Zostawili dwóch chłopców w rozgrzanym aucie. "Z trudem otwierali oczy i mieli problemy z oddychaniem"

Policjanci odnaleźli dwóch chłopców w rozgrzanym aucie (zdj. ilustracyjne)
"Termometr wskazał 48,4 stopnia Celsjusza"
Źródło: TVN24
Rodzice zostawili trzylatka i pięciolatka w aucie zaparkowanym w pełnym słońcu przed Dworcem Centralnym. Policja podaje, że chłopcy mieli wyraźne problemy z oddychaniem i byli rozpaleni. Dzięki reakcji przypadkowego mężczyzny funkcjonariusze wybili szybę w pojeździe i przekazali dzieci pogotowiu. 

Policjanci nie ukrywają, że gdyby nie reakcja przypadkowego mężczyzny, mogłoby dojść do tragedii. W sobotę do funkcjonariuszy pełniących służbę na Dworcu Centralnym podszedł mężczyzna, który w zaparkowanym nieopodal fordzie focusie zauważył dwóch małych chłopców. Wszystkie szyby były pozamykane, a temperatura w słońcu przekraczała tego dnia 40 stopni Celsjusza.

- Policjanci błyskawicznie przybiegli we wskazane miejsce. Na tylnym siedzeniu zobaczyli dwóch chłopców. Młodszy siedział zapięty w pasy w foteliku, a starszy tuż obok niego na fotelu pasażera. Dzieci były rozpalone na twarzy, z trudem otwierały oczy i miały wyraźne problemy z oddychaniem - opisuje Robert Szumiata, oficer prasowy Komendy Rejonowej Policji w Śródmieściu.

Policja: rodzice tłumaczyli, że to "tylko na chwilę"

Jak dodaje, reakcja policjantów w tej sytuacji mogła być tylko jedna - wybili oni szybę i wydostali dzieci na zewnątrz. Znaleźli zacienione miejsce, gdzie udzielili chłopcom pomocy przedmedycznej i podali wodę. Zawiadomili też pogotowie ratunkowe, które wkrótce zajęło się maluchami.

- Drugi z patroli zajął się w tym czasie analizą nagrań z kamer monitoringu i poszukiwaniem rodziców. Okazało się, że byli na dworcu i czekali na przyjazd znajomych, a dzieci, jak stwierdzili, zostawili tylko "na chwilę" - relacjonuje Szumiata. - Za tak nieodpowiedzialne zachowanie opiekunów prawnych dzieci Kodeks karny przewiduje do pięciu lat pozbawienia wolności - zaznacza.

Co zrobić, gdy zauważymy dziecko pozostawione w aucie?

Zdaniem ekspertów, dziecko w rozgrzanym aucie może umrzeć nawet w 15-20 minut. Policja uczula, by zwracać uwagę na takie sytuacje i szybko na nie reagować, jeśli zagrożone może być czyjeś zdrowie lub życie.

- Kiedy zauważymy, że ktoś "uwięziony" w rozgrzanym samochodzie potrzebuje naszej pomocy, powinniśmy powiadomić o tym natychmiast najbliższy patrol policji lub straży miejskiej, zadzwonić na alarmowy numer 112 - radzi Szumiata. - Jeśli nie będzie na to czasu i sytuacja będzie wymagać natychmiastowej reakcji, powinniśmy wziąć sprawy w swoje ręce: wybić szybę i wydostać poszkodowanych z samochodu. Nie bójmy się konsekwencji prawnych za uszkodzenie pojazdu, ponieważ w sytuacji, kiedy ratujemy ludzkie zdrowie i życie, nie poniesiemy za to odpowiedzialności karnej - wyjaśnia policjant.

Szumiata zastrzega, że szybę w takiej sytuacji należy wybić sposobem. - Trzeba użyć czegokolwiek, co mamy pod ręką. Należy ją wybijać w skrajnych jej punktach, nie w środku, ponieważ w tym miejscu szyba jest najbardziej plastyczna i z trudem będzie się ją wybijało. Jeśli uderzymy w skrajne punktu, szyba posypie się w kawałki, dzięki czemu będziemy mogli uwolnić uwięzioną w aucie osobę, czy psa - mówi policjant.

Termometr wskazał 48,4 stopnie

W poniedziałek po godzinie 14 reporter TVN24 Artur Molęda był na parkingu przed Dworcem Centralnym, gdzie przeprowadził test. Zmierzył temperaturę w aucie stojącym zaledwie przez kilka minut na pełnym słońcu. Urządzenie wskazało 48,4 stopni Celsjusza.

Czytaj także: