Burmistrz Pragi Południe Tomasz Kucharski zapowiada stałe ogrodzenie wokół fontanny w parku Polińskiego po tym, jak po raz kolejny zniszczył ją samochód dostawczy.
W niedzielę na znajdującą się w poziomie chodnika fontannę najechał samochód. Pod jego kołami zapadły się płyty - poinformowali na jednej z grup na Facebooku mieszkańcy okolicy. Jak potwierdziła kierowniczka zespołu promocji i kontaktów z mediami w południowopraskim urzędzie Ewelina Lanc, był to samochód firmy, która konserwuje boisko znajdujące się w Parku Polińskiego. - I to oni pokryją koszty naprawy - zastrzegła.
To jednak nie pierwszy raz. Rok temu w parku Polińskiego tę samą fontannę rozjechał innych samochód dostawczy. Dzielnica nie chce już takich wypadków, więc burmistrz Pragi Południe Tomasz Kucharski podjął decyzję o stałym zabezpieczeniu tego miejsca. - Fontanna zostanie ogrodzona granitowymi krawężnikami. Nie będzie to ciągły krawężnik, lecz będzie na tyle widoczny i wysoki, aby samochód nie mógł przejechać - zapowiedziała Lanc.
Wyrwali ławkę z bruku
Do parku Polińskiego pojechał reporter tvnwarszawa.pl Mateusz Szmelter, który zauważył, że uszkodzone miejsce zostało zabezpieczone "w dość prymitywny sposób". - Zabrakło słupków na rozciągnięcie folii zabezpieczającej, więc ktoś wyrwał razem z brukiem pobliską ławkę i wykorzystał ją przy zamknięciu okręgu - opisywał.
Jak przekazała Lanc, zabezpieczeniem tego miejsca zajął się Wydział Ochrony Środowiska.
Inna fontanna, podobna historia
Rozjeżdżanie zainstalowanych w poziomie chodnika fontann powoli staje się "tradycją" w Warszawie. Do takiego samego wypadku też dwukrotnie doszło w Multimedialnym Parku Fontann na Podzamczu.
Najpierw pluskowisko, czyli najmniejszą z parkowych fontann, rozjechała piaskarka przy okazji prac związanych z zimowym utrzymaniem terenu. Remont kosztował blisko 180 tysięcy złotych, naprawa trwała około półtora miesiąca.
Później, w maju bieżącego roku, tą samą wodną atrakcję uszkodziła inna ciężarówka, która dostarczała toalety na wydarzenia związane z defiladą "Silni w sojuszach". Pojazd zboczył ze ścieżki i wjechał w niedozwolone miejsce. Zniszczeniu uległy nie tylko kafelki, ale też elektroniczne urządzenia sterowania atrakcją, zamontowane pod nawierzchnią. Potem były (niespełnione) zapowiedzi szybkiej naprawy i pomylone przetargi. Po niemal sześciu miesiącach remont małej małej fontanny się zakończył. Kosztował 175 tysięcy złotych.
Źródło: tvnwarszawa.pl
Źródło zdjęcia głównego: Mateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl