Regionalna Izba Obrachunkowa ma ocenić nową stołeczną uchwałę śmieciową, która wprowadziła dwie stawki, do 22 stycznia.
Wcześniej, od kwietnia zeszłego roku, wysokość opłaty za śmieci powiązana była ze zużyciem wody. We wrześniu ubiegłego weszła jednak w życie nowelizacja tak zwanej ustawy śmieciowej - zgodnie z nią opłata przy metodzie "od wody" nie może być wyższa niż 7,8 procent przeciętnego miesięcznego dochodu rozporządzalnego na jedną osobę ogółem za gospodarstwo domowe, czyli około 150 złotych. Warszawa musiała więc zmienić obowiązujący system, który doprowadził do oszczędzania wody przez warszawiaków.
Pierwszą propozycją było uzależnienie opłat za śmieci od metrażu mieszkania. Uchwałę w tej sprawie podjęto w listopadzie - określono w niej pięć stawek opłat wynoszących od 52 do 99 złotych. W połowie grudnia przepisy zakwestionowała jednak Regionalna Izba Obrachunkowa, która w sprawach dotyczących gospodarki finansowej pełni względem jednostek samorządu funkcję kontrolną i nadzorczą. Radni w szybkim tempie przyjęli więc nową uchwałę, w której powrócono do obowiązującej już kiedyś ryczałtowej opłaty od gospodarstwa domowego.
Od stycznia tego roku warszawiacy w budynkach wielorodzinnych miesięcznie mają płacić za wywóz śmieci 85 złotych od mieszkania. Stawka za dom jednorodzinny wynosi 107 złotych. To podwyżka w stosunku do opłaty, która obowiązywała od marca 2020 roku do kwietnia 2021 roku - wtedy wynosiła ona odpowiednio 65 oraz 94 złote. Jednocześnie jest to również już trzecia zmiana przepisów dotyczących opłat za wywóz śmieci w ciągu ostatnich dwóch lat - nie licząc systemu, który nie zdążył wejść w życie.
Spółdzielnie rozważają zaskarżenie
Nowa uchwała może być zaskarżona do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, co rozważa część stołecznych spółdzielni. Najpierw jednak, jak zwykle, oceni ją warszawska RIO. Jak poinformował stołeczny ratusz, uchwała została przekazana do Izby 23 grudnia, w związku z czym termin na jej zbadanie upływa 22 stycznia. Nie każde uchybienie od razu będzie podstawą do zakwestionowania przepisów.
- W przypadku stwierdzenia przez kolegium, że uchwała rady gminy podjęta została z nieistotnym naruszeniem prawa, kolegium nie stwierdza nieważności uchwały, lecz ogranicza się do wskazania, że akt ten wydany został z naruszeniem prawa - informuje prezes Regionalnej Izby Obrachunkowej w Warszawie Wojciech Tarnowski.
Izba będzie badać uchwałę jedynie pod kątem formalnym - jej zastrzeżenia nie mogą więc dotyczyć najczęściej podnoszonego w zarzutu, czyli zbyt wysokich opłat. O tym, że wprowadzenie dwóch wspomnianych stawek jest "rażąco niesprawiedliwe społecznie", pisali m.in. warszawscy spółdzielcy. Miasto podnosiło argument rosnących kosztów systemu gospodarowania odpadami i zapowiadało, że od stycznia można ubiegać się o pomoc osłonową - przysługuje ona osobom mieszkających samotnie, których dochód nie przekracza 1940 zł netto miesięcznie.
Prokuratura kwestionowała uchwałę
W październiku ubiegłego roku Naczelny Sąd Administracyjny prawomocnie zdecydował o częściowym unieważnieniu obowiązującej przez 13 miesięcy uchwały zakładającej opłatę w wysokości 65 zł dla mieszkańców bloków, a 94 zł - dla mieszkańców domów jednorodzinnych. Chodziło o fakt uchwalenia dwóch różnych stawek w zależności od rodzaju budynku, na co nie zezwalała wówczas ustawa.
Na prawomocne rozstrzygnięcie czeka jeszcze druga sprawa dotycząca uchwały wiążącej opłaty ze zużyciem wody. W lipcu zeszłego roku przed WSA również zapadło orzeczenie niekorzystne dla ratusza. Uchwałę zaskarżyła Prokuratura Okręgowa w Warszawie, która kwestionowała metodę naliczania opłat, w tym ustalenie przeciętnej miesięcznej normy zużycia wody na poziomie 4 metrów sześciennych dla jednego mieszkańca.
Miasto przyznało, że ekspresowe wprowadzenie uproszczonej metody naliczania opłat za śmieci było reakcją na konsekwentne podważanie innych metod przez organy kontrolne i wymiar sprawiedliwości. "Dotychczasowe propozycje stolicy, które zmierzały do stworzenia systemu możliwe sprawiedliwego i przejrzystego dla mieszkańców, w oparciu o metody dozwolone prawem, zostały zakwestionowane przez organy nadzoru i sądy. Stało się tak mimo, że takie same systemy funkcjonują w innych polskich miastach. Mamy podstawy, aby sądzić, że dzieje się tak z powodów politycznych" - komentował w grudniu Włodzimierz Karpiński, sekretarz miasta, odpowiedzialny za Biuro Gospodarki Odpadami.
Autorka/Autor: kz/b
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24