Do zdarzenia doszło w Wawrze, na rogu ulic Poezji i Popradzkiej. Pierwszy sygnał otrzymaliśmy na Kontakt 24. Jak przekazał starszy aspirant Bogdan Smoter z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie, zgłoszenie o pożarze dotarło około godziny 2.
Według naszych informacji, w ciągu pół godziny pożar został ugaszony. Ale ranem, podczas przeszukiwania pogorzeliska, znaleziono walizkę, zawierającą niebezpieczne materiały. Zaistniało podejrzenie, że mogą to być materiały wybuchowe, dlatego na miejsce ściągnięto policyjnych pirotechników.
- O 6.30 zostały zadysponowane kolejne nasze jednostki w celu zabezpieczenia działań policji. Pomagamy w ewakuacji mieszkańców bloku. Zabezpieczamy teren. Ewakuowaliśmy 50 osób - mówił Smoter.
Wezwano policyjnych pirotechników
Na miejscu był Artur Węgrzynowicz, reporter tvnwarszawa.pl. - Do pożaru doszło w salonie urody, mieszczącym się na parterze, na rogu budynku. Widać okopconą elewację. Podczas późniejszego przeszukania odnaleziono podejrzany pakunek, trwa jego rozpoznanie. Działania na miejscu prowadzą pirotechnicy. Jeden z nich w specjalnym kombinezonie wszedł do środka. Nikt nie może podejść do budynku, ulice wokół niego zostały wyłączone z ruchu - opisywał Węgrzynowicz.
Jak dodał, poza policją i strażą pożarną na miejscu były także zespoły ratownictwa medycznego, pogotowie gazowe oraz nadzór komunikacji miejskiej. - Dla ewakuowanych mieszkańców podstawiono autobus komunikacji miejskiej, zaoferowano ciepły napój - relacjonował nasz reporter.
Mieszkańców ewakuowano dwa razy
Naszemu reporterowi udało się porozmawiać z mieszkanką ewakuowanego bloku. - Najpierw po 2 w nocy głośnym stukaniem w drzwi obudzili ją policjanci. Ze względu na zadymienie kazali opuścić mieszkanie. Po około pół godzinie mieszkańcy mogli wrócić do swoich mieszkań. Ta ewakuacja miała miejsce w związku z pożarem. Około godziny 6 ponownie obudziło ją stukanie do drzwi, policjanci prosili, żeby mieszkańcy opuścili budynek. Wówczas pojawiło się pod blokiem bardzo dużo służb. Mieszkańcy do tej pory nie mogą wrócić do swoich mieszkań - opisywał relację mieszkanki Artur Węgrzynowicz.
Po godzinie 11 Bogdan Smoter przekazał PAP, że "pirotechnicy wysadzili ładunek w pomieszczeniu". Ale policja nie potwierdziła tych doniesień. - Jeszcze nie spłynęły do nas informacje z miejsca zdarzenia. Działała tam pirotechnika. To, że pirotechnicy coś zdetonowali, nie musi znaczyć, że w znalezionym przedmiocie był ładunek wybuchowy - zastrzegł oficer prasowy Komendy Stołecznej Policji.
Policjanci pracowali w spalonym lokalu
O godzinie 12 Artur Węgrzynowicz podał, że Poezji i okoliczne ulice są już przejezdne. - Policjanci pracują już tylko w lokalu, w którym doszło do pożaru - poinformował nasz reporter. Opisał też procedurę działania w takich wypadkach: - Pirotechnicy prześwietlają dokładnie podejrzany pakunek. Niekiedy, gdy mają pewność, że nie ma tam dużego ładunku wybuchowego, dokonują tak zwanych przestrzałów kontrolnych, z pomocą zdalnie sterowanego robota. Podejrzewam, że tak było właśnie w tym wypadku.
W niedzielę policja nie ujawniała szczegółów akcji. - Trwają oględziny miejsca zdarzenia. Potrwają jeszcze godzinę lub dwie - powiedział nam o godzinie 11.30 Piotr Krat ze stołecznej policji. - Policja nie ma potwierdzenia o ładunku - zastrzegł. Po godzinie 14 dodał, że oględziny przedłużają się. - Prace potrwają najpewniej do późnych godzin wieczornych - podsumował.
Jedna osoba została zatrzymana
W poniedziałek rano Joanna Węgrzyniak z Komendy Rejonowej Policji Warszawa VII przekazała nam informację o zakończeniu oględzin. - Na miejscu zabezpieczono walizkę i pojemnik z cieczą, prawdopodobnie łatwopalną. Nie mamy żadnych podstaw, by stwierdzić, że mieliśmy do czynienia z ładunkiem wybuchowym. Będziemy oczekiwać na efekty pracy biegłych, którzy przeanalizują zabezpieczone na miejscu przedmioty. Do sprawy została zatrzymana jedna osoba - powiedziała nam policjantka. Na razie nikomu nie przedstawiono zarzutów. jw, mg, dg/b
Źródło: tvnwarszawa.pl, Kontakt 24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Artur Węgrzynowicz/tvnwarszawa.pl