnych dzielnic-gmin warszawskich, kierownik Urzędu Rejonowego i starosta powiatu warszawskiego.
Jakie tereny w Warszawie obejmował dekret Bieruta?
Tuż po II wojnie światowej na mocy dekretu Bieruta właścicielom odebrano należące do nich nieruchomości. Ratusz podaje w Białej Księdze Reprywatyzacji, że teren "dekretowy" ma powierzchnię nieco ponad 14 hektarów, co stanowi 27,4 procent powierzchni obecnej Warszawy. Obejmuje on działki znajdujące się w granicach Śródmieścia, Mokotowa, Żoliborza, Ochoty, Woli, Pragi Południe, Pragi Północ., Bielan, Targówka, Białołęki oraz Ursynowa.
"Dawni właściciele nieruchomości lub ich następcy prawni w latach 1947-1949 złożyli około 17 tysięcy wniosków, z czego większość została rozpoznana negatywnie w latach 50., 60. i 70. Niezrealizowane roszczenia przeszły następnie na spadkobierców, a część z nich została sprzedana osobom trzecim" - wskazano.
Urzędnicy podkreślali w 2016 roku w Białej Księdze Reprywatyzacji, że obrotu prawami i roszczeniami nie można wykluczyć czy ograniczyć. To dlatego, że są to prawa majątkowe, chronione przez Konstytucję RP. Nabywcy roszczeń byli przez lata traktowani przez urzędy i sądy na równi z właścicielami i spadkobiercami. Doprowadziło to do sytuacji, w której skupowaniem roszczeń zajęły się osoby i firmy wietrzące w tym okazję do ogromnego zarobku.
Po wybuchu afery reprywatyzacyjnej w sierpniu 2016 roku, gdy "Gazeta Wyborcza" ujawniła kulisy zwrotu działki przy Chmielnej 70, wielokrotnie opisywane były historie o handlarzach roszczeń, którzy za symboliczne kwoty wchodzili w posiadanie nieruchomości. W roszczenia inwestowali biznesmeni, adwokaci czy nawet bliscy jednej z osób związanej ze stołecznym Biurem Gospodarowania Nieruchomościami, gdzie zapadały decyzje zwrotowe.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: tvn24