Do pożaru doszło przed godziną 18 na ulicy Jakubowskiej, która jest równoległa do alei Poniatowskiego. Świadek tego zdarzenia przejeżdżał w środę wieczorem tą ulicą. Jak opisywał w rozmowie z TVN24, w pewnym momencie przy jednym z zaparkowanych aut dostrzegł kilkanaście osób. - Zauważyłem, że z nowego modelu auta marki Toyota, koloru niebieskiego wydobywa się dym. Zatrzymałem się i w tym momencie grupa kilkunastoosobowa, która stała przy tym palącym się samochodzie i przy innych, rozbiegła się - relacjonował.
Jak dodał, postanowił pojechać za tymi osobami, ale po drodze zauważył policjantów w nieoznakowanym radiowozie, których zaalarmował o pożarze auta. Wyjaśnił też, że trudno było zatrzymać uciekających, bo w okolicy po marszu narodowców kręciło się dużo innych osób. - To była grupa młodych mężczyzn. O sylwetkach raczej wysportowanych, muskularnych, ubranych na czarno: począwszy od obuwia, poprzez spodnie, kurtki i czapki. Byli zamaskowani. Gdybym nawet zauważył tych mężczyzn (potem - red.), tobym ich nie rozpoznał - zaznaczył.
"Pożar był spowodowany wrzuceniem palącej się racy"
Policjanci wezwali na miejsce strażaków. - Gdy dotarliśmy na miejsce, ze środka samochodu wydobywał się dym. Tylna kanapa zajęła się ogniem. Pożar był spowodowany wrzuceniem palącej się racy przez uchylone okno - informuje Michał Konopka z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej. Podkreśla też, że nikomu nic się nie stało.
Zdaniem świadka, dzięki szybkiej reakcji policji, udało się zapobiec podpaleniu innych aut zaparkowanych na Jakubowskiej.
Autorka/Autor: kk/b
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Kontakt 24