Ścigała ich policja, uderzyli z impetem i zniszczyli wartą 800 tys. zł karetkę pogotowia, i uciekli. Policja szybko ich znalazła, ale zarzutów nie usłyszeli, wyszli na wolność. - Uderzenie było tak silne, że ponad trzytonowy ambulans przewrócił się na bok jak zabawka. Gdyby na pokładzie ambulansu przebywał pacjent, prawdopodobnie zginąłby na miejscu - tak opisują wypadek przedstawiciele pogotowia.
- Postępowanie w tej sprawie prowadzi Prokuratura Rejonowa Warszawa - Wola w Warszawie. Toczy się w sprawie, co oznacza, że nikt nie usłyszał zarzutów. Z uwagi na dobro tego postępowania udzielenie odpowiedzi na pytania dotyczące wykonanych planowanych czynności nie jest możliwe - powiedział nam Szymon Banna, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Podróżujący bmw uciekli
Do zdarzenia doszło w niedzielę. Pościg za kierowcą bmw rozpoczął się w okolicach Alej Jerozolimskich, a zakończył na Prymasa Tysiąclecia, nad skrzyżowaniem z ulicą Wolską. Bmw uderzyło w toyotę i karetkę pogotowia, która przewróciła się na bok. W zdarzeniu zostali poszkodowani ratownicy medyczni. Ratowniczka trafiła na oddział ortopedii ze złamaniami. Ratownik medyczny odniósł powierzchowne obrażenia, również trafił do szpitala.
Osoby podróżujące bmw uciekły z rozbitego samochodu. Policji udało się zatrzymać jedną z nich, jednak, jak ustaliliśmy, nie przyznawała się ona do prowadzenia. W poniedziałek funkcjonariusze poinformowali o zatrzymaniu kolejnego z mężczyzn.
Jednak, jak teraz ustaliliśmy, żadnemu z nich nie postawiono zarzutów.
"Karetka wygląda jak zgnieciona puszka"
Do sprawy odnieśli się przedstawiciele pogotowia. - Uderzenie było tak silne, że ponad trzytonowy ambulans został zepchnięty z pasa ruchu i przewrócił się na bok jak zabawka. O sile uderzenia świadczą też zniszczenia. Karetka wygląda jak zgnieciona puszka - przekazał w komunikacie prasowym Piotr Owczarski, rzecznik Meditransu.
Dalej opisał, że zmiażdżone zostały nosze elektryczne, ze ścianek wyrwane wszystkie urządzenia medyczne, które roztrzaskały się.
- Gdyby na pokładzie ambulansu przebywał pacjent prawdopodobnie zginąłby na miejscu. W wyniku wypadku poszkodowana została dwójka ratowników Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" SPZOZ w Warszawie, których obrażenia były na tyle rozległe, że wymagali hospitalizacji. Ratowniczka medyczna przebywa w szpitalu do dzisiaj - dodał.
Pogotowie uruchamia "machinę prawną"
- Jesteśmy wstrząśnięci tym zdarzeniem, bo na ulicach stolicy, ale także miast ościennych obserwujemy nieodpowiedzialną i brawurową jazdę szczególnie z udziałem młodych kierowców. Wyścigi, niebezpieczne manewry, lekceważenie przepisów, zajeżdżanie drogi ambulansom, nieustępowanie pierwszeństwa przejazdu pojazdowi uprzywilejowanemu czy wjeżdżanie na pas przewidziany wyłącznie dla karetek na ulicy Hożej w Warszawie staje się normą. Gdy zwracamy uwagę kierowcom, ci często są agresywni i uważają, że wszystko im wolno – powiedział z kolei dr Karol Bielski, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego i Transportu Sanitarnego "Meditrans" SPZOZ w Warszawie.
– Mówimy zdecydowane nie i dlatego, wtedy gdy tylko możemy uruchamiamy całą machinę prawną. W przypadku niedzielnego wypadku złożyliśmy zawiadomienie o uzasadnionym popełnieniu przestępstwa do Prokuratury Rejonowej Warszawa Wola o wszczęcie i przeprowadzenie postępowania przygotowawczego. Dodatkowo w sądzie będziemy domagać się od sprawcy zapłaty wysokiego zadośćuczynienia pokrzywdzonym ratownikom, którzy mają obrażenia fizyczne, ale i psychiczne i są w traumie oraz pokrycia kosztów zakupu nowej karetki. Ambulans został doszczętnie zniszczony, a był to jeden z najnowocześniejszych ambulansów w tej części Polski z zaawansowanym sprzętem medycznym i elektrycznymi noszami. Jego wartość rynkowa to aż 800 tys. złotych - poinformował.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Wnuk, WSPRiTS "Meditrans", SPZOZ w Warszawie