Dwa i pół roku trwało postępowanie przetargowe na dostawę 45 nowych pociągów dla warszawskiego metra. Konkurencja starała się je unieważnić, sprawa trafiła do sadu, ostatecznie zwycięzcą pozostała Skoda.
- Finalizujemy umowę na największy zakup taboru w historii warszawskiego metra. W warunkach przetargu nie tylko cena grała rolę, ale również kwestie zużycia energii i kwestie przyjazności dla środowiska - powiedział Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.
Jak zaznaczył, jest to element miejskiej strategii walki z globalnym ociepleniem i o czyste powietrze w Warszawie. - Transport niskoemisyjny oraz bezemisyjny staje się coraz droższy, ale jesteśmy zdeterminowani, aby wymieniać stare pojazdy na ekologiczne - dodał Trzaskowski.
Cena miała 50-procentowy wpływ na ocenę ofert. Wśród punktowanych cech znalazły się także: zużycie energii elektrycznej (24 proc.), system utrzymania pojazdu (22 proc.), a także ekologia (4 proc).
Nowe pociągi na obu liniach
Jerzy Lejk, prezes Metra Warszawskiego, zwrócił uwagę na to, że pociągi Skody mają wydłużony, względem starszych składów eksploatowanych w stolicy, okres międzyprzeglądowy.
- W przetargu z 2010 roku na pociągi Siemens Inspiro zadeklarowany był okres 90 dni. Te pojazdy, na które dziś podpisujemy umowę, pozwalają na wydłużenie okresu międzyprzeglądowego do ponad 130 dni - powiedział Lejk. Dla porównania: radzieckie składy serii 81 przegląd podstawowy muszą przechodzić co 20 godzin.
Jak podał urząd miasta, w pociągach Skody istotnym z punktu widzenia kosztów eksploatacji jest system odzyskiwania energii. O co chodzi? Podczas hamowania pociągi oddają energię elektryczną do tzw. trzeciej szyny, zaś ruszając wykorzystują ją do rozruchu bez konieczności poboru z sieci zewnętrznej. Będzie to miało wpływ na oszczędności w zużyciu energii.
Lejk dodał również, że zakupione skody będą eksploatowane na obu liniach warszawskiego metra. W puli 45 pociągów są trzy grupy składów: 15 składów wesprze aktualnie eksploatowaną flotę, kolejne 22 zastąpią najstarsze i najbardziej wysłużone pociągi produkcji radzieckiej. Ostatnie osiem będzie stanowić rezerwę.
- Zagwarantowaliśmy sobie możliwość dokupienia dodatkowych pociągów w sytuacji, kiedy zamawiający, czyli organizator transportu, uznałby, że niezbędna jest większa częstotliwość jazdy pociągów na nowo oddanych odcinkach. Jeśli wzbogacimy się o kolejne składy, będziemy mogli obsługiwać pasażerów z częstotliwością do 120 sekund - powiedział Jerzy Lejk.
Problemy z przetargiem
Przetarg na zakup 45 elektrycznych zespołów trakcyjnych został ogłoszony w maju 2017 roku, jednak jego ostateczne rozstrzygnięcie było przez długi czas niemożliwe. Najpierw producenci zarzucili zamawiającego pytaniami dotyczącymi szczegółów zamówienia. Potem przegrani w przetargu złożyli odwołania. Najpierw zajmowała się nimi Krajowa Izba Odwoławcza, a po niej sąd.
Skodzie, która zwyciężyła w przetargu, konkurenci - Stadler i Siemens Mobility - zarzucali złożenie nierealnej oferty. Chodziło między innymi o kwestię wspomnianego przez prezesa Lejka wydłużonego okresu międzyprzeglądowego. Ostatecznie Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił zażalenia konkurentów. W przetargu zwyciężyła Skoda, która dostarczy Warszawie nowe składy za ponad 1,3 miliarda złotych.
Nowe pociągi, podobnie jak te najnowsze z jeżdżących obecnie pojazdów Siemensa Inspiro, będą jednoprzestrzenne. Oznacza to, że z jednego końca na drugi można będzie przejść bez wychodzenia na peron. Nowością mają być za to wysuwane rampy niwelujące odstęp pomiędzy krawędzią peronu a pociągiem.
Pierwszy pociąg, zgodnie z przetargiem, powinien zostać dostarczony w ciągu 20 miesięcy od chwili zawarcia umowy.
Autorka/Autor: dg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Urząd Miasta Warszawa